Bookholiczka
-
„Rozłączyły się, a Haley wcisnęła telefon do prawej przedniej kieszeni dżinsów. Ponownie umieściła minutnik na kuchennym blacie. Był gładki i biały. Nieszkodliwy. Nie umiała wskazać powodów, ale ten cholerny przedmiot po prostu ją niepokoił. Poszła na górę i od razu się położyła, opadając ze zmęczenia, a później skopując z nóg trampki, zbyt wyczerpana, by rozwiązać sznurowadła. Telefon dźgał ją w biodro. Wyciągnęła go z kieszeni i rzuciła na stolik nocny. Światło zachodzącego słońca wpadało przez okno pod idealnym, irytującym kątem, aż się skrzywiłam i przewróciła na drugi bok. Natychmiast zasnęła. Obudziła się przestraszona. Serce waliło jej jak młotem, a w domu panowały ciemności.”
Makani Young po tym, co wydarzyło się na Hawajach, przeprowadza się do domu babci na amerykańskiej prowincji. Tutaj nikt jej nie zna, dlatego spokojnie może zacząć swoje życie od początku. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Jej rówieśnicy znają ją pod innym nazwiskiem, dlatego gdyby chcieli nie mogą wyszukać o niej informacji w Internecie. Natomiast jednej osobie to się udaje i teraz Makani musi zapłacić za swoje przewinienia. Czy uda jej się uciec przed napastnikiem? Jak zakończy się cała sytuacja?
Stephanie Perkins pisze powieści dla nastolatków (i dla dorosłych, którzy nie boją się przyznać, że książki dla nastolatków są niesamowite). Urodziła się w Południowej Karolinie, wychowała w Arizonie, uczęszczała na Uniwersytety w San Francisco i Atlancie, a teraz mieszka w górach Karoliny Północnej pośród wodospadów i dzikich jagód. Jej najlepszym przyjacielem jest mąż, Jarrod, i jest on najwspanialszą osobą. Każdy pokój w ich domu jest pomalowany na inny kolor tęczy. Dzielą go z dwoma starszymi szczeniętami i nieznośnym kotem o imieniu Mr. Tumnus. Autorka spędza swoje dni na czytaniu i pisaniu. Najczęściej znajdziemy ją przy biurku, tonącą w filiżankach i kubkach z kawą, wpatrującą się tępo w swojego laptopa.Pamiętam, jak bardzo dawno temu czytałam książkę autorki pod tytułem „Anna i pocałunek w Paryżu”. Byłam nią zachwycona. Dlatego jak najszybciej chciałam sięgnąć po nową książkę „Ktoś jest w twoim domu”. Tutaj niestety zawiodłam się. Początek był naprawdę super, jednak czym głębiej, tym było coraz gorzej, a zakończenie było trochę żenujące dla mnie. Myślałam, że cała fabuła będzie o niebo lepsza, niestety to był dla mnie totalny niewypał.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału i dobrnięcia do połowy książki byłam nią wręcz zadowolona. Później po przekroczeniu połowy miałam w głowie: „Co tu się dzieje?”. Tam dosłownie nic do niczego nie pasowało. Miałam wręcz odczucie, że autorka w połowie nie miała już pomysłu jak dalej pociągnąć historię więc napisała cokolwiek. Wielka szkoda, ponieważ powieść miałam potencjał. Nie chciałabym wam, za wiele zdradzać z zakończenia, ale to, co tam się wydarzyło zniechęciło mnie jeszcze bardziej. Myślałam, że otrzymam jakiekolwiek wyjaśnienie co dalej z bohaterami, jakie ponieśli konsekwencje, a tutaj zostałam z jeszcze większą niewiadomą.
Świetnym jest to, że autorka poruszyła temat odmienności w szkole i co za tym idzie, ale mogłaby to zrobić trochę inaczej, lepiej. Wtedy książkę „Ktoś jest w twoim domu” czytałabym z zachwytem. Szkoda, że tak się stało, ale może kolejna powieść Stephanie Perkins będzie choć trochę podobna do „Anna i pocałunek w Paryżu”, ponieważ do tej pory pamiętam swoje dobre odczucia podczas czytania tej powieści.