Justyna
-
Takie mamy czasy, że w dobie szalejącej pandemii koronawirusa, kiedy liczy się ograniczanie kontaktów towarzyskich i #zostanwdomu, coraz większą popularność zyskują szeroko rozumiane prace ziemne. Polacy masowo ruszyli do ogródków czy na balkony i sadzą, szczepią i pielęgnują. W planach są wakacyjne ROD(os) czyli szturm na wykup rodzinnych ogródków działkowych.
A gdyby tak spróbować czegoś innego? Prócz zwykłej sałaty, ziół, rzodkiewki czy truskawek posadzić i zbierać plony czegoś bardziej… egzotycznego? Do tego zachęca Wojciech Grzelak w mini poradniku „Egzotyczne rośliny owocowe do naszego ogrodu”.
Nie od dziś wiadomo, że rośliny potrafią się odwdzięczyć za trud włożony w ich pielęgnację, czy będzie to barwny kwiat, dorodny plon czy słodki owoc, to zależy od gatunku który wybierzemy. Ogrodnictwo czy uprawa ziemi nie leży w gestii moich zainteresowań, ba! sukcesywnie uśmiercam wszystkie parapetowe rośliny. Wstęp do książki zapowiada, że jest ona kierowana nie tylko dla znawców materii, ale również dla tych którzy dopiero planują rozpoczęcie przygody z uprawą roślin. We wstępie pada retoryczne pytanie dlaczego autor nie skierował uwagi na nasze rodzime owoce. Odpowiedź jest jedna i prosta – nowości przyciągają, ciągle szukamy nowych smaków, zapachów czy kolorów. Poza tym jabłka i gruszki są z nami od wieków, a myślę że mało kto zna świdośliwę czy poziomkówkę indyjską.
W poradniku opisano 20 różnych roślin, przy czym każdej poświęcono jeden rozdział. Najpierw otrzymujemy garść niezbędnych informacji żeby poznać osobnika, później czytamy jak sadzić, uprawiać i jak zbierać owoce. Kolejno jest trudniej bo autor od razu uczula na co zwrócić uwagę, a także gdzie ją zdobyć. Fotografie wieńczą rozdziały, przy niektórych aż cieknie ślinka bo tak smakowicie wyglądają owoce. I tak, zdjęcia pokazują różne fazy wzrostu roślin - kiełkowanie i pierwsze liście, przez kwitnienie i zawiązki owoców, aż do całych okazów.
Prosty język i podstawowe informacje podane w formie poradnikowej, to duża zaleta tej mini książki. Co najlepsze autor książki – Wojciech Grzelak – z zawodu jest germanistą… Ogrodem – i jak widać pisaniem - zajmuje się w ramach swojej pasji. Przecież nie od dziś wiadomo, że ogrodnik amator i pasjonat potrafi często w bardziej przystępny sposób przedstawić nam wiedzę niż profesjonalista. A dlaczego? Nikt tak nie zrozumie amatora, jak drugi amator. Może trochę razić zbyt potoczny język, powtórzenia (tekst „[…] a jeśli nie, to można znaleźć je na Allegro lub w szkółkach prowadzących sprzedaż przez Internet” pojawia się kilkukrotnie) czy używanie potocznych zwrotów, ale przecież w tego typu pozycjach szukamy porad a nie zachwycamy się nad stylem czy językiem.
Nie można autorowi zarzucić braku pasji – czy jednak potrafi nią zarażać? Osobiście do ogrodowych zabaw jeszcze nie dorosłam, choć zazdroszczę innym wypielęgnowanych rabat kwietnych czy doniczek z różnorakimi ziołami. Książkę potraktowałam jako ciekawostkę. Myślę, że pozycja znajdzie wielu zwolenników, którzy będą chcieli się zmierzyć z egzotyką na polskiej ziemi. A może sprawcie komuś prezent w postaci tego poradnika?
W ogrodzie nie może być nudno, a Wojciech Grzelak zachęca do eksperymentów i dzieli się swoją wiedzą (pewnie okupioną błędami i niepowodzeniami). W tym sezonie może już być za późno żeby wyhodować stopowca himalajskiego, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby przygotować się do tego wyzwania już dzisiaj!