MyCoffeeBooks
-
Joga. Dla jednych to medytacja. Dla innych, sposób na rozciąganie. Jeszcze inni, dzięki jej wymyślnym kombinacjom, zyskują tysiące laików na Instagramie. Agnieszka Passendorfer swoją książką „10 lekcji jogi Jamy i nijamy w codziennym życiu”, wraca do korzeni. Do czasów, gdy popularna hata joga jeszcze nie wiodła prymu w szkołach jogi. W krótkiej książce spisuje to, co w jej zdaniem jest w jodze najważniejsze. Czytanie tej książki było świetną podróżą w głąb istoty jogi i mnie samej.
Autorka jest z wykształcenia filozofem a z zawodu joginką. Uczy w Yoga Republic w Warszawie, a także dowodzi miesięcznikowi „Joga”. W swoim dorobku literackim ma już jedną udaną publikację pt. „13 lekcji jogi”. Jak sama o sobie mówi, jest uzależniona od ashtangi, kawy i wi-fi. Od ponad 20 lat praktykuje tzw siódmą serię, czyli relacje z ludźmi. Po lekturze książki „10 lekcji jogi…”, mogę jeszcze dodać, że to niezwykle wrażliwa kobieta, która swoją spostrzegawczością i trafnością tez zaskakuje. I to pozytywnie.
Książka dzieli się na dwie części zatytułowane „Jamy” i „Nijamy” Każda z części podzielona jest na lekcje, a te na poszczególne segmenty. I tak, „Jamy” otwiera temat niekłamania, następnie niekrzywdzenia, niekradzenia, nietrwonienia energii, oraz wolności od chciwości. „Nijamy” z kolei to lekcje o czystości, zadowoleniu, umiarze, sile i konsekwencji. To również samopoznanie oraz poddanie się Bogu.
Omawiana książka, choć małych rozmiarów, nie jest lekturą na jeden wieczór. Każdy z wyżej wspomnianych rozdziałów zawiera na końcu pytania, które autorka stawia czytelnikowi ku przemyśleniu. Jak sama pisze we wstępie, można te pytania zabrać ze sobą na codzienną medytacje, można je również pominąć. Lecz by w pełni zrozumieć tę książkę, warto się nad nimi pochylić. Bo to też próba zwrócenia się do nas samych i wygenerowania naszych indywidualnych odpowiedzi, sugerujących w jakim momencie życia jesteśmy, co od niego chcemy i co możemy z powodzeniem zmienić.
Ogromny plus dla autorki, za świetnie napisane teksty. Przeczytałam już w swoim życiu sporo książek o jodze. I żadna nie była napisana tak…prosto, wyraźnie. Bez dorabiania zbędnych historii. Bez udawania, bez sztampy i patosu. Kiedy czytałam tę książkę, wydawało mi się, jak gdybym rozmawiała o jodze z koleżanką na spotkaniu. Z kubkiem kawy i ciasteczkami owsianymi. Od słów w niej zawartych wręcz bije ciepło i dobra energia. Co ciekawe, Agnieszka nie boi się opowiadać o swoich problemach mentalnych związanych z jogą- chociażby wtedy, gdy zmarła Małgorzata Braunek. Po pierwszym uczuciu buntu nastąpiło przewartościowanie, dzięki któremu autorka odkryła jakąś część siebie na nowo. Jak dobry nauczyciel, pokazuje, że w życiu jest czas na popełnianie błędów. Ale i czas na wyciąganie z nich wniosków.
Jedno jest pewne- to publikacja do której się wraca. Mimo, że niewielka, to jednak przesłania płynące z poszczególnych części tej książki są bardzo absorbujące. W czasach, gdy wszędzie się spieszymy, gdy nie mamy czasu na nic, taka książka jest jak wielki znak „STOP” - weź oddech i pomyśl o tym, co tu i teraz. To było moje pierwsze literackie spotkanie z tą autorką, ale z pewnością nie ostatnie. Joga w jej wydaniu nabiera nowego, mniej popularnego, lecz bardziej do mnie przemawiającego znaczenia.