Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Przedwieczny Zew

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Przedwieczny Zew | Autor: Andrzej Wardziak

Wybierz opinię:

Airel

Wydawnictwo Warbook kojarzyło mi się do tej pory głównie z twórczością Michała Cholewy. Postanowiłam więc poeksprymentować i popróbować innych książek z tego samego wydawnictwa, w nadziei na ciekawe odkrycia.

 

„Przedwieczny Zew” przykuł moją uwagę piękną okładką. Historia wydawała się również interesująca – najwyższy niezdobyty szczyt świata, mityczne postaci, zespół naukowców – wszystko to razem skusiło mnie do wybrania tej ksiażki jako pierwszej.

 

I szczerze mówiąc, rzeczywiście sama idea mi się podoba. Jak o niej myślę, albo miałabym ją komuś opowiedzieć, to brzmi bardzo obiecująco i z pomyslem. Pojawiają się interesujące postaci, ciekawe fakty, starożytna bogini, apokalipsa, ważne przesłanie całej powieści dotyczące konsumpcjonizmu.

 

I właściwie nie jest to zła powieść. Natomiast mam wrażenie (nie wiem, czy słuszne), że autor zignorował podpowiedzi redaktorów, które mogły tę książkę wygładzić. Bo o ile cała historia zapowiada interesującą i przyjemną historię, może nawet taką, nad którą się parę razy czytelnik dłuzej zastanowi, o tyle wykonanie już nie mnie nie zachwyciło.

 

Akcja powieści prowadzona jest z perspektywy wszechwiedzącego narratora, który niepotrzebnie obdarza nas swoją wiedzą, zamiast pozwolić akcji rozwinąć się w swoim czasie. Domyślam się, że czasem ten zabieg miał nadać tekstowi złowieszczy charakter, ale szczerze mówiąc, raczej dopadało mnie zniechęcenie. Coś w stylu „i po co mam dalej czytać, skoro właśnie mi powiedziałeś, co się stanie?”. Niektóre rzeczy nigdy nie są wyjaśnione z perspektywy bohaterów, bo i nie mieli okazji się dowiedzieć, ale jednak my wiemy… i niewiele dla czytelnika z tej wiedzy wynika. Myślę, że niepewność dałaby czytelnikowi więcej emocji i powodu do przejmowania się losem bohaterów.

 

Zdania również są czasem chropowate lub niepotrzebnie udziwnione. Jakieś takie… niezręczne. Szczególnie tutaj redaktor mógłby znacząco pomóc autorowi wygładzić fragmenty, doprecyzować zdania. Niestety, bardzo często fragmenty powieści – czy to w dialogach, czy w opisach – brzmią drętwo i przypominają mi czasy, kiedy na forach internetowych publikowało się fragmenty swoich tekstów do oceny. Większość z tych zdań była podobnie drętwa, i wydaje mi się, ze wynikało z potrzeby autora, żeby opisać sytuację tak, jak ją widzą, a czasem dodać do tego nieco patosu. Zwykle jednak nie wychodziło to tak, jak tego by chcieli – zamiast zdań przejrzystych i budzących głębokie emocje, wychodziły właśnie takie zrozumiałe, choć niezręczne twory.

 

Ten warsztat literacki oraz nadgorliwy narrator spowodował, że mimo obiecującej akcji i ciekawych wątków w którymś momencie odczuwałam glównie zniechęcenie. Sporo rzeczy wiedziałam, albo mogłam się ich domyślać, zanim się w ogóle wydarzyły. Chropowatość tekstu zapobiegała wczuciu się w sytuację bohaterów. Na dokładkę nie podobała mi się też narracja prowadzona z perspektywy przedwiecznej bogini, która (zwłaszcza pod koniec powieści) stała się dziwnie… prostacka? Zwłaszcza jak na istotę żyjącą właściwie od początku życia na Ziemi. To wszystko zmieniło lekturę w przeżycie raczej nijakie.

 

Nadal, niektórym może się podobać taka wakacyjna lektura. Jak już wspomniałam – pomysł jest ciekawy, a książkę czyta się szybko (o ile czytelnik zupełnie nie znudzi się sposobem prowadzenia narracji i niezręcznymi zdaniami). Czy przeczytałabym inne książki autora? Niekoniecznie, chyba tylko w sytuacji, w której skończyłyby mi się inne lektury. Mimo to, doceniam samą ideę stojącą za tą powieścią – oraz, że dowiedziałam się więcej o najwyższym niezdobytym szczycie świata.

Strefa Booki

"- Tysiące, miliony ludzi zginęły na całym świecie, zanim dotarło do nas co się właściwie dzieje.
- Czyli?
- Przegięliśmy. Natura ma nas dość."

 

Zastanawiając się nad pozycjami do wyboru w pierwszej kolejności zwracam uwagę na okładkę, potem zaś czytam opis. Raczej nie zdarza mi się sprawdzać ilości stron pozycji, która zwróci moją uwagę. Choćby i 3/4 tysiąca stron przeczytam w mgnieniu oka, jeśli tylko lektura jest wciągająca. Z taką niewątpliwie miałam do czynienia przy "Przedwiecznym zewie" Andrzeja Wardziaka.

 

***

 

Sam autor był dla mnie postacią dość tajemniczą. Nie znajdziecie notki biograficznej ani na okładce, ani w środku. Ponieważ opisywana historia niebywale mnie wciągnęła sprawdziłam postać Andrzeja Wardziaka na popularnym książkowym profilu i okazało się, że kilka lat wcześniej miałam przyjemność czytać jego powieść, pt. "Siódma dusza". Był to horror, napisany całkiem dobrze, jednak pomiędzy tamtą powieścią, a "Przedwiecznym zewem", w stylu i sposobie narracji, jest ogromna różnica. Różnica na plus.

 

***

 

Skoro już przy stylu jestem to skupię się na nim chwilę. Właśnie sposób wypowiedzi i prowadzenia narracji oraz użytego słownictwa przykuł moją uwagę. No dobrze, wyprawa w Himalaje, na tajemniczy szczyt Gangkhar, też zrobiła swoje. Uwielbiam takie klimaty: wiecie, wyprawy badawcze, odkrycia sekretów skrywanych od tysiącleci , poczucie zagrożenia i pędząca akcja i tak dalej ;) Styl Andrzeja Wardziaka zaskoczył mnie mega pozytywnie, wręcz zachwycił, i przyszło mi do głowy porównanie go do Jamesa Rollinsa, w którego powieściach swego czasu się zaczytywałam i którego uwielbiam do tej pory. Tak! Dla mnie Andrzej Wardziak został polskim Jamesem Rollinsem.

 

***

 

Drobiazgowe opisy, w niektórych momentach mogą irytować (mnie nieco przeszkadzało), ale w większości przypadków świetnie komponowało się z przedstawianymi wydarzeniami budując przed obliczem czytelnika dynamiczne obrazy. O tak, dynamizmu nie można odmówić tej powieści.

 

Rozplanowanie scen pełnych ruchu, akcji i dramatyzmu idealnie komponuje się z wolniejszymi momentami dającymi czytelnikowi chwilę na zastanowienie się. A jest się nad czym zastanawiać. "Przedwieczny zew", pomimo zwodniczo fantastycznej okładki (spokojnie, fantastyczny sznyt się tam znajduje, a jakże) skupia się na współczesnym świecie. Takim jaki zna większość ludzi: zasmrodzony dymem z fabrycznych kominów, umęczonej przyrody, zanieczyszczonego powietrza, ziemi i wody, zwierząt spychanych coraz bardziej na margines, upchniętych na fermach hodowlanych, niekiedy w skandalicznych warunkach.

 

Andrzej Wardziak odmalował czarny obraz gatunku ludzkiego. I wiecie co? Ma rację. Jesteśmy jak pasożyt, wszędzie byśmy wleźli, wszystko osaczyli, zniszczyli, chcąc ciągle więcej i więcej, nie patrząc na koszty, na inne gatunki, nie patrząc nawet na swoich - egoistyczni i ekspansywni. Okej, w tym momencie generalizuję, ale rozumiem doskonale przekaz autora. "Przedwieczny zew" to powieść jak najbardziej na czasie. Napisana z rozmachem, pełna brutalnych, świetnie napisanych scen. Czytanie "Przedwiecznego zewu" było jak oglądanie filmu przygodowo-dramatyczno-fantastycznego.

 

***

 

Wgłębiając się w treść da się zauważyć, że całość jest bardzo dobrze zaplanowana i spójna. Bohaterów mamy sporo, ich poczynania śledzimy z perspektywy kilku odrębnych grup, by w pewnym momencie się spotkały, a fabuła zmierzała do zaplanowanego końca.

 

Katarzyna Piskorczyk jest antropolożką i alpinistką. Razem z ekipą najlepszych specjalistów na świecie wyrusza na wyprawę w Himalaje, gdzie odkryto starożytną jaskinię. Brzmi ciekawie? JEST ciekawie, a to zaledwie początek niesamowitej przygody.

 

***

 

Zastanawialiście się co by się stało, gdyby przyroda kiedyś wkurzyła się na ludzkość? Ja nigdy. Jednak autor najwyraźniej tak, dając upust swoim wyobrażeniom w powieści "Przedwieczny zew". To mieszanka powieści przygodowej, ekothrillera i fantastyki. Diabelnie dobre połączenie. Jeśli lubicie mieszane gatunki, powieści, które kipią od akcji, zmuszają do refleksji, a przy tym są pożeraczami czasu dajcie szansę najnowszej powieści Andrzeja Wardziaka.

 

Mnie ta powieść ogromnie zaskoczyła, a zaskakując oczarowała. Sprawiła, że czytając uśmiechałam się pod nosem, bo niektóre zdania podszyte były humorem, którego nigdy dla mnie za dużo. Dała mi do myślenia i powiem Wam, że troszkę inaczej patrzę na zwierzaki. No wiecie, nie spodziewam się, że rzucą się na mnie z pazurami, ale w sumie to nigdy nie wiadomo. Nasz świat ciągle skrywa swoje tajemnice.

 

Mnie zaś pozostaje nadrobić pozostałe pozycje autora, napisane przed "Przedwiecznym zewem".

Wiewiórka W Okularach

Otrzymaliśmy od Natury mnóstwo – całą Ziemię. I obecny kryzys klimatyczny, o którym tyle się mówi, pokazuje jasno, że nie potrafiliśmy tego uszanować i docenić tego ogromnego daru. Jednak czy kiedykolwiek, chociażby przemknęło nam przez głowę, co by się stało, gdyby Natura zbuntowała się przeciwko takiemu wykorzystywaniu i postanowiła ukarać gatunek homo sapiens?

 

Lena Piskorczyk to dumna, dwudziestokilkuletnia córka profesor Katarzyny Piskorczyk. Jej matce udaje się w końcu spełnić wieloletnie marzenie – otrzymuje zgodę na wejście na najwyższy szczyt Bhutanu, niezdobyty siedmiotysięcznik, Gangkhar Puensum. Władze Bhutanu zakazały wędrówek na tę górę ze względu na poszanowanie dla lokalnych wierzeń. Okazuje się jednak, że ta zgoda to nie zasługa jej wiedzy czy zdolności, ale nieznanego jej bliżej doktora Rittnera, który zorganizował całą tę wyprawę, w skład której oprócz pani profesor wchodzą również specjaliści z zakresu innych nauk, alpiniści i grotołaz. Gdy cała ekipa wspina się na niezdobytą górę, Lena jest świadkiem, jak na całym świecie zwierzęta dziwnie się zachowują – atakują ludzi, mordują ich, zachowują się nadzwyczaj inteligentnie. Czy lawina na szczycie Gangkhar Puensum i odkryta przez nią nieznana jaskinia oraz niespotykane do tej pory zachowanie zwierząt mają wspólny mianownik?

 

Właśnie takie książki lubię! Przedwieczny zew od pierwszej strony trzyma w napięciu i nie odpuszcza do samego końca. Znakomicie napisana powieść akcji w klimatach postapokaliptycznych – fabuła pędzi już od pierwszych stron i rozwija się nieustannie. Czytelnik nie ma nawet chwili na złapanie oddechu, czuje tak samo niepokój, jak bohaterowie, przy lekturze siedzi cały spięty i nie raz, nie dwa ogląda się przez ramię. Pod tym względem absolutnie nic nie można zarzucić tej książce, a 500 stron, które zajmuje, przewraca się same.

