Kicia Kocia Na Lotnisku | Autor: Anita Głowińska

Czy lecieliście kiedykolwiek samolotem? Ja mam na swoim koncie kilkanaście lotów w różne miejsca. Przynajmniej raz do roku gdzieś lecę. Pamiętam jednak stres przed pierwszym lotem. Wiele razy sprawdzałam walizkę i zastanawiałam się, czy nie pomyliłam, co do którego bagażu ma iść. A ile razy ją ważyłam... Siostra nastraszyła mnie dopłatami, więc wolałam nie ryzykować. W tamtym roku po raz pierwszy leciałam z pewną osobą z rodziny i z jej dzieckiem, więc był dodatkowy stres, jak maluch zniesie podróż, ale przekonałam się, jak wszystkie procedury wyglądają, gdy podróżuje z nami mały obywatel. I o dziwo celicy są wtedy milsi.

Ta książeczka opisuje przygotowania Kici Koci i jej rodziców do lotu samolotem z Gdańska do Warszawy. Dowiecie się, co można mieć w bagażu podręcznym i jak wyglądają poszczególne procedury. Wszystko jest opisane w jasny, przejrzysty sposób i dzieci w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym nie będą miały problemu ze zrozumieniem treści. Ale jedna uwaga, jeśli chodzi o karty pokładowe, nie sugerujcie się tym, co jest napisane w książce, tylko sprawdźcie, czego wymagają linie lotnicze. Kiedyś było tak, że dostawało się ją przy nadaniu bagażu, ale od ładnych paru lat trzeba ją mieć przy sobie już w tym momencie. Owszem, można ją skombinować na lotnisku, ale to sporo kosztuje. Także jeśli macie gdzieś lecieć z dzieckiem, lepiej to sprawdźcie.

Książeczkę czyta się w parę minut. Nie jest zbyt obszerna. Przyznam też, że widzę, jak bardzo jest ugrzeczniona. Zwłaszcza w kwestii kontroli bezpieczeństwa. Byłam wiele razy świadkiem tego, jak przeszukiwano dzieci, nawet jeśli bramka nie zadzwoniła. Myślę, że powinno się taki temat tutaj poruszyć. Że nie jest to coś złego, bo czasem może zadzwonić guzik w spodniach albo alarm uruchomi się, nawet jeśli nie macie przy sobie nic metalowego, ale czasem kontrola pani z lotniska musi mieć miejsce. Opisanie takiej sceny pomogłoby dziecko oswoić się z taką sytuacją. W końcu jeśli Kici Koci nic się nie stało, to z nimi też powinno być ok. I szkoda też, że nie powiedziano, że przed kontrolą trzeba zdjąć zegarek i pasek. To też ważna informacja. Plus za to, że pojawiła się informacja o autobusie dowożącym do samolotu.

Jeśli macie dzieci i wybieracie się z nimi niebawem gdzieś samolotem, myślę, że możecie z nimi przeczytać tę książeczkę. Dziecko będzie w stanie przygotować się na to, co będzie je czekać. Tylko tak jak mówię, dla mnie zabrakło opisu potencjalnie stresującej sytuacji dotyczącej kontroli bezpieczeństwa. Włączony alarm może przestraszyć dziecko i niepotrzebnie będzie miało złe wspomnienia związane z lotem samolotem. Gdyby taka scena się tu pojawiła, nie miałabym do czego się specjalnie przyczepić (może oprócz tej karty pokładowej).

Tak czy inaczej uważam, że to dobra książeczka dla najmłodszych czytelników. A i rodzice mogą się z niej czegoś dowiedzieć, jeśli nigdy nie lecieli samolotem. Nie zapomnijcie tylko sprawdzić wszystkich informacji dotyczących lotu na stronie waszego przewoźnika, żeby nic was na lotnisku nie zaskoczyło.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wam szerokich lotów, jeśli wybieracie się w podniebną podróż. Uważajcie na siebie i pilnujcie drobiazgów z plecaków, by nie spotkało was to, co Kicię Kocię.