Pani M
-
"Powieść biblijna "Dom Ojca" zaprasza nas w bystry nurt wydarzeń historycznych. Na ich tle, upadku herodowej dynastii, buntu zelotów i interwencji legionów Imperium Rzymskiego, autor kreśli niezwykle swojski obraz dorastającego, nastoletniego Jezusa. Jego relacja z Józefem, relacja syna do ojca, ukazana zostaje w codziennej, wspólnej, ciesielskiej pracy, świętowaniu i pielgrzymowaniu do Jerozolimy. Tu młody Jezus stanie wobec uczonych w Piśmie, by debatować z nimi jak równy z równymi. Tutaj objawi się swoim rodzicom jako Syn Ojca".
Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądało życie Jezusa, gdy ten był nastolatkiem? Mamy filmy i książki o jego dorosłym życiu, ale o dzieciństwie wciąż mówi się niewiele. Nie wypada? Trudno mi powiedzieć. Nie mam kompetencji, by wypowiadać się na ten temat. Mnie w każdym razie intrygowała ta kwestia. Jak Jezus dogadywał się z Józefem, jak układały się jego relacje z Maryją. W końcu go wychowywali do czasu, aż ten zaczął czynić cuda i nauczać.
Miałam już do czynienia z prozą autora i mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nie było się czego bać i jeśli nie jesteście wierzący, a mimo wszystko chcielibyście zapoznać się z tą książką, to myślę, że spokojnie możecie po nią sięgnąć.
Książkę czyta się szybko, pochłonęłam ją w parę godzin. Jacek Gałuszka ma bardzo lekkie pióro. Co prawda jego książka balansuje na granicy prawdy i fikcji, ale w ogóle tego nie odczuwałam w trakcie czytania. Tak jak już wspomniałam, nie wiemy, jak wyglądało życie młodego Jezusa, więc autor nam to dopowiada. W trakcie lektury czułam spokój, przeniosłam się do innego, lepszego świata.
Na plus na pewno zasługuje to, w jaki sposób autor wykreował bohaterów. Wierzy się w nich, relacje między nimi nie są naciągane. Przepiękna ło dla mnie to, w jaki sposób Maria opowiadała Kleofasowej o relacji z Józefem. Ujęło mnie to, w jaki sposób autor opisywał młodego Jezusa. Myślę, że tak właśnie mogło to wyglądać. Atmosfera, w której według Jarosława Gałuszki wychowywał się przyszły Zbawiciel, była tak przyjemna, że aż człowiek chciałby znaleźć się w takiej rodzinie. Kochającej, wspierającej. Jestem pod ogromny wrażeniem tego, jak ludzkie oblicze autor dał Świętej Rodzinie. Czytając o jej członkach, aż chciałoby się z nimi spędzić trochę czasu. Przynajmniej ja bym chciała.
Ktoś może powiedzieć, że tego typu powieść to swego rodzaju profanacja, bo niektórych rzeczy o życiu Świętej Rodziny nie powinniśmy wiedzieć. Ja wcale tak nie uważam. Dla mnie ta książka stanowi uzupełnienie tego, o czym nie mówi "Pismo Święte". Takie pokazanie ludzkiego żywota świętych było dla mnie dobrym posunięciem. Pokazuje, że oni żyli jak zwykli ludzie, mieli problemy, musieli pracować. Jednak nie tylko o życiu Marii, Józefa i Jezusa będziecie mogli przeczytać w tej książce. Znajduje się tutaj także wątek Rzymian. Nie chcę się nad nim zbytnio rozwodzić, ale powiem tyle, że dzięki niemu w książce sporo się dzieje. Ja w każdym razie nie narzekałam na nudę w trakcie czytania.
Ta książka była dla mnie na swój sposób magiczna. Jest niepozorna objętościowo, ale pozostanie w mojej pamięci na długo. To historia zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników, choć nie polecam czytania jej dzieciom. Niektóre sceny nie są raczej dla nich.