Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Krypta Hindenburga

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Krzysztof Beśka
  • Tytuł Oryginału: Krypta Hindenburga
  • Gatunek: KryminałSensacja
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 578
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: II
  • Wymiary: 135x210mm
  • ISBN: 9788365891747
  • Wydawca: Oficynka
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Gdańsk
  • Ocena:

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Krypta Hindenburga | Autor: Krzysztof Beśka

Wybierz opinię:

Kozel

„Krypta Hindenburga” to drugi tom trylogii kryminalno-sensacyjno-historycznej, której głównym bohaterem jest dziennikarz Tomasz Horn – moim zdaniem postać przypominająca nieco Pana Samochodzika wykreowanego przez Zbigniewa Nienackiego. Pojawia się tutaj także znana z części pierwszej - „Ornatu z krwi” archeolożka Ewa Rimmel, tym razem jednak zajmuje pozycję epizodyczną. Hornowi towarzyszy Joanna Klose, niemiecka policjantka polskiego pochodzenia. „Krypta Hindenburga” zasadniczo trzyma poziom pierwszej odsłony cyklu, chociaż nie jest wolna od wad.

 

Tym razem Tomasz Horn trafia w sam środek zamieszania związanego z tajemniczymi artefaktami z czasów wojennych. W styczniu 1945 roku zniszczono mauzoleum Tannenberg-Denkmal, upamiętniające Paula von Hindenburga oraz żołnierzy poległych podczas bitwy pod Tannenbergiem w sierpniu 1914 roku. Po wielu latach okazuje się, że w budynku, poza - między innymi – trumnami marszałka i jego żony, przechowywano coś jeszcze. Przedmiot ten poszukiwany jest przez ludzi, którzy nie cofną się przed niczym, aby go zdobyć. Tomasz Horn zaangażował się w wydarzenia, chcąc pomóc znajomemu, obecnie europosłowi w oskarżeniach związanych z morderstwem ukraińskiej prostytutki. Jak to wszystko się łączy? Okazuje się, że bardzo precyzyjnie.

 

W powieści niewątpliwie bardzo dużo się dzieje i, niestety, nie zawsze jest to dobre. Z jednej strony wszystkie sensacyjne wątki: pościgi, porwania, działania grup przestępczych zostały opisane zręczniej i płynniej niż w „Ornacie z krwi”. Z drugiej jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że momentami Beśka idzie na dużą łatwiznę, chcąc pewne kwestie rozwiązać zbyt szybko. Zabrakło mi przemyślenia szczegółów. Kiedy główny bohater trzymany jest na muszce i może zginąć, nagle pojawia się deus ex machina, który wybawia go z opresji. Nie jest to jedyny taki zbieg okoliczności, który każe podejrzewać, że w pewnym momencie autorowi po prostu zabrakło pomysłu, bo ani w życiu, ani w powieściach sensacyjnych tak się raczej nie dzieje.

 

Zgrabne jest natomiast połączenie wątków kryminalnych z warstwą historyczną i to mimo tego, że rozpoczętych nitek zdarzeń jest dość sporo. Morderstwa, akcje pościgowe, tajne organizacje, Hitlerowskie działania, a nawet Bursztynowa Komnata – autor wykazał się w tym przypadku sporą erudycją i pomysłowością. Dynamizmu dodają krótkie, kilkustronicowe rozdziały, do czego Beśka zdążył nas już przyzwyczaić. Tym razem – w porównaniu do pierwszej części trylogii - są one bardziej spójne, aczkolwiek nadal zabrakło mi pogłębienia postaci, zwłaszcza głównego bohatera, który powinien być najmocniejszym punktem powieści, a jednak wydaje się być personą dość jałową. Poczułam się również odrobinę rozczarowana dbałością o szczegół. Liczyłam, że dowiem się czegoś więcej na temat ciekawej historii Warmii, a zwłaszcza samego mauzoleum Tannenberg-Denkmal. Niestety, tak się nie dzieje. Cofając się znowu do używanego przeze mnie porównania Krzysztofa Beśki ze Zbigniewem Nienackim, trzeba uznać, że ten drugi opanował tę sztukę mistrzowsko, autor „Krypty Hindenburga” tym razem zaś rozczarował. Na uwagę i docenienie zasługuje natomiast znajomość topografii okolic Olsztyna, czym autor potwierdził swoją geograficzną formę z „Ornatu z krwi”.

 

Pisząc o czasach wojennych, Beśka podążył, niestety, w stronę tak nielubianej przeze mnie stereotypizacji. Jeśli na kartach powieści pojawia się esbek, hitlerowiec czy Rosjanin, czytelnik może z góry założyć, że będzie to czarny charakter, a przecież każdy, kto miał styczność z literaturą historyczną, wie, że ówczesna rzeczywistość nie była czarno-biała. Za to również duży minus. Nie zmienia to faktu, że czas spędzony na lekturze „Krypty Hindenburga” uważam za przyjemny. Jest to znakomita pozycja na wakacyjny relaks, jeśli tylko nie oczekujemy po niej wielkiej wartości historycznej.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial