Lówianka
-
Literatura od zawsze była rezerwuarem pamięci, dlatego ludzie pisali dzienniki, pamiętniki, sylwy, biografie i reportaże. Niesamowita tajemnica zapamiętywania, której zawdzięczamy możliwość uczenia się i tworzenia kultury, nie może ustrzec się od błędów. Według Daniela L. Schactera pamięć boryka się z siedmioma grzechami: nietrwałością, roztargnieniem, blokowaniem, błędną atrybucją, podatnością na sugestię, tendencyjnością i uporczywością. Warto wziąć te czynniki pod uwagę podczas lektury książki Mariusza Urbanka ”Zły Tyrmand”, która została w całości stworzona ze wspomnień.
W kwietniu przyjęto uchwałę, że rok 2020 będzie Rokiem Leopolda Tyrmanda. To wydarzenie stało się przyczyną wznowienia w druku publikacji wydanej już w 1992 i 2007 roku- „Zły Tyrmand”. Autor tej biografii ma na swoim koncie również inne dzieła o znanych polskich twórcach, np.: „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”, „Brzechwa. Nie dla dzieci”, „Tuwim. Wyklęty bluźnierca” czy „Makuszyński. O jednym takim, któremu ukradziono słońce”.
Leopold Tyrmand urodził się w 1920 roku i niestety został doświadczony tak jak całe jego pokolenie przez wydarzenia podczas II wojny światowej, socrealizmu w Polsce oraz ostatecznie przez emigrację za oceanem. Legenda znawcy jazzu, wielbiciela kultury amerykańskiej oraz zaciekłego wroga systemu przetrwała w kulturze razem z jego największymi dziełami: powieścią sensacyjną „Zły” oraz „Dziennikiem 1954”.
Podczas lektury książki Urbanka czytelnicy z jednej strony będą mieli do czynienia z już z utrwalonym w kulturze obrazem Tyrmanda, z drugiej strony odkryją wielowymiarowość tej postaci. Dzieje się to dzięki polifonicznej opowieści złożonej z głosów osób, które Tyrmanda znały osobiście. Autorowi udało się przeprowadzić wywiad z wieloma ważnymi ludźmi świata literatury lat 50 i 60 ubiegłego wieku min: Stefanem Kisielewskim, Tadeuszem Konwickim, Ludwikiem Jerzym Kernem czy Agnieszką Osiecką.
Relacje, jakie łączyły rozmówców z Tyrmandem, miały różny charakter, dlatego czytelnik ma okazję poznać informacje z wielu perspektyw. Co ciekawe kilka wydarzeń z życia pisarza różni się w zależności od autora relacji. Rozbieżności czasami są tak wielkie, że trudno określić, w którym miejscu leży prawda, nawet jeśli nie ma się do czynienia z fikcją a wspomnieniami autentycznych świadków tych wydarzeń. To doświadczenie czytelnicze sprowokuje do refleksji nad naturą pamięci i złożonością naszego obrazu, jaki noszą w sobie nasi bliscy - jedyna gwarancja ciągłości wspomnienia o człowieku.
Odpowiednio przycięte fragmenty wywiadów zostały uporządkowane zgodnie z osią życia Tyrmanda: Wilno w 1940 roku, Warszawa, Kraków po wojnie oraz Ameryka po uzyskaniu paszportu 1965 roku. Niestety zbieranie fragmentów biografii wiąże się z obecnością białych plam z okresów życia, których nikt nie był świadkiem, a wiedzę o minionych chwilach zmarły zabrał ze sobą do grobu. Takie momenty w kalendarium życia Leopolda przypadają na lata wojenne po opuszczeniu Wilna oraz pobyt w Ameryce, gdzie odwiedzało go niewielu przyjaciół. Innym nieudogodnieniem jest powtarzanie tych wydarzeń czy cech, które od razu przychodziły na myśl rozmówcom na temat autora „Złego”.
Tytułem zakończenia, można stwierdzić, że biografia Tyrmanda autorstwa Mariusza Urbanka to znakomita możliwość zapoznania się z życiorysem tej niesamowitej dla czasu PRL-u postaci. Największą zaletą książki „Zły Tyrmand” jest możliwość usłyszenia anegdot o Leopoldzie z ust jego bliskich i znajomych. Przyznanie głosu tak wielkiej liczbie narratorów pozwoliły stworzyć mozaikę, na której podstawie można dostrzec wielowymiarowość postaci, w tym jej samotność, bezkompromisowość czy zapalczywość.