Justyna
-
Jojo Moyes na dobre zagościła w sercach polskich czytelniczek. Świadczy o tym mnóstwo pozytywnych recenzji na portalach poświęconych książkom oraz wpisy w mediach społecznościowych. „Dwa dni w Paryżu” to nowość na polskim rynku wydawniczym spod pióra Moyes, ale nie do końca nowa propozycja autorki, bo pierwsze wydanie datowane jest na 2017 rok.
Ubolewam, że wydawca jasno nie określił że „Dwa dni w Paryżu” to nic innego jak zbiór opowiadań. Ubolewam, bo nie do końca przemawia do mnie taka literacka forma i zwykle świadomie chcę sięgać po krótkie formy. Miała być historia o miłości z wieżą Eiffla w tle, a otrzymujemy zbiór historii. Pierwsze opowiadanie jest dłuższe i stanowi około jedną trzecią całości. To historia Nell i jej pokracznego życia uczuciowego. Dziewczyna boi się praktycznie wszystkiego, od nowych znajomości, po zmianę kulinarnych przyzwyczajeń włącznie. Za sprawą niefortunnych wydarzeń zamiast romantycznego weekendu w Paryżu życie serwuje jej samotne dwa dni w obcym państwie, obcym mieście, w hotelu z obcymi ludźmi, gdzie wszyscy na około posługują się innym językiem. Czy nowa sytuacja sparaliżuje działanie Nell czy jednak będzie szansą na wyjście z bezpiecznej kryjówki? Jestem przekonana, że historia Nell i jej paryskie perypetie to świetny materiał na filmową komedię romantyczną.
Gdyby Moyes (lub wydawca) poprzestała na historii Nell byłaby to całkiem udana romantyczna historia. Czytało się to dobrze, a choć bohaterka i jej wybory mogły zirytować to jako całokształt opowieść zasługuje na mocne cztery w szkolnej skali. Moja lekko krytyczna ocena wynika z faktu, że nie przepadam za słodkimi historiami romantycznymi. Moyes jest mistrzynią gatunku i jestem przekonana, że fanki Moyes będą zachwycone! Pozostałe dwie trzecie książki pozostawia wiele do życzenia – opowiadania są nijak spójne z motywem Paryża (w dwóch z nich występuje ten wspólny mianownik), czy samej Francji, niektóre objętościowo dosłownie na kilka stron przez co nie sposób zżyć się z bohaterami ani zagłębić w historię. Czytając miałam wrażenie, że to historie nieskończone, jakby luźne zapiski, które dopiero dojrzewają w głowie autorki. Pojawia się myśl, że wyszły spod pióra kompletnie innej osoby.
Zgłaszam reklamację – „Dwa dni w Paryzu” (choć oryginalny tytuł wskazuje na zawartość: „Paris for One and Other Stories”…) to produkt częściowo niezgodny z opisem. Wolę Moyes w innej formie.