Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Mistrz Marx

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Mieczysław Jarosławski
  • Seria: Kryminały Przedwojennej Warszawy
  • Gatunek: Kryminał
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 258
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 119x194 mm
  • ISBN: 9788366371736
  • Wydawca: CM
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    4/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Mistrz Marx | Autor: Mieczysław Jarosławski

Wybierz opinię:

MarJadka

Kontynuacja powieści „Policjant nr 03721”. Na samym początku jest OBJAŚNIENIE zakończone słowami: „Czytelnikom, którzy nie znają pierwszej części tej powieści pt. Policjant nr 03721 podaliśmy w powyższym objaśnieniu krótką wiadomość o jej treści”. Dzięki temu nawet ci, którzy nie czytali poprzedniej części mogli orientując się mniej więcej o czym była powieść Policjant nr 03721 czytać dalej „Mistrza Marxa”. Akcja zaczęła przyspieszać. Z Warszawy przeniosła się na jakiś czas do Sopotu i Wolnego Miasta Gdańska, gdzie przebywają Murka Gilewiczówna wraz z mamą i Ninką Borzęcką. Tam Murka spotyka Piotra Kuncewicza. Uczucie między nimi wybucha z całej siły. Można się uśmiechać czytając opisy pełne egzaltowanych słów, ale nie brak im jednak pewnej dozy romantyzmu. „- Czy pani może mi na moje pytanie odpowiedzieć: tak? – Pan wie najlepiej … - szepnęła cała drżąca, jakby się słaniając. A ramię Kuncewicza już gotowe było dać jej oparcie. Kiedy uczuła to dotknięcie, cała pochyliła się ku niemu i główkę oparła na jego ramieniu. Różowe jej usta schowały się w kołnierzu jej płaszcza. Kuncewicz nie szukał ich. Dziwna zapanowała w nim świętość brania w posiadanie dziewiczości. Z lekka wargami przytulił się do czoła Murki. W tym miłosnym zapamiętaniu przetrwali sługą chwilę. Łódź z opuszczonym żaglem pozostawiona sama sobie kołysała się leniwie na fali. Wokoło nie było nikogo – ani ludzi, a ni natury”.

 

Sporo zaczyna się dziać. Robak wraz z Weberem, który jest oczywiście jednym z członków szajki fałszerzy pieniędzy, przegrywa spore kwoty pieniędzy w kasynie w Sopocie z szykownym cudzoziemcem. Nie poznaje w nim przebranego Kuncewicza. W międzyczasie dochodzi wiadomość o próbie samobójczej dyrektora Banku Państwa, Sobeckiego, na szczęście nieudanej. Kuncewicz miota się z bezsilności. Chciałby być w Warszawie i działać.

 

Tymczasem w tawernie, będącej w rzeczywistości spelunką, w której spotykało się naprawdę szemrane towarzystwo i „nie było to bowiem tajemnicą, że po wszystkich głośniejszych kradzieżach europejskich tu, w tej spelunce, obliczano koszty ekspedycji, dzielono się łupem i sprawiano dożynki ryzykownej pracy” – tu właśnie odbywało się spotkanie szajki Mistrza Marxa. „Na stole pomiędzy szkłem pływającym już nieźle w alkoholu wszelkich gatunków stała srebrna podstawka z takąż tabliczką i wyrytym na niej gotyckimi literami napisem: CENTRAL-COMITÉ KOV. Ponad tabliczką widniało godło cechowe zrzeszonych – rak z rozcapierzonymi przednimi pazurami. Jako członek zarządu lokalnego TOK dla W……. znajdował się wśród zebranych Robak, zwany konspiracyjnie Rakiem – tym razem w charakterze specjalnego delegata i sprawozdawcy na zebranie Centralnego Komitetu (Kassen-Operateur-Verband) zwołanego tu w bardzo ważnej i niecierpiącej zwłoki sprawie. Chodziło mianowicie o skontrolowanie zarządu TOK działającego na terenie ościennego z wolnym miastem państwa, któremu swego czasu powierzono jeden z najpoważniejszych eksperymentów w zakresie fachowości KOV”. Robak chcąc wykorzystać sytuację powolutku zaczyna podkopywać zaufanie do nieobecnego Mistrza Marxa, zasiewając ziarenka nieufności co do wiarygodności jego obietnic, tego czy je dotrzyma i przede wszystkim realności osiągnięcia celu – czyli zdobycia olbrzymiego bogactwa. Udaje mu się to połowicznie.

 

W międzyczasie Robak porywa Murkę i ukrywa ją w leśnej chacie. Jak się okazuje jest to miejsce będące składnicą przemytników, czyli znanej nam już szajki fałszerzy pieniędzy.
Czy trzeba dodawać, że cała historia kończy się szczęśliwie? Mistrzem Marxem okazuje się … nie tego nie zdradzę, nie zdradzę również jak Kuncewiczowi udało się złamać szyfr, coś przecież trzeba zostawić jako niewiadomą prawda?

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial