Katarzyna Krupska
-
Nie będę owijać w bawełnę - gdy zobaczyłam na profilu społecznościowym Alexy Lavendy zapowiedź jej książki byłam lekko zszokowana. Znam autorkę z nico innej strony. Obserwuję jej profil społecznościowy, zresztą sama autorka jest blogerką książkową. Tak więc, tym bardziej byłam zaintrygowana tym, co ma do zaoferowania czytelnikom. Opis jej debiutanckiej powieści naprawdę mnie zaintrygował. Niby lekki romans, a jednak miałam nadzieję, że tytuł będzie proroczy i z kartek będzie wyzierał żar, na który czekałam. I niestety - nigdzie go nie dostrzegłam ...
Życie nigdy nie oszczędzało Patrycji. Dziewczyna przeprowadziła się do Australii i tu rozpoczęła nowe życie. Gdy poznaje Max'a - seksownego, przystojnego i niezwykle charyzmatycznego milionera mur, który wybudowała wokół swojego serca zacznie się niebezpiecznie kruszyć.
Muszę przyznać, że Patrycję i Max'a polubiłam od samego początku, choć ich profil psychologiczny nie jest z pewnością do końca dopracowany. Po prostu w Patrycji nie dostrzegłam żadnej iskry. Wolałabym, gdyby była charakterną dziewczyną nie dającą sobie w kaszę dmuchać. A ona po prostu jest bierna, do bólu uczciwa, dobra i nad wyraz ...spokojna. Miałam wrażenie, że jest chyba zagubiona, sama nie wie czego chce. Natomiast spodobało mi się w niej to, że jest niezwykle pracowita i za to ją podziwiałam. Dąży do celu, który sobie postawiła, ma niesamowity talent i pasję kulinarną, Jednak co do sfery uczuciowej, to tak naprawdę jest zamknięta na wszelkie uczucia i facetów. Natomiast Max to - co tu dużo mówić - przystojniak, playboy, milioner. Skumulujcie wszystkie przymioty idealnego faceta i wyjdzie Wam właśnie Max. Z jednej strony podobało mi się w nim to, że jest pracowity, ale nie da się ukryć, że on sam nie wiedział czego chce. Główni bohaterowie są tak infantylni, że naprawdę myślałam, że ta cukierkowa otoczka to tylko taki wstęp i bardzo się pomyliłam. Patrycja i Max to bohaterowie, którzy są tak pogubieni we własnym życiu, tak niezdecydowani i niepewni tego co robią, że po prostu w pewnym momencie zaczęli i już działać na nerwy. W powieści mamy też bohaterów drugoplanowych - przyjaciół Patrycji, jej rodzinę, rodzinę Max'a, ale tak naprawdę cała uwaga skupia się praktycznie na głównych bohaterach i ich postępowaniach.
Nie łudźcie się - powieść Alexy Lavendy to taka trochę nowoczesna historia Kopciuszka. Niby nowoczesna, ale tak naprawdę to schematy, które doskonale znamy i w romansach lubimy. Jednak gdy idzie to w parze z takimi bohaterami jak Patrycja i Max, raczej nie nastawiajcie się na coś odkrywczego. Alexa Laenda ma co prawda lekki język, ale liczne powtórzenia zaczęły mnie pod koniec tej powieści naprawdę nużyć. Opisuje wszystko w takim dziwnym, charakterystycznym stylu, który nie do końca mi się podobał. Być może to też przez jej język postrzegałam bohaterów w zupełnie innym świetle. Z pewnością nie pomogła w tym także narracja trzecioosobowa (choć jest kilka kartek napisanych z punktu widzenia obojga bohaterów), którą moim zdaniem naprawdę trudno zaimplementować w taki sposób, by była ciekawa dla czytelników romansów. Autorka opisuje wszystko niezwykle delikatnie, przez co te bardziej erotyczne fragmenty wcale nie wybrzmiewają w tej książce w taki sposób, w jaki życzyłaby sobie autorka. A szkoda, bo gdyby nie to, powieść na pewno byłaby odrobinę lepsza.
,,Żar Australii" miał być debiutancką powieścią, która wciągnie nas w wir emocji i namiętności. Nie bez powodu w końcu cała seria ma nazwę „Kontynenty przyjemności”. Przez to, że znam autorkę bliżej ciężko mi to pisać, ale jeżeli szukacie naprawdę intrygującego, enigmatycznego, pełnego erotycznego napięcia romansu, to raczej ta pozycja nie spełni Waszych oczekiwań. Denerwowali mnie infantylni główni bohaterowie, którzy sami nie wiedzieli czego chcieli, a samo zakończenie książki też jest moim zdaniem specjalnie napisane w taki sposób, by stworzyć kolejną część, która dalej będzie dotyczyła Patrycji i Max'a. Ja raczej nie skuszę się na kolejną część. Mimo wszystko jeśli jesteście ciekawi tej powieści, to sami ją przeczytajcie, ale uprzedzam, byście nie spodziewali się fajerwerków i czegoś więcej niż zwykły romans, o którym szybko zapomnicie.