Ambasada Śledzia | Autor: Marta Sawicka DanielakFilip Danielak

Kto mógłby przypuszczać, że książka o śledziach może okazać się pasjonująca i wciągająca do granic możliwości… Nigdy bym w to nie uwierzyła, jednak sięgnęłam po poradnik – reportaż „Ambasada śledzia” Marty Sawickiej – Danielak i Filipa Danielaka i jakież było moje zdziwienie, gdy właśnie ta pozycja wciągnęła mnie do reszty. Co prawda, tematyka kulinarna nie jest mi obca i lubuję się w wyszukiwaniu nowych potraw i receptur, jednak nie przypuszczałam, że śledzie – ich historia, sposoby przygotowania i połączenia smakowe mogą być czymś tak wyjątkowym. Wyjątkowa nie jest jednak jedynie tematyka poradnika, jednak przede wszystkim jego forma – niezwykle oryginalna, nietuzinkowa, a przede wszystkim sugerująca, że dla autorów przyrządzanie śledzia i jego degustacja w różnych kontaminacjach może być przygodą – niezwykłą, dającą radość, pozwalającą nawet na zbliżenie się do siebie ludzi.

Przy lekturze i oglądaniu książki ( tak, książkę należy bacznie oglądać i się nią zachwycać), można doświadczyć zdecydowanie dobrych rzeczy – nauczymy się dzięki niej inaczej traktować śledzia, który do tej pory traktowany był jako ryba PRL – owska, którą podjadało się do mocniejszych trunków. Małżeństwo piszące o tej zwykłej – niezwykłej rybie nie neguje tej tradycji, jednak ubogaca ją nadając nowych kolorów i odcieni – bo kto by pomyślał, że takiego pozornie nudnego śledzia możemy połączyć z truskawkami, albo mango? Zdjęcia przedstawiające te niecodzienne potrawy zachwycają i zdecydowanie pobudzają kubki smakowe. Należy także w tym miejscu zaznaczyć, że same receptury i przepisy nie są jednak bardzo skomplikowane – ich nietuzinkowość objawia się w łączeniu na pierwszy rzut oka niepasujących do siebie składników. Autorzy jednak, którzy zdecydowanie są pasjonatami śledzia, wiedzą, że takie zestawienia mają sens, co więcej mogą smakować i to wyśmienicie. Zdecydowanie czuję się przekonana do wypróbowania wszystkich przepisów zawartych w książce.

Wspomniałam na początku, że książka też jest pewnego rodzaju reportażem. Twórcy tej wyjątkowej pozycji kulinarnej pokusili się o przywołanie całej historii śledzia, a także opisywanie swoich doświadczeń podróżniczych z śledziem w roli głównej. Ten wątek zdecydowanie dodaje smaczku całości, stanowi specjalny, ale też idealnie zintegrowany załącznik. Dzięki tym ciekawym zabiegom tekstowym, czytelnik napawa się lekturą przez kilka godzin, a samą książkę nie traktuje tylko jak poradnik techniczny, ale ciekawą biografię jednej z najpopularniejszych ryb w Polsce i na świecie. Mówiąc właśnie o świecie, warto zaznaczyć, że autorzy pokusili się o zaczerpnięcie wiedzy z różnych zakątków globu – przywołują konkretne tradycje, akcentują fakt, że śledź towarzyszy człowiekowi praktycznie od zawsze, a nie od lat 60-tych, czy 70-tych, kiedy to na półkach sklepowych nie można było znaleźć niż prócz tej popularnej ryby, oczywiście w stosunku do rzeczywistości polskiej.

Jak twierdzą twórczy „Ambasady śledzia” rybę tę należy, dla zdrowia i doznań smakowych, cały czas odkrywać na nowo. Ja po całościowej lekturze przekonałam się, że chce na stałe powrócić do śledzia, bawić się jego smakiem, łączyć z innymi składnikami, przyprawiać i ku uciesze bliskich, podawać na stół przy codziennych okolicznościach, jak i w trakcie wyjątkowych przyjęć okazjonalnych. Myślę, że niejedna osoba na początku będzie zszokowana taką „dekoracją kulinarną”, jednak już po pierwszym kęsie przekona się, że śledź nie jest przypadkiem, albo nietrafionym pomysłem, skomponowanym z przypadku. Samą książkę polecam więc z czystym sumieniem – zarówno pasjonatom kuchni, jak i tym, którzy chcą po prostu przeczytać coś ciekawego.