Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Polowanie

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Sławomir Galicki
  • Gatunek: Obyczajowe
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 484
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 130x210 mm
  • ISBN: 9788381479455
  • Wydawca: Novae Res
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Gdynia
  • Ocena:

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Polowanie | Autor: Sławomir Galicki

Wybierz opinię:

Kozel

„Polowanie” Sławomira Galickiego zachwyciło mnie opisem wydawniczym już na początku. Niestety, zauroczenie to nie towarzyszyło mi na etapie lektury. Obawiam się, że moje podejście nie zmieniłoby się nawet, gdybym pominęła wstęp odautorski, nie da się jednak ukryć, że on również jest bardzo dużym mankamentem powieści. Gdyby Sławomir Galicki powstrzymał się od moralizowania albo gdyby chociaż treść książki stanowiła sensowny wynik założeń zawartych w przedmowie, moje nastawienie byłoby pewnie inne. Tak się jednak nie stało i od początku do końca czytałam „Polowanie” z ogromnym rozczarowaniem. Mało tego, treść książki wywołuje wrażenie jakby napisała ją zupełnie inna osoba niż ta, która stworzyła część „Od Autora”.

 

Zacznę od tego, że okładkowy opis sugerował, że książka będzie kryminałem. Czytając go dowiadujemy się, że oto członkowie koła łowieckiego próbują rozprawić się z grasującymi na ich terenie kłusownikami. Przy okazji zauważają, że w okolicznych lasach pojawia się dziwna, niezidentyfikowana postać. Dzieje się coś bardzo dziwnego, a kulminacją tych wydarzeń jest samoistne odnalezienie się zaginionego kilkunastoletniego chłopaka, który nie pamięta, co się z nim działo w czasie spędzonym w lesie… Na tym jednak kryminał się kończy. Śledztwo jest specyficzne, a w treści więcej myśliwskiej gawędy niż faktycznej zagadki.

 

Nie ulega wątpliwości, że Sławomir Galicki miał pomysł na fabułę: trochę kryminału, trochę lokalnej obyczajowości, trochę słowiańskiej mitologii… Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że to nie był jego pomysł. Podobny chwyt zastosowała w swojej trylogii z Doliny Baztan Dolores Redondo, dla której śledztwo kryminalne stało się pretekstem do przedstawienia wierzeń Basków oraz życia lokalnej społeczności. Tam jednak wykonanie było o niebo lepsze, może dlatego, że autorka skupiła się na tym, co chce przekazać fabułą.
Mam wrażenie, że Sławomir Galicki bardziej skoncentrował się na przedmowie, którą potraktował jak referat i kazanie, niż na zbudowaniu spójnej i konsekwentnej akcji. Co właściwie jest nie tak z tym odautorskim słowem? Przede wszystkim niekonsekwencja. Naprawdę trudno jest mi uwierzyć w to, że można zupełnie serio stawiać jakiemuś środowisku zarzuty, by za moment powtórzyć dokładnie te same błędy, tylko w lustrzanym odbiciu. Sławomir Galicki jest bowiem myśliwym i bardzo złości się na ekologów. To byłoby jeszcze zrozumiałe. Niestety, złości się on do tego stopnia, że na samym początku deprecjonuje ich, określając pseudoobrońcami zwierząt. To też jeszcze byłoby zrozumiałe.

 

Autor z pozoru ma dość trzeźwe spojrzenie, bo sam zauważa, że myśliwi nie różnią się od innych grup społecznych: dzielą się na dobrych i złych, przestrzegających przepisów i je łamiących. Dosłownie akapit niżej wyjaśnia jednak, że myśliwi dbają o równowagę ekosystemu, że szanują przyrodę, że mają etos. Co się stało z tymi złymi myśliwymi na przestrzeni jednej linijki? Nie wiadomo. Galicki zarzuca ekologom idealizację swojej postawy, a sam robi dokładnie to samo. Obrońcy zwierząt, jego zdaniem, tkwią w błędzie, bo uważają myślistwo za zło, a jednocześnie jedzą schabowego. Błąd logiczny jest tu aż nazbyt widoczny: nie trzeba tkwić w środowisku obrońców zwierząt, by wiedzieć, że protestują oni także przeciwko przemysłowym hodowlom.

 

Drugi grzech obrońców zwierząt to personifikacja przyrody rodem z filmów Disney’a. Kłopot w tym, że zarzucając im uczłowieczanie zwierzyny oraz idealizację własnej postawy, Galicki kopiuje ich błąd. Już w pierwszym akapicie czytelnik obserwuje scenę, w której jeleń myśli i mówi jak człowiek, a na dodatek wykazuje typowo ludzkie zachowania, których nie da się wyjaśnić instynktem. Potem wcale nie jest lepiej, bo z idealizacją mamy do czynienia na każdym kroku. Myśliwi chodzą po lesie, rozmawiają z drzewami, zabitymi zwierzętami i patykami. Znam trochę środowisko myśliwych i wiem, że nikt nie przeprowadza tych rytuałów w taki baśniowy sposób, w jaki opisał to Galicki. Konwencja ta prawdopodobnie dałaby się obronić podejściem ludowości i magii, gdyby nie to, że w nieszczęsnej przedmowie autor potępił to w czambuł, mówiąc jak trzeźwe i rozsądne podejście mają reprezentanci jego środowiska.

 

Drugim moim zarzutem jest język. Autor w „Polowaniu” porozpoczynał bardzo wiele wątków i nie uporządkował ich w sposób należyty. Niektóre giną w natłoku innych. Wyszukane słownictwo, którego nikt na co dzień nie używa, nie pomogło wcale w zrozumieniu przekazu. Przyznam, że kusiło mnie, by część opisów po prostu pominąć…

 

Trudno mi powiedzieć, jakich miłośników miałaby znaleźć ta książka. Na pewno nie trafi ona do miłośników przyrody i myśliwych, gdyż jest zbyt naiwna. Obrońcom zwierząt lektura także nie sprawi przyjemności. Autor na pewno ma potencjał. Potrafi pisać obrazowo i kreować ciekawe pomysły. Mam wrażenie, że jego „Polowanie” zgubiła trochę buta twórcy.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial