Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziewczyny Znikąd

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Amy Reed
  • Tytuł Oryginału: The Nowhere Girls
  • Gatunek: Obyczajowe
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Anna Dzierzgowska
  • Liczba Stron: 424
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 135x205 mm
  • ISBN: 9788366005518
  • Wydawca: Poradnia K
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6

    5.5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziewczyny Znikąd | Autor: Amy Reed

Wybierz opinię:

Anena

Dzisiaj pragnę Was namówić na powieść, która jest skierowana do młodzieży, ale z racji tego, że porusza bardzo ważny temat, to polecam ją każdemu, nie tylko kobietom.
Trzy nastolatki z Prescott postanawiają zabrać głos w sprawie zbiorowego gwałtu na ich koleżance ze szkoły, gwałtu o którym wszyscy i milczą, i za którego winę przenoszą na ofiarę.

 

3 outsiderki i ONA

Grace jest tą NOWĄ w mieście, niedawno wraz z rodzicami przeprowadziła się do Prescott po niewielkim skandalu w jej rodzinnym mieście. Dziewczyna jest typem zagorzałej chrześcijanki, która aktywnie udzielała się w lokalnej grupie. Jej mama była pastorką, ale z uwagi na coraz bardziej liberalne poglądy została społecznie napiętnowana przez konserwatywną społeczność baptystów. Ucierpiała na tym również jej córka, na której szkolnej szafce stale wypisywano słowo DZIWKA. Jednakże wraz z odkryciem wiadomości pozostawionych przez poprzednią lokatorkę domu w Prescott, Grace zaczyna inaczej patrzeć na świat i kwestie wiary. Zdeterminowana dziewczyna postanawia dowiedzieć się, co się stało z Lucy, która w różnych zakamarkach pokoju zostawiała wydrapywane paznokciami niepokojące notki.
Rosina wydaje się być typem twardzielki, która za nim ma poprawność polityczną i chętnie mówi to, co myśli. Ta pochodząca z rodziny meksykańskich imigrantów dziewczyna w szkole jest wyzwoloną buntowniczką, ale po powrocie do domu zamienia się w niańkę swoich kuzynów oraz wyzyskiwaną pracownicę w rodzinnej restauracji należącej do wujka. Rosina skrywa również tajemnicę – jest lesbijką zakochaną w szkolnej cheerliderce.

 

Erin to chyba największa outsiderka z nich wszystkich. Jest odludkiem, jej jedyną przyjaciółką jest Rosina. Większość szkolnych kolegów ma Erin za wariatkę, ponieważ choruje na Aspergera i czasami miewa charakterystyczne dla tego schorzenia napady. Mimo usilnych starań matki, która w Internecie uchodzi za guru Aspergerowe, Dziewczyna coraz bardziej zamyka się w sobie i izoluje od reszty. Szczęście znajduje w codziennym oglądaniu odcinków Star Treka i głaskaniu psa o imieniu Spot. Ale nikt nie wie, że również Erin skrywa bolesną tajemnicę.

 

ONA – Lucy Moyniham- dziewczyna widmo, temat tabu, osoba napiętnowana szkarłatną literą za to, że starała się głośno mówić o tym, co ją spotkało. Szybko jednak stała się obiektem drwin i szykan, osobą wyklętą, która musiała opuścić Prescott. Mimo że już tam nie mieszka, to jej obecność wydaje się namacalna, jej „duch” wydaje się unosić nad miasteczkiem i spowijać je niczym zasłona wstydu i milczenia.

 

Girl Power kontra szowinizm i seksizm

To właśnie Lucy i jej losy stają się inspiracją do powołania Dziewczyn Znikąd, czyli ruchu, który ma na celu stanowczy sprzeciw wobec przedmiotowemu traktowaniu dziewczyn i kobiet. Początkowo sceptycznie nastawione do tej inicjatywy uczennice liceum w Prescott, które stanowią nieliczną grupkę, z czasem zaczynają coraz tłumniej przychodzić na spotkania i powoli stają się aktywistkami, swoistym ruchem oporu wobec seksizmu oraz „kultury gwałtu”. Wkrótce inicjatywa staje się przede wszystkim grupą wsparcia dla dziewcząt, które doznały rożnych form przemocy seksualnej. Na tych zebraniach licealistki dzielą się ze sobą pozornie wstydliwymi przeżyciami, takimi jak brak orgazmu, przypadkowy seks bez zabezpieczenia, czy wymuszanie przez chłopaków uległości w kwestiach seksualnych. Okazuje się, że wiele z tych nastolatek, mimo że pochodzą z różnych środowisk i zajmują różne miejsca w szkolnej hierarchii, to jednak mają ze sobą coś wspólnego. Tak naprawdę nie są Dziewczynami Znikąd, ale Dziewczynami Zewsząd, dziewczynami, których łączą wspólne przeżycia, i które powinny zawalczyć o szacunek dla siebie i swoich „duchowych sióstr”. Dziewczyny Znikąd stają się głosem swojego pokolenia, głosem dziewczyn traktowanych jak seksualne zabawki mające tylko i wyłącznie jedno zadanie – sprawianie przyjemności mężczyznom wtedy, kiedy oni tego oczekują.

 

Oprócz rozwijającej się działalności Dziewczyn Znikąd, która obejmuje dość radykalny sposób ukazania swoich racji jakim jest strajk seksualny, powieść autorstwa Amy Reed to wielopłaszczyznowa i niezwykle opowieść o współczesnych kobietach i ich obawach związanych nie tylko ze sferą seksualną, ale przede wszystkim z ich rolą w świecie. Pisarka zwraca uwagę na to, że kobiety wciąż muszą się zmagać z nierównym traktowaniem, również w sferze obyczajowej. Kobieta, która miała wielu partnerów nadal jest piętnowana, natomiast mężczyzna, który uprawiał seks z wieloma kobietami jest uważany za bohatera, symbol płodności, którego wyczyny należy chwalić. Za tym idzie również sposób postrzegania roli kobiety w związku, która ma być uległa i zawsze chętna, by sprawić przyjemność mężczyźnie, nawet kosztem własnych doznań. Wciąż wiele dziewczyn i kobiet obawia się otwarcie mówić o tym, że nie zostały zaspokojone przez swojego chłopaka, bo może im zostać przylepiona łatka dziwki. Jednakże nierówne traktowanie widoczne jest również w innych sferach życia, w tym w pracy. Kobiety rzadko obejmują kierownicze stanowiska, a jak już, to płaci się im zdecydowanie mniej niż mężczyznom na tym samy stanowisku.

 

Ta książka to również ważny głos w sprawie roli kobiety w życiu obyczajowym, w strukturze społecznej. To książka ukazująca dziewczyny i kobiety, które muszą walczyć o szanowanie ich potrzeb i emocji nie tylko w serze seksualnej.

 

Doskonałym przykładem potwierdzającym istnienie „innych standardów” dla dziewczyn i chłopców jest Erin i jej choroba. Od najmłodszych lat Erin była uczona, że ma się przystosować do reszty swoich rówieśników, że skoro jest chora, to musi się nauczyć jak najlepiej kamuflować swoją słabość, bo przecież choroba to słabość, którą należy ukrywać:

 

Erin wie, że jej mamie wydaje się, że jest pomocna i że mama uważa, że to właśnie jest klucz do szczęścia – przynależności, znalezienie sposobu, by się dopasować. Tylko, że Erin już tego próbowała. Całe dzieciństwo spędziła badając ludzi, starając się dojść do tego, jak być ,,normalną dziewczynką”. Starła się naśladowczynią, aktorką grającą niezliczone role – miała długie włosy, nosiła ubrania, które jej mama uważała za śliczne, w ósmej klasie przez pewien czas nawet się malowała. Kiedy zaczynała się denerwować, siadała na własnych dłoniach, żeby powstrzymać się od pocierania dłonią o dłoń. Przygryzała policzek do krwi, żeby nie zacząć się kołysać przy ludziach. Erin stała się kameleonem, zmieniała się, by dopasować się do każdej grupy, w jakiej zdarzyło się jej znaleźć. Nieustająco przeszukiwała bazę danych, którą miała w głowie, próbując znaleźć rzeczy, które powinna nosić, te, których nosić nie powinna, to, co ma mówić, a czego nie, co czuć, a czego nie czuć. Ale bez względu na to, jak bardzo się starała, nigdy nie była dostatecznie dobra, jej zachowanie nie było takie, jak należy. Odzywała się trochę za wcześnie, albo trochę za późno, głosem zawsze trochę za głośnym lub trochę za cichym. Im bardziej próbowała się dopasować, tym gorzej się czuła.

