MyCoffeeBooks
-
Nic nie zmieniło tak wiele w moim życiu, jak macierzyństwo. Jestem dumną mamą dwójki świetnych córek, które każdego dnia uczą mnie czegoś nowego. O sobie. O nich. O świecie. Nie jestem idealną mamą, przechodziłam przez różne etapy, od spinania się by być perfekcyjną po zupełny luz. Teraz jestem gdzieś pośrodku i czasem czuję się, jak gdybym balansowała na linie. Gdy zobaczyłam poradnik „Instrukcja obsługi dzieci” Katarzyny Miller i Suzan Giżyńskiej, stwierdziłam, że będzie to ciekawa lektura, która może nakieruje mnie na inne sposoby postępowania z moimi dziećmi. Czy znalazłam to, czego się spodziewałam?
Nie jest to pierwsze spotkanie obu autorek. Zarówno psycholog Katarzyna Miller, jak i reżyserka i copywriterka Suzan Giżyńska napisały razem takie bestsellery takie jak „Instrukcja obsługi kobiety”, „Instrukcja obsługi faceta”, „Instrukcja obsługi toksycznych ludzi”. Tym razem zajęły się tematem, który już z samej definicji wzbudza kontrowersje - wychowanie dzieci.
Przyznaję, że w życiu przeczytałam już wiele poradników. Obejmowały one zarówno sfery duchowe jak i materialne. Mówiły mi jak mam myśleć, czuć, wydawać pieniądze, kupować rzeczy a nawet sprzątać. W każdym z nich znalazłam coś inspirującego. Lecz żadnego z nich nie traktowałam w 100% na poważnie. Podobnie było i z omawianą publikacją.
Książka podzielona jest na krótkie rozdziały - poruszające inną kwestię wychowawczą. Każdy aspekt otwiera pytanie od czytelniczki - czy mam odrabiać zadania z dziećmi? Kiedy można odmawiać dziecku? Co robić gdy dziecko kłamie? Odpowiedzi możemy szukać wgłębiając się w dialog między dwoma autorkami. Czasem mówią jednym głosem, bywa, że się nie zgadzają. Zawsze jednak starają się odpowiedzieć na zadane pytanie najlepiej jak potrafią.
Odpowiedzi te, często okraszone są opowieściami z dzieciństwa autorek, lub też wynikających z wieloletniej praktyki psychologicznej. Suzan Giżyńska często wtrąca swoje doświadczenia ze swojego życia- jest dumną mamą córek. Czytając, czułam się tak, jak gdybym umówiła się na kawę z przyjaciółkami i każda z nich opowiada o swoich kłopotach, które następnie próbujemy wszystkie razem rozwiązać.
Wokół pierwszego wydania książki „Instrukcja obsługi dzieci”, narosło wiele kontrowersji. WIelu psychologów, specjalistów od wychowania i blogerskich guru podniosło lament, wytykając kontrowersyjne ich zdaniem metody wychowawcze czy poglądy. Nie sposób nie przyznać im w pewnych kwestiach racji. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że część hejtujących tę publikację nie przeczytała jej, wnioskując jedynie z przytaczanych fragmentów. Mają do tego prawo, lecz…czy jest to w dobrym tonie?
Mam wrażenie, że autorki w momentami dały ponieść się za bardzo ponieść konwencji w jaką wpisana jest tak książka - luźnej, lecz wartościowo merytorycznej rozmowie dwóch kobiet. Pewne skróty myślowe, czy też przepełnione ironią i lekkim sarkazmem komentarze mogły zostać odebrane w taki a nie inny sposób, dając szerokie pole manewru recenzentom i specjalistom w dziedzinie wychowania dzieci. To jest poradnik jakich wiele. Utwierdził mnie w przekonaniu, że słuchając własnej intuicji w kwestii wychowania dzieci robię najlepsze, co mogę. Że słucham, że rozmawiam, że mam na to czas, bo nic nie jest ponad to.
Czytałam w życiu gorsze poradniki, które wciskały tak idiotyczne przekonania, że nawet ja, otwarta na nowe rozwiązania musiałam parsknąć śmiechem. „Instrukcja obsługi dzieci” to książka, która jest jak rozmowa z dobrą znajomą. Przeczytać warto. Czy brać do serca wszystkie rady w ciemno? Chyba niekoniecznie. Moja prywatna ocena 4/6