Nikxxon
-
Są takie książki w bibliotekach, które po prostu trzeba przeczytać. Dlatego, że świetnie oddają epokę, w której powstały, są arcydziełem gatunku lub jako klasyka na stałe zapisały się w naszej kulturze. Jedną z takich książek jest właśnie „Portret Doriana Graya”, powieść, której tytuł zna każdy, nawet jeśli nie miał okazji jej czytać. Z taką myślą postanowiłam i ja w końcu po nią sięgnąć i mimo, iż miałam względem niej wysokie oczekiwania, nie zawiodłam się.
XIX wiek był oficjalnie jeszcze dość konserwatywny, dlatego na wszelkie literackie niemoralności i „deprawacje” społeczeństwo reagowało bardzo silnie. Powieść Oscara Wilde’a po publikacji wzbudziła ogromne kontrowersje, które z dzisiejszej perspektywy wydają się wręcz absurdalne. Wątki homoseksualne, rozwiązłość, używki, przemoc… niegdyś tak oburzające, obecnie nikogo już nie szokują i są stale obecne sztuce i popkulturze. Jeśli przyjrzymy się światu stworzonemu przez Oscara Wilde’a zauważymy, że ma on wiele wspólnego z rzeczywistością, która nas otacza i z łatwością możemy odnaleźć wyznawany przez współczesnych ludzi kult młodości i zmysłów.
Historia 19-letniego Doriana Graya zaczyna się w pracowni malarskiej Bazylego Hallwarda, gdzie zafascynowany urodą młodzieńca malarz tworzy jego portret. Bazyli odnalazł w przyjacielu muzę, ideał, który przeniósł jego twórczość na nowy poziom. Silna fascynacja artysty graniczyła z zakochaniem, co w powieści nie zostało wprost powiedziane, jednak widać to wyraźnie w uwielbieniu jakie okazuje swojemu modelowi. W momencie poznania mężczyzn Dorian jest jeszcze niewinnym chłopcem obdarzonym niespotykaną urodą, z której nie do końca zdaje sobie sprawę. Pełnię świadomości zyska dopiero po konfrontacji z portretem, a dzięki Lordowi Henrykowi dowie się, z czym wiąże się tak wielkie piękno. Słowa potrafią mieć wielką moc i stać się trucizną dla duszy, wiedział o tym Lord Henryk Wotton i za pomocą zaledwie kilku zdań zatruł na zawszę duszę Doriana Graya, stając się tym samym pierwszym twórcą jego upadku. Reszty bohater dokonał już samodzielnie, życząc sobie wiecznej młodości.
Henryk to skrajny cynik i człowiek o piekielnym wręcz uroku. Uosabia wszelkie możliwe grzechy i żądze, które możemy sobie wyobrazić i oddaje się im z prawdziwą lubością. Dodatkowo mówi o tym z taką otwartością i wdziękiem, że trudno znaleźć w towarzystwie osobę, której nie byłby w stanie zaczarować swoim urokiem. Jego sposób bycia i pewność, z jaką wypowiada swoje poglądy sprawia, że jawi się jako osoba znająca życie i właściwie nieomylna. Większość towarzystwa, w którym się obraca jest równie zepsuta i nikomu nie przyjdzie do głowy, by krytykować mężczyznę za jego postępki. Jedyną postacią, która mogła się na to zdobyć był Bazyli Hallward i ponosi za to wysoką cenę. Próbując ratować Doriana spod zgubnego wpływu Lorda Wottona, naraził się nie tylko na śmieszność, ale również wykluczenie zarówno ze strony Henryka, jak i przede wszystkim głównego bohatera.
Na przestrzeni powieści jesteśmy świadkami coraz głębszego upadku moralnego głównego bohatera. Widzimy jak niszczy po kolei wszystkich swoich przyjaciół i łamie kolejne serca – prawdopodobnie nie tylko damskie, ale i męskie, co nie zostało ujęte wprost natomiast podczas lektury czujemy, że pojawiają się w powieści wątki homoseksualne. Warto zauważyć, że mamy tutaj do czynienia z niezwykle ciekawą teorią, która zakłada, że każdy zły uczynek, każda podłość, której się dopuścimy, pozostawia po sobie fizyczny ślad na ciele i szpeci je tak, jak szpeci duszę. W przypadku Doriana Graya to portret nosił ciężar dokonanych przez niego grzechów - był jak wyrzut sumienia, którego nikt nie słuchał.
Powieść Oscara Wilde’a bardzo dobrze pokazuje jak wielki wpływ mają na nas ludzie i jak bardzo jesteśmy podatni na ich wpływy, zwłaszcza w młodym wieku. „Portret Doriana Graya” to dzieło mroczne i klimatyczne, które świetnie nakreśla postać głównego bohatera przez cały okres jego wędrówki od młodzieńczej niewinności do upadku wieku dojrzałego. Kreacje pojedynczych postaci, jak i zbiorowości wyższych sfer angielskich są największą zaletą tego dzieła, a zaraz za nimi znajduje się język użyty przez autora. Jest on bogaty w sugestywne opisy, które potrafią być zachwycające, ale mogą również okazać się wadą wadą, ponieważ niektóre rozdziały dłużą się przez niesamowicie rozbudowane opisy. Jeśli chodzi o samo wydanie, które miałam okazję czytać, to niestety zawierało wiele pomyłek, jednak liczne literówki wewnątrz książki są niczym przy zmianie tytułu dzieła, przez którą tak naprawdę czytamy „Portret Doriana Greya”, nie zaś „Graya”, jak to było w oryginale. Powieść sama w sobie z pewnością jest warta przeczytania i każdy miłośnik literatury powinien się z nią zapoznać prędzej czy później. Moim zdaniem lepiej „prędzej”, ale decyzja, jak zawsze, jest po Waszej stronie.