 

Nie dość, że powieść jest wypełniona akcją, to jeszcze daje dużo do myślenia, a to jest połączenie idealne. Wielu ludzi ma psa, kota, chomika, niektórzy hodują węże czy pająki albo jaszczurki. Jednak czy kiedykolwiek zastanawiali się, co by było, gdyby te zwierzaki postanowiły odwdzięczyć się nam za ich złe traktowanie? Za to, że trzymamy je w zoo albo cyrku, tresujemy, uważamy się za najlepszy gatunek na Ziemi? Co by się stało, gdyby Matka Natura zdecydowała, że ludzie to jeden wielki, ropiejący wrzód na powierzchni naszej planety i należy się go pozbyć. Bo jest nas za dużo, bo nie dbamy o środowisko naturalne – plastik jest obecny wszędzie, nawet w opadach czy powietrzu naukowcy znajdują jego mikrocząsteczki; smog to zjawisko już tak normalne w naszych czasach, że wręcz na niego nie reagujemy. Nie mamy już wojen (dzięki Bogu!) takich, jak pierwsza czy druga wojna światowa, które w pewien sposób „regulowały” naszą liczebność. Zabijamy zwierzęta dla zabawy lub dla zysku, doprowadzając do wyginięcia kolejnych gatunków, kupujemy za dużo (nie tylko jedzenia, ale też przedmiotów), napędzani ciągłymi reklamami i chęcią posiadania. I za to wszystko prędzej czy później przyjdzie nam zapłacić – kryzys klimatyczny jest faktem, czy komuś to się podoba, czy nie, wielkie wymieranie gatunków przybrało na sile i na tempie. Andrzej Wardziak przedstawia nam wizję świata, w którym Matka Natura postanawia ukarać ludzi za to, jak zniszczyli planetę, która miała być ich domem, którą mieli szanować. I robi to bezlitośnie, bez chwili wahania, prowadząc swoją misję nieubłaganie i eksterminując ludzkość na masową skalę. I, bądźmy szczerzy, w dużej mierze sobie na to zasłużyliśmy.

 

Fabuła powieści biegnie dwutorowo – z jednej strony mamy Lenę i jej przyjaciółkę Kryśkę żyjące w Polsce, w której również zwierzęta oszalały. Z drugiej mamy Katarzynę Piskorczyk, a potem Chrisa i Sarę, dwójkę znakomitych górskich wspinaczy, którzy wyruszają na wyprawę do Bhutanu i jako jedyni z całej ekipy uchodzą z życiem po przebudzeniu Matki. Ich losy prowadzą do jednego, wspólnego punktu – pokonania przebudzonego demona i uratowania jak najwięcej ludzkich istnień za wszelką cenę. Wykazują się przy tym ogromną desperacją i wytrwałością, nie poddają się, chociaż miewają chwile zwątpienia. W dodatku w tle jest jeszcze doktor Rittner – nie do końca wiadomo, niestety, co go napędza i do czego dąży (autor pozostawił to domysłom czytelników), ale od pewnego momentu wydaje się dość oczywiste, że nie ma on dobrych intencji. I jest jeszcze bliżej nieokreślony Zakon, który już wiele lat temu uwięził Matkę w głębinach Gankhar Puensum, chroniąc przed boginią ludzkość. Wprowadzenie Rittnera i tej dziwnej organizacji dodaje napięcia całej fabule i wprowadza atmosferę thrillera (trochę to przypomina powieści Dana Browna albo Clive'a Cusslera).

 

By podsumować to wszystko, mogę powiedzieć krótko – polecam gorąco. Przedwieczny zew to książka, która spodoba się fanom powieści pełnych akcji. Czyta się ją naprawdę szybko i nie sposób się od niej oderwać, a w dodatku podjęty w niej temat daje sporo materiału do przemyśleń. Jedynym zarzutem, jaki można wobec niej mieć, to może mało satysfakcjonujące zakończenie, jednak można na to przymknąć oko i cieszyć się sporą dawką rozrywki i dobrej zabawy przy lekturze.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial