Sylfana
-
Seria reportaży podróżniczych wydawana pod szyldem „Poznaj Świat” to zbiór relacji z podróży do różnych zakątków świata, napisanych przez polskich autorów. Miałam już przyjemność zapoznać się z wieloma odsłonami wspomnianej serii i praktycznie nigdy się nie zawiodłam, bez względu na to, kto był autorem konkretnej książki. Zachwyciły mnie zarówno pozycje klasyczne, napisane przez pionierów polskiego reportażu podróżniczego, jak i te całkiem świeże, wykreowane przez młodych autorów, którzy zawodowo i amatorsko spisują swoje wspomnienia związane ze zwiedzaniem i zapoznawaniem się z obcymi kulturami. Tym razem również mogłam odetchnąć z ulgą, gdyż Paweł Skiba, młody podróżnik – amator spisał swoją relację z podróży, która jest niesamowita i niewiarygodna i to nie tylko za sprawą odwiedzanych miejsc w Indiach, ale także ze względu na perspektywę patrzenia. Niezmiernie ważnym faktem jest to, że autor zabiera w swoją podróż dwie kobiety, które patrzą na świat i jego piękno odrobinę inaczej niż sam twórca reportażu. Dzięki tej pociągniętej dualności narracji poznajemy wspomniany skrawek rzeczywistości w różnych odsłonach. Niby za każdym razem oglądamy to samo, a okazuje się, że odczuwamy różne emocje.
Jak każda książka z opisanej powyżej serii, „Indie. Podróże egzotyczne dla kobiet (i mężczyzn)” ubogacona jest różnymi fotografiami, które są wręcz fascynujące. W pełni oddają one klimat Indii, kulturę ludzi, ich sposób egzystencji. Nie są to zdjęcia jedynie fasad budynków i zabytków – stanowią one jedynie tło do obszerniejszej scenerii, w której pierwsze skrzypce gra człowiek. Skiba próbuje odnaleźć miejsce człowieka, wkomponować go w rzeczywistość i zaobserwować, jak on sobie radzi ze światem, w którym przyszło mu żyć. To uczuciowe podejście do tak egzystencjalnej tematyki mają nie tylko fotografie, ale przede wszystkim dwie bohaterki, które Paweł Skiba zabiera ze sobą w podróż. One są niczym katalizator uczuć, zauważają rzeczy, których sam twórca reportażu albo nie widzi, albo nie dostrzega tego drugiego dna. Można by pomyśleć, że wprowadzenie dwóch perspektyw może trochę skomplikować odbiór tekstu, jednak tak się nie dzieje – mimo wielogłosu, narracja pozostaje klarowna i przejrzysta, a czytelnik nie musi się obawiać, że pogubi się w meandrach tekstu.
Reportaż Pawła Skiby to klasyczny przykład dobrej i zarazem lekkiej literatury podróżniczej. Lekka nie oznacza jednak, że jest błaha. Co to, to nie! Jej lekkość polega na pewnego rodzaju luzie, swobodzie wypowiedzi, braku skrępowania i wolności. Nie ma tutaj trywializmu, błahości, opisywania wszystkiego po łebkach. Autor bardzo stara się przekazać jak najwięcej informacji o Indiach jako takich, panujących tam zwyczajach i kodach kulturowych. Robi to umiejętnie, gdyż też jednocześnie nie przeładowuje nas niezliczoną ilością trudnych do zapamiętania wiadomości. Narracja Skiby pomaga nam wyobrazić sobie, że jesteśmy razem z nim w tej egzotycznej i niecodziennej podróży obfitującej w niespodzianki i ciekawe zwroty akcji.
W książce „Indie…” nie brakuje humoru, autoironii, wzruszeń, a także i pewnego rodzaju nostalgii. Choć bez wątpienia jest to powieść podróży wpisująca się w klasyczny wzorzec gatunku reportażu, to wydaje mi się, że jest to także coś więcej. Określiłabym tę relację jako osobisty pamiętnik z podróży, w którym przydatne informacje przewodnikowe mieszają się z opisem uczuć oraz reakcji, a także kontaktów międzyludzkich. Jeżeli jesteście fanami serii „Poznaj Świat” to zachęcam was gorąco do lektury, a jeśli nie – to szybko nadrabiajcie zaległości, nie będziecie żałować!