Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Andrzej Grabowski Jestem Jak Motyl

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Andrzej Grabowski Jestem Jak Motyl | Autor: Andrzej GrabowskiJakub JabłonkaPaweł Łęczuk

Wybierz opinię:

Edymon

Przeczytałam wiele wyjątkowo pochlebnych opinii na temat „Bezgwiezdnego morza”. Muszę przyznać, że jeszcze przed rozpoczęciem lektury, napawało mnie to optymizmem i nadzieją na przyzwoitą fantastykę. Jak bardzo się myliłam! Z bólem głowy i serca zamknęłam ostatnie strony „Bezgwiezdnego morza” i muszę przyznać, że tym razem, mój głos znajdzie się w opozycji do pochwał i braw.

 

Naszym głównym bohaterem jest Zachary Ezra Rawlins – dwudziestoparoletni chłopak, który studiuje i preferuje samotniczy tryb życia. Jego dotychczasowy spokój zostaje wywrócony do góry nogami, gdy w jednej z bibliotecznych książek znajduje opis swojej dziecięcej przygody. Zachary stara się wydobyć z pamięci to wspomnienie i znaleźć racjonalne rozwiązanie, jednak nic z tego. Nikt go wtedy nie mógł widzieć, nikt nie mógł opisać myśli i uczuć, które wtedy kłębiły się w jego chłopięcej głowie. Sama książka również wyglądała na wydaną o wiele wcześniej, niż za czasów dzieciństwa Zachary’ego. Więc w jaki sposób powstał ten niezwykły rozdział? Gdy na drodze chłopaka zaczną pojawiać się pszczoły, miecze, klucze oraz drzwi, rozwiązanie tajemnicy stanie się o krok bliższe.

 

Gdybym miała powiedzieć, że tajemniczy rozdział i próby rozwikłania jego zagadki są główną osią wydarzeń tej powieści, tobym skłamała. Ten wątek jest jedynie punktem wyjścia dla tak wielu innych rozgałęzień fabularnych, że trudno jasno określić o czym ta książka tak naprawdę jest. Nie bierze się to znikąd i jednym z powodów tego galimatiasu jest budowa „Bezgwiezdnego morza”. Mamy tu do czynienia z mozaiką tematyczną rozdziałów – raz śledzimy poczynania Zachry’ego, a raz poznajemy różne opowieści i baśnie, które podobno odnoszą się do całości świata przedstawionego i tworzą jego mitologię.

 

Według mnie powieść jest strasznie przegadana i rozciągnięta do granic możliwości. Mam wrażenie, że autorka chciała w tej powieści umieścić wszystko, co tylko mogło jej się skojarzyć z fantastyką. Zgromadziła chyba wszelkie możliwe symbole, które jako tako pasowały do ogólnej koncepcji jej fikcyjnego świata. Pszczoły, miecze, klucze, drzwi, sowy, książki, koty, wstążki, gwiazdy, serca, pióra… Czyli wszystko i nic. Przy takim natłoku, symbole tracą swoją moc i siłę przekazu. Nie da się uzyskać wyjątkowości jakiegoś przedmiotu, jeśli otaczamy go zewsząd innymi „wyjątkowymi” przedmiotami.

 

Pomimo skumulowania bajkowych i fantastycznych elementów, krainę Bezgwiezdnego morza uważam za ponurą i upiorną. Zachary trafia do miejsca pod ziemią. Ten fakt oraz słowo ‘bezgwiezdne’ sprawiły, że przed oczyma wyobraźni miałam całkowicie ciemne przestrzenie, ewentualnie skrywające się w półmroku, rozjaśnianym jedynie blaskiem kilku świec. Czy brzmi to jak miejsce, w którym chciałoby się spędzić nieco ponad sześćset stron? Nie byłabym tego taka pewna.

 

Bohater trafia więc pod ziemię i w baśniowej z założenia krainie spotyka około siedmiu osób. Tak, wykreowany z rozmachem świat nie liczy nawet dziesięciu mieszkańców. Przez połowę książki praktycznie nic się nie dzieje. Zachary po prostu błąka się po Przystani nad Bezgwiezdnym morzem, nic nie wie i nie ma pojęcia co dalej zrobić. Czasem pogania za jakimś kotem albo zje talerz ciastek przygotowanych przez Kuchnię, jednak niewiele to zmienia. W tej powieści zabrakło mi jakiegoś głównego celu, miejsca, punktu do którego to wszystko by zmierzało. Nie pojawił się żaden radykalny antagonista, przeciwko któremu warto by było mobilizować się, walczyć i zgłębiać tajniki nowo odkrytego miejsca. Po prostu nie tego się spodziewałam po książce z gatunku fantasy, a nowatorstwo, które zostało mi zaserwowane, nie przypadło mi do gustu.

 

Podsumowując, nie jest to książka dla osób, które szukają klasycznej powieści fantastycznej. Myślę, że „Bezgwiezdne morze” spodoba się czytelnikom, którzy lubią narrację z pogranicza snu, marzenia. Na pewno odnajdą się tu fani prozy poetyckiej, ponieważ język rzeczywiście jest cudaczny, wymuskany i skupia uwagę na sobie samym. Chyba warto również wspomnieć, że główny bohater jest gejem i pojawia się wątek miłości zarówno homoseksualnej, jak i biseksualnej. Więc jeśli ktoś szuka takich motywów, to „Bezgwiezdne morze” ma co nieco do zaoferowania.

 

Mi osobiście książka się nie podobała, przebrnęłam przez nią z wielkim trudem i znużeniem. Innowacja zastosowana przez autorkę kompletnie do mnie nie trafiła i nie potrafię zrozumieć zachwytu innych czytelników. Jednak szanuję cudze wybory i każdemu, kto natknie się na „Bezgwiezdne morze” życzę, by bawił się podczas lektury lepiej niż ja.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial