Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Jak Zmarnowałem Młodzieńcze Lata

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Szymon Gie
  • Gatunek: Literatura Piękna
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 160
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x205 mm
  • ISBN: 9788381592987
  • Wydawca: Poligraf
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Brzezia Łąka
  • Ocena:

    1/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Jak Zmarnowałem Młodzieńcze Lata | Autor: Szymon Gie

Wybierz opinię:

Doris

Książką „Jak zmarnowałem młodzieńcze lata” zadebiutował młody lęborczanin, Szymon Gie. Napisał ją w pierwszej osobie, co może sugerować, że bohaterem powieści, Szymonem Grzywną, jest sam autor oraz że opowiada nam on o sobie właśnie. Aczkolwiek notka „jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób i wydarzeń jest przypadkowe” zdaje się temu przeczyć. Jakim bagażem życiowym może podzielić się z nami 26 letni chłopak, czego zdążył doświadczyć, jakie ważne wnioski ma nam do przekazania?

 

Na początku oczywiście dzieciństwo. Jakkolwiek nie starałby się autor przekonać nas, że był wyjątkowo trudnym dzieckiem, nie bardzo mu się to udaje. Ot, typowe chłopięce wygłupy, jak u setek rówieśników: zniszczenie drzwi wejściowych do domy, dopiero co obitych nowym materiałem przez dziadka, wdrapanie się na wysokie rusztowanie, co skutkowało oczywiście złamaniem ręki, bójki z kolegami w szkole. To biografia dziecięca co drugiego mężczyzny. Dlaczego autor nie napisał nic o alkoholizmie w rodzinie, skoro pod koniec książki kilkakrotnie wspomina, tłumacząc tym różne swoje błędne decyzje, że jest dorosłym dzieckiem alkoholika. Takie enigmatyczne stwierdzenie niewiele nam mówi o tym, co przeżywał, jakie traumy rzuciły cień na jego dalsze losy, determinowały jego późniejsze wybory. Rozumiem, że to bolesny temat, ale niezwykle istotny. Zamiast go poruszyć autor przytacza przykłady na sielskie, choć biedne dzieciństwo, kiedy to był dzieckiem kochanym, rozumianym i wspieranym przez bliskich. Jest to jedna z wielu niekonsekwencji, które bardzo przeszkadzały mi w śledzeniu jego losów.

 

W ogóle lektura tej książki to był bolesny proces, któremu niemal bez przerwy towarzyszyło pytanie, czym kierowało się wydawnictwo, decydując się na jej wydanie. Bo czym kierował się autor pisząc ją, to owszem, mogę zrozumieć Uznał, że jego życie jest na tyle ciekawe, a przemiana, jakiej dzięki sile swego charakteru i niewielkiej pomocy przyjaciół zdołał doznać, na tyle pouczająca, że warto podzielić się tymi doświadczeniami z innymi młodymi ludźmi, mogącymi potrzebować takiego drogowskazu.

 

Jego życie to, jak sam pisze „praca, alkohol, hotel, klin, praca”. Ja dodałabym jeszcze kobiety, hazard, narkotyki. Co do alkoholu to w książce aż się on przelewa, sączy się spomiędzy kartek, wypływa spośród liter. Piwo, wino, wódka, co tylko przyjdzie nam do głowy. W międzyczasie autor poprawiał sobie nastrój czym tylko mógł: marihuana, ecstasy, kokaina, filmiki porno. Później kac, leczony kolejną dawką alkoholu albo prochów. Jak znajdował jeszcze siłę, by pracować, spotykać się z ludźmi i sprzedawać im ubezpieczenia? Nie lubił przy tym swojej pracy, była jedynie źródłem zarobkowania. To budzi już wprost mój podziw. Nie chcę też oceniać stylu życia Szymona, w końcu sam stwierdził, że zmarnował te młodzieńcze lata, zatem mnie nie pozostaje w tej kwestii nic do dodania. Moje wątpliwości budzi jego postrzeganie samego siebie, stanowiące przykład kolejnej niekonsekwencji. Z jednej strony czytamy, że jego życie go śmiertelnie nudzi, że skoro „składa się z szarości, niech chociaż tabletka pokoloruje mi świat na chwilę”. Oświadcza pewnie, że lubi swój świat alkoholika, swoje „zabałaganione podwórko”. Zaraz potem jednak użala się, że jest samotny, nikt go nie odwiedzi i nie poda mu pomocnej dłoni, gdy siedzi zamknięty w domu pełnym resztek jedzenia i pustych butelek. Podobnie z kobietami. Zmienia je często, cyklicznie jednak powracając do swojej pierwszej miłości. Schodzą się, by po niedługim czasie się rozstać, przyciągają się, by za moment się odpychać. Dziewczyna jedzie z nim na badania pracownicze i trzyma go za rękę podczas pobierania krwi, a on jest zazdrosny, że kot wskakuje na łóżko po jej stronie i że „ona bardziej adorowała kota niż mnie” . No wspaniały egocentryzm. Raz pisze o niej jako o swojej największej miłości, swojej femme fatale, innym razem zaś przekonuje, że był z nią z przyzwyczajenia, gdyż wychowano go w przekonaniu, że „miłość jest tylko jedna”. Dziewczyna nie potrafi gotować nawet wody na herbatę, nastawić prania, nie domyka lodówki, w zasadzie totalna porażka. On jednak jest na tyle delikatny, że nie potrafi jej powiedzieć, że „ma zwyczajnie wypierdalać”

