Don Centauro
-
Historia naszego kraju jest dość dobrze poznana, między innymi dzięki działalności kronikarzy, takich jak Gall Anonim, Wincenty Kadłubek czy Jan Długosz. Jednak w niektórych okresach można zauważyć białe plamy, które – ze względu na ubogość materiałów źródłowych – trudno wyjaśnić bądź jednoznacznie zinterpretować. Zazwyczaj dotyczą one spraw mało znanych, jednak czasami historycy lub badacze dziejów wpadają na trop świadczący o tym, iż w mrokach średniowiecza działo się znacznie więcej, niż mają do powiedzenia kroniki. Być może zwiększyć powinniśmy nawet znaną liczbę królów Polski – według niektórych badaczy, w krótkim, ale bardzo ważnym okresie po śmierci Mieszka II, a przed powrotem Kazimierza zwanego Odnowicielem rządził zapomniany przez historię jego brat, Bolesław. Dlaczego jednak ówczesne (i współczesne) źródła o nim milczą?
Andrzej Zieliński w swej książce „Wyklęty król. Największa tajemnica polskiej historii” próbuje znaleźć odpowiedź na to pytanie. Odpowiedź niełatwą, gdyż materiały źródłowe z okresu wczesnego średniowiecza są nadzwyczaj skąpe. Jednak nawet na ich podstawie można dojść do wniosku, iż okres między śmiercią Mieszka II i powrotem Kazimierza Odnowiciela na tron w 1039 roku był wyjątkowo burzliwy. Nieprzypadkowo autor tego opracowania wspomina, iż hipotetyczny Bolesław II nosił przydomek Okrutny (a także, po ojcu, Mieszkowic).
Zanim jednak poznamy tropy, wiodące do Bolesława, autor zaprezentuje nam skróconą historię pojawienia się chrześcijaństwa na naszych ziemiach. Jest to bardzo ważne, gdyż aby zrozumieć, co stało się w latach 1034-1038 (a więc w czasie rzekomego panowania Bolesława II Okrutnego), należy cofnąć się aż do roku 966, momentu, w którym państwo polskie przyjęło chrzest. Jego znaczenie, wpływ na dotychczasowe wierzenia lokalnych Słowian, misja Cyryla i Metodego, wewnątrz religijne starcia – wszystko to miało wpływ na rosnącą niechęć ludów żyjących nad Wisłą i Wartą do obcej dla nich religii. Czasy po śmierci Mieszka II to moment wybuchu antychrześcijańskiego powstania – czy przewodził mu Bolesław II Mieszkowic, za co został wymazany z kart historii?
Jednoznacznych dowodów na jego istnienie nie ma – cytat z Kroniki Wielkopolskiej, na który powołuje się Andrzej Zieliński jest uznawany za błędną interpretację fragmentu Kroniki Hildenheimskiej. Jednak jest on zbyt kuszący, by go odrzucić jednoznacznie jako błąd kopisty – kilka innych poszlak może wskazywać na to, iż Bolesław II istniał naprawdę. Autor książki wspomina choćby o zwyczajowi nadawania imion pierworodnym synom po dziadku (a zatem Mieszko II musiałby mieć spadkobiercę – Bolesława), jak również wskazuje na oczywisty fakt, iż tenże Mieszko II nie wysłałby swego następcy do klasztoru – a tak uczynił z synem Kazimierzem. Istnienie Bolesława jest więc idealnym wypełnieniem luki i wyjaśnieniem niektórych działań.
W książce tej można znaleźć jeszcze jedną, bardzo ważną poszlakę na rzecz królowania Bolesława II Mieszkowica. Długi wstęp pokazuje, iż mimo niewielu źródeł jesteśmy w stanie odtworzyć historię Polski w tamtym okresie dość dobrze. Jednak między rządami Mieszka II a najazdem Brzetysława i dojściem do władzy Kazimierza Odnowiciela pojawia się kilkuletnia „dziura”, w której aż prosi się o rządy jakiegoś władcy, zwłaszcza iż był to okres antychrześcijańskiej rewolucji. Dlaczego jednak milczy o nim historia? Wspomniani wcześniej kronikarze byli silnie związani z kościołem, nic więc dziwnego, iż władcę, który niemal doprowadził do zaniku tej religii na początku jej zaistnienia na ziemiach polskich pominęli milczeniem. Nie całkowitym zresztą – książka „Wyklęty król. Największa tajemnica polskiej historii” pokazuje, iż nasi kronikarze przemycili w swych tekstach drobne wtrącenia, które mogą (ale nie muszą) wskazywać na istnienie zapomnianego króla.
Czy Bolesław II Okrutny istniał naprawdę? Na podstawie tej książki trudno to określić jednoznacznie, autor zadał sobie jednak sporo trudu, by przekonać czytelnika do swych racji. Niestety, ubogi materiał źródłowy nie pozwala na jednoznaczną odpowiedź, nawet w tak rzetelnym opracowaniu. Jednak, jak wskazuje Andrzej Zieliński, istnieje (niewielka, ale jednak) szansa, iż odnajdzie się kolejne dokumenty z epoki tej i pobliskich, które mogą diametralnie zmienić pogląd na niektóre zdarzenia i rozstrzygnąć historyczne zagadki. Było by to bardzo interesujące, gdyż choćby opisywana w tym opracowaniu postać jest nadzwyczaj intrygująca.