Aneta Sawicka
-
Książka "Zawsze w porę" autorstwa pani Agnieszki Krawczyk, to powieść , co do której mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo mi się ona dłużyła i nie wciągnęła mnie aż tak, jakbym tego chciała. Z drugiej to bardzo ciepła opowieść z sympatycznymi bohaterami- pełna optymizmu i pokazująca ile dobra tkwi w ludziach. Zaznaczę jeszcze, że być może mój problem z całkowitym przekonaniem się do książki wynika z tego, iż jest to druga część w serii, o czym dowiedziałam się dopiero na końcu. Zdecydowanie lepiej jest czytać książki po kolei i wracać do już znanych bohaterów. Co nie oznacza, że miałam problem ze zrozumieniem fabuły, bo czytając nie domyśliłam się nawet, że mam do czynienia ze środkiem serii.
W powieści śledzimy losy mieszkańców ulicy Wierzbowej, znajdującej się w małym miasteczku Uroczyn. Takie małe miejscowości mają swoją specyficzną atmosferę, co bardzo chętnie wykorzystują polskie autorki powieści obyczajowych. Ludzie tam żyją inaczej niż w dużych miastach, życie płynie wolniej, a mieszkańcy się dobrze znają, pomagają sobie w trudnych chwilach, podejmują wspólne inicjatywy, a przede wszystkim- rozmawiają ze sobą, co wcale nie jest tak oczywiste w dzisiejszych czasach.
Przy ulicy Wierzbowej mieszka kilka różnych osób, z których każda ma swoją odrębną historię i sytuację rodzinną. Większość mieszkańców jest jednak życzliwie nastawiona do innych i chętnie angażuje się w sąsiedzką pomoc. Muszę przyznać, że ilość bohaterów stanowiła dla mnie mały problem- jest ich sporo i niekiedy po prostu mi się mieszali. Oczywiście niektórym postaciom bohaterka poświęciła więcej miejsca, innym mniej. W powieści dość szczegółowo śledzimy na przykład losy Hani Jawińskiej- młodej matki sześcioletniej Nelki i kilkumiesięcznego Błażeja- chłopczyka z zespołem Downa. Mąż Hani zostawił ją dla innej kobiety, a sama Hania została zmuszona do wyprowadzki z domu. Na szczęście przygarnęła ją inna bohaterka książki- pani Flora, samotna, starsza kobieta, której pasją jest kolekcjonowanie starych przedmiotów. Podobną pasję przejawia inna bohaterka Jola, która z kolei zbiera zepsute sprzęty, aby je naprawić i przywrócić do życia. W książce mamy również dwóch starszych panów, z których jeden jest zapalonym działkowcem, a drugi hodowcą róż. Mamy również młodą dziewczynę Weronikę, pracującą w kawiarni pani Edyty oraz kilka innych młodzieżowych bohaterów. Jest również rzeźbiarz artysta Ksawery, oraz kilka czarnych charakterów. Na kartach książki obserwujemy codzienne życie mieszkańców Wierzbowej oraz ich sąsiedzkie inicjatywy- chęć przywrócenia do życia nieczynnego od wielu lat kina Bajka oraz gazetkę sąsiedzką redagowaną przez małą Nelę oraz panią Florę. Wydarzenia w książce biegną bardzo powoli, dużo tu jest dialogów pomiędzy bohaterami, ale są też trudniejsze sprawy, z którymi bohaterowie muszą sobie poradzić.
Książka ma piękną okładkę, która od razu przyciągnęła mój wzrok. Lubię polskie powieści obyczajowe, choć tak jak wspomniałam tym razem nie do końca byłam z tej czytelniczej przygody zadowolona. Natomiast, kiedy w Internecie odnalazłam pierwszą część serii "Ulica Wierzbowa" zakochałam się w jej okładce i opisie- na pewno po nią sięgnę, bo zapowiada się na naprawdę ciekawą książkę w dodatku z motywem Bożego Narodzenia! Może po przeczytaniu pierwszej części trochę inaczej spojrzę na znaną już sobie drugą część i później chętniej sięgnę po część trzecią.