 

Jednocześnie sam przyznaje, ze przepuszczał pieniądze pijąc na umór i hazardując się, a więc nie był chyba wymarzonym partnerem dla żadnej kobiety. Późniejsze przygody miłosne podobnie, krótkie fascynacje kończące się mniej lub bardziej satysfakcjonującym seksem. To, co postrzega jako miłość, okazuje się złudzeniem. Jeden wielki chaos, nieuporządkowane życie niedojrzałego młodego człowieka, który poza używkami i seksem nie ma żadnych zainteresowań ani pasji, nie stawia sobie żadnych celów. Czy takie życie mogłoby zainteresować kogokolwiek?

 

Tak naprawdę nie dostrzegłam również tej przemiany, którą autor tak szumnie zapowiedział. Może tylko spłata długu u komornika stanowi tu pewne światełko w tunelu, ale to jednak za mało, by mówić o przemianie. Wręcz przeciwnie, pisanie, alkohol i kobiety tak autora zmęczyły, że w ostatnim zdaniu, zamykającym powieść, zwierzył się nam „wypiję piwo i pójdę spać”. Nic dodać, nic ująć.

 

Wiele już czytałam książek o trudnym dzieciństwie, chorobie alkoholowej, pokręconym życiu, używkach. I zawsze coś z nich wynikało, a często sam opis zmagań autorów był fascynujący i dający do myślenia. Nikt nie wymaga od debiutanta stylu i przemyśleń na miarę Bukowskiego, Hłaski czy Pilcha. Ale jeśli opis przeżyć polega na prostym wyliczaniu czynności, jeśli charakterystyka kobiety, to coś w rodzaju „miała śliczną 24 letnią pupę”, a natłok wulgaryzmów zdaje się niczemu nie służyć, to jest to jakaś pomyłka. Powieść to przecież coś znacznie więcej, to odtworzenie klimatu miejsc, relacji, oddanie charaktery osób poprzez opis drobnych gestów, ledwie zasugerowanych reakcji. Reszty dokona wyobraźnia czytelnika, składając pieczołowicie drobne puzzle porozrzucane przez autora. Ale musi ona mieć co składać. Mówi się przecież nie bez kozery, że „z pustego i Salomon nie naleje”.

 

Podniosłymi w tonie, a banalnymi w treści uogólnieniami i spostrzeżeniami typu: „nie mamy nikogo, kto pomógłby nam zrozumieć, że życie jest darem, z którego musimy wyrwać jak najwięcej” lub „żeglowałem na wzburzonych wodach życia bez patentu sternika” naszpikowana jest cała książka. W zestawieniu z fatalną stylistyką: „Trzymałem jej dłoń z wielkim podnieceniem, ale zarazem z opieką”, czy „motylki w brzuchu narastały” i sformułowaniami niczym z taniego romansu: „jej oczy przepełniał wulkan namiętności i pożądania” – ta lektura to dla czytelnika solidny kurs przetrwania. Nie każdy jest w stanie go ukończyć. A z drugiej strony, po co? Na finiszu nie otrzymujemy żadnej sensownej odpowiedzi. Ani jaka była przyczyna, że autor zmarnował swoje młodzieńcze lata, ani też, czy rzeczywiście wreszcie dojrzał i naprostował swoje życie. Autorowi polecam książkę Andreasa Altmanna zatytułowaną dobitnie „Zasrane życie mojego ojca, zasrane życie mojej matki i moja zasrana młodość”, gdyż zanim zacznie się pisać warto jednak również trochę wcześniej przeczytać, aby mieć przed oczami jakieś wzorce dobrej powieści autobiograficznej. Cieszmy się zatem, że nie każdy, kto zmarnował sobie młodzieńcze lata, czy w ogóle cokolwiek w życiu, chce się od razu tym z nami podzielić na kartach książki.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial