Literanka
-
Basia z opowiadań Zofii Staneckiej to ostatnio ulubienica moja i moich dzieci. Nic dziwnego, dziewczynka prowadzi zwyczajne życie, chodzi do przedszkola, wchodzi tam w relacje z nauczycielami i rówieśnikami, spędza czas z rodzeństwem i rodzicami, a wszystkie te sprawy nie urastają do żadnych wielkich przygód – ot, zwyczajne, ciepłe relacje, które mogą być udziałem każdego dziecka. Myślę, że właśnie stąd bierze się tak ogromna popularność i sympatia, nawet ze strony moich trzyletnich chłopców, do dziewczynki, której przeżycia poznajemy. Jednak dopiero niedawno usłyszałam o serii przeznaczonej do ciut starszych dzieci, a dotyczącej przyjaciół Basi, gdzie poznajemy bliżej inne postaci z przedszkola naszej bohaterki i zajmujemy się ich problemami. W moje ręce trafiła najnowsza część tego cyklu, a mianowicie „Zuzia”.
Zuzia popchnęła swojego kolegę w przedszkolu. Wszystko przez to, że poprzedniego wieczora jej mama, bardzo rozzłoszczona, wyjechała nie wiedząc, kiedy wróci. Zuzia była przekonana, ze jej mama chce rozstać się z tatą, mieszkać oddzielnie, a jeszcze jej kolega w przedszkolu zasugerował, ze zna taką rodzinę i zapewne tak samo będzie w jej przypadku. To dlatego dziewczynka nie wytrzymała, wyładowała na nim złość, a potem poczuła się bardzo, bardzo źle, tak źle, że zwymiotowała i musiał po nią przyjechać tata, który był stolarzem. Na szczęście w jego warsztacie wyjaśnili sobie, że to nie na tatę mama była rozzłoszczona, ale na swoją siostrę i wyjechała do spa, by odpocząć. Wróci na pewno i na pewno wszystko będzie tak dobrze, jak zawsze.
Ta książeczka jest bardzo emocjonalna. Opowiada o strachu, niepewności i możliwych reakcjach, jakie ten strach wywołuje. Zuzia nie wiedziała, co się naprawdę dzieje w jej domu, jej rodzinie, a kiedy kolega zasugerował, że może to się skończyć rozwodem jej rodziców, wpadła w panikę i nie zapanowała nad swoimi odruchami, choć przecież zwykle nie jest agresywna i wie, jak się zachowywać. Jednak dezorientacja i złe przeczucia sprawiły, że Zuzia stała się nagle inna, wszyscy dotąd lubiani koledzy zaczęli ją denerwować, czas spędzany bez mamy stał się okropnie dziwny. Do tego miała wrażenie, że jej też nikt nie będzie lubił, skoro zachowuje się tak źle, popycha inne dzieci, jest drażliwa i nie chce się bawić. Sytuacja odkrywa jednak jedną pozytywną kwestię – okazuje się, że jej tata jest nie tylko ogromnym, silnym człowiekiem, ale tez kochającym rodzicem, który ze wszystkich sił stara się złagodzić obawy dziewczynki, pomaga jej uporać się ze wstydem, jaki ją ogarnął po nieprzyjemnym potraktowaniu kolegów z przedszkola.
Z tej historii wynika pewna nauka nie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców. Młodsi czytelnicy dowiedzą się, jak złość wpływa na ich relacje z rówieśnikami, ale też dorosłymi. Starsi przekonają się, że dziecięce uczucia są ważne, że maluchom należą się również wyjaśnienia sytuacji rodzinnych, by uniknąć nieporozumień, które mogą prowadzić do dużo gorszych konsekwencji, niż tylko nieprzyjemna sytuacja w przedszkolu. Te małe istotki być może nie rozumieją wielu rzeczy, bo nie mają doświadczenia, ale jednak czują bardzo dużo, potrafią bezbłędnie wychwytywać nastroje i niestety interpretować je błędnie, czym doprowadzają się do smutku. To szalenie ważna książka, a pobieżny rzut okiem na inne części serii skłania mnie do twierdzenia, że warto zwrócić uwagę na każdą. Ja serdecznie polecam.