Sylfana
-
Książka Grzegorza Kaliciaka to zbiór kilku intymnych opowieści różnych kobiet, których losy związane są bezpośrednio z pracą w wojsku. Autor, który sam jest oficerem Wojska Polskiego, doskonale zna temat, sam mówi o tym, że pamięta początki wdrażania płci kobiet w oddziały obronne państwa i ma świadomość, jaki ten proces był żmudny i trudny, przede wszystkim ze względu na konieczność przeobrażeń mentalnych i światopoglądowych mężczyzn. Pod tym kątem historia wojska polskiego jest bardzo specyficzna, ponieważ, gdy w siłach obronnych innych państw kobiety brały już czynny udział, w Polsce płeć piękna była angażowana jedynie w sprawy administracyjne i medyczne. Nie sądzono, albo też nie potrafiono wyobrazić sobie, że w dobie XX i XXI wieku, gdzie wojsko było już w pełni unowocześnione technologicznie i militarnie, kobieta doskonale może sprawdzić się w zadaniach wcześniej wykonywanych przez mężczyzn. Autor w sposób bardzo merytoryczny przytacza plusy wdrożenia kobiet do wojska, tłumaczy, co ich obecność zrobiła dla sił zbrojnych. Widać, że jego sposób mówienia i myślenia nie ma nic wspólnego z wymuszonym pochlebstwem, ale z racjonalnymi argumentami oraz jego własnymi doświadczeniami.
Autor wypowiada się jedynie we wstępie, później głos oddaje swoim bohaterkom, które o przeżyciach wojskowych i doświadczeniach zawodowych opowiadają z nieskrywaną szczerością i rzetelnością. Cieszy fakt, że Kliciak wybrał do współpracy różne kobiety, zajmujące się różnymi „dziedzinami” około – wojskowymi. Mamy tutaj monolog spadochroniarki, ochotniczki Wojsk Obrony Terytorialnej, sanitariuszki, czy pani oficer. Każda z nich ze szczegółami mówi o początkach kariery, ale też przede wszystkim o trudnościach wynikających z ich tożsamości płciowej. Bez ogródek mówią, że nie zawsze było miło, łatwo i przyjemnie, jednak spełnianie własnych marzeń i chęć udowodnienia swojej siły, nie tylko fizycznej, ale przede wszystkim intelektualnej, czy mentalnej, dawało im motywację do parcia do przodu. Opowiedziane historie nie są zdecydowanie cukierkowe, są za to mocno intymne i bardzo emocjonalne. Bez wątpienia są to wspomnienia, o których chce się czytać. Nie ma w załączonych monologach miałkości, sztampowych historii o niczym. Widać wyraźnie, że twórca tej pozycji nie wybrał bohaterek swojej książki przypadkowo – była to żmudna, ale i efektywna praca człowieka, który temat kobiet we wojsku chciał przedstawić w pełni obiektywne, z różnych perspektyw, także w kontekście określonych jednostek wojskowych.
Reportaż „Bez taryfy ulgowej”, chyba jak każda pozycja książkowa wydana pod patronatem Wydawnictwa Czarnego, urzeka swoim naturalnym, niewymuszonym charakterem. Książkę tę czyta się bardzo dobrze, wypowiedzi zaproszonych do współpracy kobiet są bardzo swobodne, widać ewidentnie, że nikt nie wywierał na nie presji narracji, czy formy monologu. Dlatego też każda opowieść jest inna, nie tylko ze względu na odrębne przeżycia i refleksje, tylko właśnie poprzez fakt, że każdy rozdział jest skomponowany inaczej – bohaterki miały całkowite przyzwolenie na prowadzenie swojej wypowiedzi w jednostkowy sposób, dostosowany do ich temperamentu, emocji i spostrzeżeń. Poprzez te wszystkie zabiegi uwydatniony zostaje charakter wspomnianych kobiet, a co za tym idzie, nie mamy już do czynienia jedynie z historiami kobiet w wojsku, ale kobiet jako takich, które nawet w dzisiejszych czasach muszą się bardziej postarać, jeśli chcą spełniać swoje marzenia oraz jeśli pragną poważania i szacunku w środowiskach, w których przebywają.
Na zakończenie dodam, że takie reportaże są dzisiaj na miarę złota – cały czas trzeba podkreślać rolę kobiety w zmieniającym się społeczeństwie i nie jest to zdecydowanie marzenie feministki, tylko człowieka, który każdego, bez względu na cechy fizjologiczne, chce traktować równo i sprawiedliwie. Reportaż Kliciaka pokazuje, że kobiety mają moc, która ma możliwość przeobrażania starych, szowinistycznych naleciałości, wybijających się jeszcze gdzieniegdzie. „Bez taryfy ulgowej” w tym kontekście to reportaż obowiązkowy i bardzo potrzebny!