Uleczkaa38
-
W ostatnim czasie można zauważyć pewne osłabienie fascynacji motywem zombie - czy to w kinie, czy też w literaturze. Już dziś nie koniecznie zachwycamy i pasjonujemy się kolejnymi osłonami serialu "The Walking Dead", jak i też nie mamy co tydzień premiery kolejnej powieści o żywych trupach w roli głównej. Nie oznacza to jednak, że twórcy kultury całkowicie zapomnieli o tym temacie, oferując nam co jakiś czas swoje wizje apokalipsy zombie, które z uwagi na brak przesycenia tematu, smakują lepiej. Jedną z nich jest powieść Dariusza Duszy pt. "Zombie Fest", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Helion!
Fabuła książki przenosi nas sobą do czasów Polski PRL-u, a dokładniej w sam środek lata 1985. Wtedy to odbywa się muzyczny Festiwal w Trupieszowie, na który przybywają tysiące młodych ludzi, pragnących wyrwać się z codzienności szarej, socjalistycznej rzeczywistości. Na Festiwal ten przybywa także i Janek, który wraz z kolegami z zespołu "Pokój 101" ma wystąpić na tym koncercie. Tyle tylko, że plany te - mówiąc kolokwialnie, "biorą w łeb", gdyż wśród zgromadzonej widowni pojawiają się krwiożercze zombie. Wówczas to Janek wraz z kolegami z zespołu i nowo poznaną dziewczyną - Anią, muszą stoczyć najprawdziwszą walkę o przetrwanie, co w dobie PRL-u, okaże się nie łatwym zadaniem...
Legenda polskiej muzyki - Darek Dusza, zaprasza nas tą oto swoją powieścią do spotkania z literackim horrorem, podanym tu w komediowej odsłonie. Oto bowiem grozy, walki o przeżycie i kolejne niezwykłe przygody bohaterów, dopełnia tu wielce zabawna relacja o jakże specyficznych czasach tamtej epoki, które bawią nas dziś chociażby już samymi opisami tamtej Polski, ale też i sposobem myślenia ówczesnych ludzi. Oczywiście, oprócz grozy, komedii i pędzącej do przodu akcji, nie zabrakło tu również muzyki, która w dużej mierze wypełnia sobą strony tej książki, tworząc tym samym jej niezwykły klimat. I m.in. właśnie te elementy sprawiają, że tytuł ten wyróżnia się z szeregu innych książek o zombie.
Ciekawie przedstawia się konstrukcja tej opowieści, którą możemy podzielić de facto na dwa główne tory narracji. Pierwszy z nich wypełnia relacja o losach Janka, Anki i pozostałych uczestników koncertu, którzy to muszą walczyć z hordami zombie, uciekać i próbować odnaleźć się w tej niełatwej rzeczywistości... Druga zaś przedstawia nam swoiste rozmowy/wywiady z uczestnikami tamtych wydarzeń, które dzielą się ów wspomnieniami po wielu latach, odnosząc zarówno do apokalipsy zombie, jej skutków na losy naszego kraju, ale też i współczesnej im sytuacji w Polsce. To ciekawe, często zaskakujące i odważne posunięcie autora, które to w mej ocenie czyni tę powieść jeszcze lepszą i oryginalniejszą.
Nie możemy mieć większych zastrzeżeń względem bohaterów tej książki - młodych, pragnących wolności, ale też i naprawdę intrygujących ludzi, których darzymy sympatią i którym kibicujemy od pierwszych chwil. To tak naprawdę takie same osoby jak my, tyle tylko że żyjące w nieco dziwniejszych i bardziej szarych okolicznościach, ale m.in. za sprawą powrotu do życia zmarłych, z pewnością nie nudnych. Podobnie ma się rzecz z oddaniem realiów Polski lat 80-tych, które to cechuje nie tylko wielka szczegółowość, dbałość o przekonującą relację, ale też i umiejętność ironicznego spojrzenia na to, co było wówczas zabawne - przynajmniej dla nas, czytelników z 2020 roku.
Bardzo przyjemnie, z wielkim zainteresowaniem oraz uśmiechem na twarzy, upływała mi lektura tej książki. To przednia zabawa, liczne chwile ekscytacji, jak i też emocje - te zabawne, jak i też mrożące krew w żyłach, które naprawdę nam się tu mocno udzielają. I to wszystko sprawia, że spotkanie z powieścią "Zombie Fest" mogę uznać za jak najbardziej udane. Myślę też, że wszyscy miłośni literackich opowieści o zombie - tych w bardziej poważnym, jak i tych w nieco zabawniejszym anturażu, będą jak najbardziej usatysfakcjonowani spotkaniem z tym tytułem. Nie pozostaje mi już zatem nic innego, aniżeli gorąco polecić i zachęcić do sięgnięcia po książkę Dariusza Duszy, co też i niniejszym czynię!