MarJadka
-
Autor urodzony w 1895 roku, zmarł prawdopodobnie w 1939 roku, był pisarzem i dziennikarzem, policjantem, właścicielem prywatnego biura detektywistycznego, znawcą okultyzmu oraz masonerii. Pisał powieści kryminalne, sensacyjne, kryminalne, historyczne i okulistyczne.
Opis książki nie porwał mnie zbytnio. Ale im dalej w las, tym więcej drzew. Książka okazała się naprawdę świetnie napisana. I nie jest to jakieś nie wiadomo jakie arcydzieło. Nie, po prostu dobre czytadło na jeden wieczór.
Warszawa, lata trzydzieste XX wieku. Z okna kamienicy przy ulicy Żurawiej wyskakuje młoda kobieta. Wracający akurat do domu inżynier Ordecki, który zaniepokojony poszukiwał żony, podbiega do leżącego na chodniku ciała i z przerażeniem rozpoznaje w samobójczyni swoją ukochaną żonę, piękną Lili. Mężczyzna jest zrozpaczony. W domu Ordeckich pojawia się policja. Znaleziono pozostawiony przez samobójczynię list, który jednakże niczego nie wyjaśnia. „Kochany Olku! Nie wiń nikogo o moja śmierć, ja jedna tylko za nią odpowiedzialność ponoszę! Są rzeczy straszne, o których nawet w takich chwilach pisać się nie chce! Niedobrze jest, gdy zbyt wiele swobody posiada młoda kobieta! Zapracowany w biurze, chcąc mi stworzyć jak największy dobrobyt, pozostawiłeś mnie samą, przyczyniając się niechcący do mojej zguby … Choć może i tak znalazłabym się w tych ohydnych szponach, w jakich się znalazłam … W szponach szajki! Nie, właściwie tylko jednego człowieka, potwora … och, potwór to, zbrodniarz bez czci i sumienia! Niech będzie przeklęty! Więcej nie dowiesz się nic, Olku! Ale pamiętaj! Nie zdradziłam Cię nigdy i Ciebie tylko jednego kochałam! Daruj mi, jeśli możesz, bo …” List nie wyjaśniał powodów tak desperackiego kroku. Co prawda Lili od pewnego czasu dziwnie się zachowywała, wracała często w środku nocy do domu, a ostatniej nocy wróciła bez swoich klejnotów, z którymi nigdy się nie rozstawała. W kominku policja znalazła popiół i dwa skrawki papieru. Na jednym widniało zdanie „O ile nie spełnisz”, „zaś drugi był nadwęgloną resztką fotografii na pocztówce i przedstawiał część ręki. Długie, kościste palce mężczyzny, przyozdobione dziwnego kształtu pierścieniem”. Inżynier Ordecki postanowił pomścić swoją ukochaną żonę.
Naczelnym dyrektorem „Atobudu” – Akcyjnego Towarzystwa Budowlanego, w którym pracował inżynier Ordecki, był Antoni Grąż. Jego rodzina zajmowała „piękny ośmiopokojowy apartament na pierwszym piętrze jednej z kamienic w Alejach Ujazdowskich (…) Wszystko świadczyło w tym mieszkaniu o bogactwie niedawno zdobytym, o braku gustu, a cechowało to tylko chęcią imponowania innym”. Rodzina dyrektora Grąża składała się z syna Jerzego, przemianowanego na Dżordża, córki Reny i żony Małgorzaty. Dżordż był utracjuszem i hulaką, Rena pozowała na inną niż brat, choć w rzeczywistości była również próżna jak ona. Żona pozostała taka jak ją Bóg stworzył i nie zgodziła się na przemianowanie na Margo. Toteż Dyrektor nie pokazywał się z zoną nigdzie na zewnątrz.
Rodzina Grążów odegra w całej tej historii niemałą, jeśli nie jedną z głównych ról. Nie można zapomnieć oczywiście o bogatym kuzynie Małgorzaty Janie Kolbasie i jego córce Peggy, którzy przyjechali do Polski po śmierci żony i matki. Peggy okażę się bardzo sprytną osóbką i odegra kluczową rolę pod koniec całej historii, demaskując sprytnie przestępcę.
Oczywiście jest i dobry przedstawiciel policji, komisarz Dymski, który nie zawaha się zadziałać i uratować Peggy. Jest i pewien hrabia O`Brien i baronowa Wiera Wenden. O drobnej roli Marleny Velasco należy wspomnieć, bo to ona wspomina o ważnych osobach tego dramatu.
I tak nakreśliłam główne persony całej historii. Można się z tego szkicu domyśleć o co chodziło, a ja nie chcę zbyt oczywistymi podpowiedziami psuć zabawy w domyślanie się rozwiązania.