Lukardis
-
W tym schizofrenicznym świecie, kiedy różnorodność zdaje się być cechą, o jaką się zabiega w społeczeństwie, ale jednocześnie realne przemiany inności zostają poddane ostracyzmowi, problematyka obcości wydaje się szczególnie ważna. Tym bardziej, że obecny moment dziejowy wręcz krzyczy o to, by nie zapominać w nim o debacie na tematy istotne, a zmian nie przyjmować bez rozmowy; dlatego antologia „Swój-obcy-wróg” pod redakcią Tomasza Michała Korczyńskiego mogła być szansą na wyrażenie istotnego głosu w tej kwestii, o tyle ważnego, że w debacie publicznej rzadko obecnego – z punktu widzenia socjologii.
Niestety, trzeba przyznać, że jest to szansa z wielu względów zaprzepaszczona. Wiadomo, że publikacje takie jak te – będące zapisem konferencji naukowej – rządzą się swoimi prawami, niemniej jednak warto by było, żeby również pomimo pewnych ograniczeń, chociażby ilościowych, pozostawały wartościowe. Zacznijmy jednak od początku – książka podzielona jest na trzy części, zawierająca kolejno teoretyczne rozważania na temat metodologii badania problematyki „swojskości” i „obcości”, następnie wybrane zagadnienia na gruncie polskim, a kończy się ponadkulturowym ujęciem problemu. Każda z tych części różni się swoją specyfiką, ale również… jakością.
Fakt, że pierwsza część wypada najsłabiej jest emblematyczna dla ogólnego problemu tej książki – nieumiejętności spójnego zintegrowania teorii z praktyką. Na dobrą sprawę, część dotycząca metodologii dostarcza jedynie niepotrzebnych dychotomii, których użyteczność jest kwestionowalna; ewentualnie zarysowuje jedynie pewne problemy, które na dobrą sprawę są oczywiste (o badaniach podłużnych nad swojskością i obcością), nie oferując choćby propozycji rozwiązań. Wymowny jest fakt, że za najbardziej udany z początkowej części uważam tekst „Etnograf w polu badawczym. Obcy wśród obcych”, któremu bliżej do analizy literackiej, niźli badań socjologicznych.
Podobne problemy przewijają się na przestrzeni całości publikacji – nieraz przywoływane są ujęcia teoretyczne, dany temat jest umieszczany w ramach wiedzy socjologicznej, lecz tej nie aplikuje się do ujęcia praktycznego, zazwyczaj oznaczającego podsumowanie wiedzy wyniesionej z wywiadu terenowego. Nierzadko zdarza się również, że wywód oparty jest na nieuzasadnionych adekwatnie założeniach lub, częściej, że metodologia badań nie jest w ogóle wspominana. Czasem też przedstawione są wnioski z badań będących w trakcie przeprowadzania albo dopiero zaprojektowanych. Zarzut metodologiczny nie jest jednak aż tak poważny, zważywszy na to, że w dużej mierze zawarte w książce artykuły to metaanalizy już potwierdzonych.
W przypadku pozostałych dwóch części pozycji można już mówić bowiem o większej praktyczności (dla przykładu, w artykule „Postrzeganie osób bezdomnych – możliwości oddziaływania” czy ten opowiadający o porównaniu edukacji kulturowej między szkołami polskimi i hiszpańskimi), ale również po prostu bardziej interesujące z punktu widzenia zwykłego czytelnika, oferująca może nie kompleksowe spojrzenie na, ale zarysowanie takich problemów, jak ukształtowywanie się społeczności polskiej na Pomorzu.
Zdecydowanie najbardziej pasjonująca, ale i najbardziej losowa jest trzecia część, co można uznać zarówno za wadę, jak i zaletę. Różnorodność prezentowanych tematów sprawia, że wydawnictwo zatraca jeszcze bardziej swoją i tak niemal niedostrzegalną celowość, jednak jednocześnie przekazuje pewną wizję kultury jako czegoś, co przekracza kwestię narodową czy etniczną, co było ciekawym ujęciem, szczególnie w świetle głównej tematyki antologii.
Ostatecznie, głównym problemem książki „Swój, obcy, wróg. Wędrówki w labiryncie kultur” jest to, że zdaje się nie dążyć do nikąd. Teksty w niej prezentowane, chociaż momentami ciekawe i nakreślające ważną problematykę, są bardzo szkicowe, często niedopracowane, nieprezentujące w żaden sposób „perspektyw”. Może i czytelnik powędruje po kulturach, ale raczej ta podróż skończy się zbłądzeniem, w którym zapomni o pierwotnej problematyce wydawnictwa.