Ambros
-
Autorzy z trafnością tematu trafili w dziesiątkę. Wszyscy od kilku miesięcy codziennie jesteśmy atakowani informacjami o panoszącym się nowym wirusie COVID-19. Pojawił się w naszym kraju na początku marca i ma się coraz lepiej. Wszyscy jesteśmy zaskoczeni i porażeni skutkami, jakie wywołuje, jak się szybko rozprzestrzenia. I co chyba najważniejsze, nie ma lekarstwa, które pozwalałoby z nim skutecznie walczyć. Ale nie zapominajmy, mamy cudownych i pełnych poświęcenia lekarzy, ratowników medycznych, pielęgniarki. To oni są na pierwszej linii frontu walki z tym złem, to oni nam pomagają przetrwać te trudne chwile. Nie zwracają uwagi na wszelkie niedogodności, nie myślą o tym, że sami mogą się zarazić. Z pasją ratują ludzkie życia, taki cel im przyświeca. I chylę czoła przed taki osobami, a zarazem dziękuję im za ich pracę i zaangażowanie.
Nadzwyczajni to prawdziwe opowieści o pierwszych miesiącach walki z pandemią koronawirusa. To obraz bardzo smutny i bolesny. Ukazuje brak przygotowania placówek medycznych na tę epidemię, brak pomysłu na walkę z nią. Widzimy codzienną bezradność i opieszałość władz, nawet skuszę się na stwierdzenie, że widzimy ignorancję rządzących. Nie mają odwagi, aby się przyznać, że są szpitale, domy opieki społecznej, laboratoria, poszczególne szczeble władzy, które nie mają pomysłu na zahamowanie rozprzestrzenianie się wirusa, nie przywiązują większej wagi do zapewnienia pracownikom wspomnianych ośrodków podstawowych środków higieny, lekceważą zagrożenie. Niedobór maseczek, jednorazowych rękawiczek, przyłbic, kombinezonów ochronnych jest na porządku dziennym. Tylko pracownicy anonimowo nie boją się powiedzieć prawdy, że wszystkiego brakuje, że panuje ogromny chaos, brak jest inwencji przełożonych na poprawę tego stanu rzeczy. To jest codzienność pokazana oczami tych, którzy na co dzień walczą z tym niebezpiecznym wirusem.
„-Panie Dawidzie, a te płyny muszą być wylewane w takich ilościach? Co wy z nimi robicie?
- Kurwa, pijemy je! - nie wytrzymuje Burza i trzaska drzwiami”.Przy tej lekturze łzy same, mimowolnie, płyną strumykiem po policzku. Nie sposób zareagować inaczej. Wielki ból i smutek mnie ogarnął, żal i brak poszanowania dla tych, którzy idą dobrowolnie w sam środek tej nierównej wojny, bo chcą pomóc, bo takie składali w przeszłości ślubowania, bo wiedzą, że nie mogą siedzieć bezczynnie. Chcą działać, taką odczuwają wewnętrzną potrzebę. Tylko szkoda, że państwo nie widzi ich wysiłku i nie stara się chociaż zapenić im minimum bezpieczeństwa i ochrony. Żałosny obraz, z którego zieje goryczą i złością.
Niesamowita lektura, pełna bólu i rozgoryczenia, ale też otwierająca oczy tym, którzy tak łatwowiernie wierzą rządzącym, że epidemia jest pod kontrolą, że wszystkie placówki medyczne mają zapewnione podstawowe środki higieny. Okłamują nas i najgorsze, że nie widzą w tym nic złego. Ciemny lud to kupi, tak jak wiele innych zapewnień.
Stańmy ponad tym, czym nas karmią media, szanujmy medyków i dziękujmy im za tę pełną zaangażowania pomoc i poświęcenie, za oddanie i wolę walki z tą zarazą. Wspomagajmy ich w miarę naszych możliwości, odwdzięczajmy się chociaż ciepłym słowem lub gestem.Polecam tę książkę wszystkim, warto po nią sięgnąć, aktualna i na czasie. Pełna emocji, zapewni wam moc wrażeń. Ale to książka dla odważnych, którzy będą w stanie przyjąć ten smutny obraz, jaki został w tym reportażu przedstawiony.