Literanka
-
Losy Żydów pod nazistowską okupacją to temat rzeka, który we współczesnej literaturze jest obecny w różnych wymiarach i kontekstach. Literatura obozowa, z jaką mamy do czynienia w ostatnich miesiącach jest przebogata, ale niestety wątpliwej wartości. Miałam okazję jakiś czas temu przeczytać poruszającą książkę o losach zwykłej żydowskiej rodziny w przedwojennych Niemczech, natomiast życie w okupowanej Warszawie chyba po raz pierwszy zagościło na mojej półce czytelniczej za sprawą „Dodatkowej duszy” Wioletty Grzegorzewskiej. Książka opowiada autentyczną historię Juliana Brzezińskiego, który uciekł z transportu do obozu koncentracyjnego, by wrócić do stolicy, odnaleźć nastoletniego syna Marcina i uchronić go przed niebezpieczeństwami wojny.
Choć życie ukrywających się w Warszawie Żydów stanowi arcyciekawy wątek, to niestety w tym przypadku został zrealizowany dość nieudolnie. Przydałby się o wiele szerszy kontekst, aby ta historia miała w sobie więcej autentyczności. Julian Brzeziński po ucieczce z pociągu trafia do domu, w którym udzielono mu pomocy, choć za pieniądze. Od razu też znalazł wygodny i bezpieczny sposób na powrót do Warszawy, gdzie bez najmniejszego problemu odnalazł syna oraz wynajął kąt do zamieszkania. Wszystko idzie jak po maśle. W okupowanej stolicy łatwo przeżyć Żydowi z fałszywymi dokumentami – chodzi po ulicach, zdobywa żywność, nie marznie, rzadko wpada na szmalcowników i patrole niemieckie, a kiedy już się to stanie, może się wykupić. Często też widuje się z synem, który mieszka u rodziny opiekującej się nim za pieniądze.
Stosunki z Marcinem też w jakiś sposób nie do końca są przekonujące. Szaleje wojna, na ulicach miast jest niebezpiecznie, na każdym kroku grozi im śmierć, cała rodzina jest zamknięta w obozie, a znajomi w getcie, a chłopak dodatkowo nadstawia karku angażując się w ruch oporu. Nie wyobrażam sobie, by w tych warunkach, gdzie nawet spotkanie jest ryzykowne, ojciec z synem mogli rozmawiać o rodzinnej przeszłości i tradycji. To wszystko sprawia, że narracja autorki jest niespójna i sztuczna.
Emocje są bardzo słabą stroną całej książki. W tych bezdusznych i ryzykownych czasach bohaterowie żyją kompletnie pozbawieni niepokojów i udręki niepewności, troski o losy pozostawionych członków rodziny, wszelkich uczuć.
Początek opowieści jeszcze nawet mnie wciągał, ale w miarę upływu wydarzeń miałam wrażenie, że nic się nie dzieje, tak mało poruszająca jest ta książka. Szkoda, bo temat mnie zaintrygował, życie w okupowanych miastach nieczęsto miałam okazję poznawać w utworach literackich. Niemniej za mało tu dokumentalistyki, za mało też literatury pięknej. Ewidentnie autorce zabrakło pomysłu na to, czym właściwie jej utwór ma być.