 

Ludzie wiedzą, jacy są chłopcy z Aspergerem albo przynajmniej wydaje się im, że wiedzą. Chłopcy mają ataki złości, rzucają się na ziemię, wrzeszczą. Walczą, miotają się. Karzą świat za to, że ich krzywdzi.
Dziewczynki-aspiki są inne. Niewidzialne. Niezdiagnozowane. A to dlatego, że w odróżnieniu od chłopców, dziewczynki zamykają się w sobie. Ukrywają się. Dostosowują, nawet jeśli to boli. Ponieważ nie krzyczą, ludzie zakładają, że nie cierpią. Dziewczynka, która co noc zasypia z płaczem, nie sprawia kłopotów.

 

Dopóki dziewczynka nie przemówi. Dopóki jej ból nie stanie się tak wielki, że rozlewa się i przerywa tamy. Aż już nie ma wyboru (…). s. 31-32.
Zmagania i troski Erin to nie jedyne problemy jakie opisuje autorka ,,Dziewczyn Znikąd”. Amy Reed zwraca również uwagę na relacje panujące w małym miasteczku, a zwłaszcza na stereotypy i uprzedzenia, które pełną istotną rolę w lokalnej społeczności. Kwestia innego koloru skóry, orientacji seksualnej, odmiennych niż większość zainteresowań wciąż ma ogromne znaczenie w świecie, w którym rzekomo można coraz więcej. Okazuje się bowiem, że społeczeństwo małych miasteczek wcale nie jest tak liberalne jakby się mogło wydawać, a o statusie społecznym jednostki wciąż decyduje większość o zazwyczaj konserwatywnych ludzi o skrajnych poglądach. Również wśród nastolatków widoczny jest ostracyzm wobec inności, strach przed kimś, kto nie przystaje do utartych schematów i ról szkolnych. I również z tą obawą przed innością stara się nas oswoić autorka.

 

Zamiast podsumowania

Jestem w pełni przekonana, że powieść Amy Reed odbije się szerokim echem w Polsce. Większość pewnie będzie atakować autorkę za jawne mówienie o seksie i przeciwstawiania się seksizmowi, część z czytelników pewnie zaliczy ją do grona feminazistek, o których mowa w powieści. Ale czy mówienie o kobietach słowami kobiety jest aż tak szkodliwe społecznie, takie złe? Czy dziewczęta muszą zamykać usta, gdy dzieje się im krzywda, gdy są wykorzystywane seksualnie albo po prostu wyszydzane z powodu swojej inności? Czy naprawdę rolą kobiety jest usługiwanie mężczyźnie i przechodzenie spod ojcowskiej opieki do rąk męża, którego ma zadowalać wtedy, kiedy on tego chce? Czy naprawdę edukacja seksualna, a co za tym idzie świadomość swojego ciała i przeciwstawianie się złemu dotykowi są takimi strasznymi sprawami, że nie wolno mówić o nich publicznie? Mam nadzieję, że ta powieść stanie się światełkiem w tunelu, który sprawi, że niektórym ludziom otworzą się oczy i zrozumieją, że współczesne dziewczyny i kobiety mają prawo decydować same o sobie. Że ich głos jest ważny bez względu na to skąd pochodzą, jaki jest ich kolor skóry, wyznanie, orientacja seksualna, czy krąg zainteresowań. Że nie będą dziewczynami znikąd, dziewczynami wyklętymi, lecz dziewczynami świadomymi siebie i swoich praw.

Morrigan

Przemoc seksualna zawsze była ogromnym problemem, ale do tej pory nie poświęcano jej dostatecznej ilości uwagi. Dopiero od niedawna mówi się o niej naprawdę głośno, także poprzez literaturę. Właśnie przeczytałam wspaniałą książkę Amy Reed "Dziewczyny Znikąd", która porusza nie tylko temat samej przemocy, ale i równie groźnego przyzwolenia na przemoc, dzięki któremu zatrważająca większość sprawców gwałtu nigdy nie ponosi jego konsekwencji - ani w sensie prawnym, ani społecznym.

 

Szesnastoletnia Grace wraz z rodziną przeprowadza się do Prescott. Wkrótce odkrywa, że jej nowy pokój należał dawniej do Lucy - dziewczyny, która oskarżyła o gwałt trzech popularnych chłopaków, po czym, zaszczuta przez lokalną społeczność, uciekła z miasta. Grace chce, by sprawcy ponieśli karę. Wraz z dwiema innymi licealistkami - Rosiną, wygadaną lesbijką, która cały wolny czas musi poświęcać pomocy rodzinie oraz wybitnie inteligentną Erin z zespołem Aspergera - zakłada stowarzyszenie pod nazwą "Dziewczyny Znikąd", które ma walczyć nie tylko o sprawiedliwość dla Lucy, ale i o bezpieczniejszy świat dla wszystkich dziewcząt i kobiet.

 

Na okładce czytamy, że to historia trzech nastoletnich alternatywek, ale nie jestem pewna, czy do wszystkich głównych bohaterek naprawdę pasuje to określenie. Internetowy słownik języka polskiego definiuje alternatywkę jako "dziewczynę o alternatywnych upodobaniach i zachowaniach" - a taką dziewczyną na pewno nie jest Grace, która, przynajmniej na początku, marzy tylko o tym, żeby się dostosować, nie rzucać w oczy, żyć tak jak wszystkie nastolatki.

 

Nie do końca zgadzam się z jeszcze jednym fragmentem tekstu z okładki - tym, o "coraz większej tolerancji dla seksizmu i kultury gwałtu w dzisiejszym społeczeństwie". Myślę, że wspomniana tolerancja nigdy nie była mniejsza niż dziś, ale oczywiście wciąż jest za duża - nadal mamy o co walczyć, ale wierzę w to, że sytuacja wygląda coraz lepiej. Zaczynamy mówić głośno o tym, co przez całe wieki stanowiło temat tabu, przestajemy zamykać oczy i wzruszać ramionami. Przypuszczam, że to wrażenie nasilenia problemu wynika z dostępności Internetu, dzięki któremu każdy zakompleksiony mizogin może poinformować świat o swoich poglądach, a im częściej piętnowana jest kultura gwałtu, tym większy popłoch wśród jej obrońców i silniejszy opór z ich strony. Ale to nie zatrzyma zmian na lepsze.

 

Przy przeglądaniu internetowych dyskusji nie raz natknęłam się na opinię, że kultura gwałtu nie istnieje, bo przemoc seksualna jest przecież zabroniona przez prawo, a bycie gwałcicielem nie uchodzi za powód do dumy. Osoby, które piszą takie komentarze, zdają się nie rozumieć, że problem tkwi w tym, iż wielu gwałcicieli nigdy nie zostaje napiętnowanych, że w wielu przypadkach zgwałcona kobieta znajduje się na straconej pozycji, jest kimś, komu się nie wierzy, czyje słowa się podważa, kimś, kto musi się tłumaczyć się że swojego zachowania. Często okazuje się, że nie ma już ofiary i sprawcy. Jest tylko kobieta, która się upiła i mężczyzna, który "skorzystał z okazji". Albo kobieta, która miała krótką sukienkę i mężczyzna, który "dał się sprowokować", a czasem kobieta, która się uśmiechała i mężczyzna, który "błędnie zinterpretował jej zachowanie", zupełnie jakby gwałt był pomyłką, która może się zdarzyć każdemu.

 

W tej jednej książce autorka pokazała prawie całe spektrum przeszkód i problemów, którym kobiety muszą stawiać czoła. I choć ta historia niezmiernie mnie pochłonęła i nie chciałam jej odkładać, czasem robiłam sobie przerwy, bo to opowieść bardzo ważna i wspaniale napisana, ale naprawdę trudna pod względem emocjonalnym. Fragmenty bloga, prowadzonego przez jednego ze sprawców, są niemal nie do zniesienia - podczas lektury pięści automatycznie się zaciskają.

 

Stosunkowo niewiele napisałam o samej książce, a mnóstwo o przemyśleniach, do których mnie skłoniła. I niech to będzie świadectwo wysokiej wartości "Dziewczyn Znikąd" - to nie jest powieść, którą się czyta i odkłada na półkę, ale coś, co trafia wprost do serca, pobudza umysł, zachęca do zabrania głosu. Amy Reed napisała bardzo ważną książkę - trzymam kciuki za to, by znalazła ona jak najwięcej czytelników i czytelniczek.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial