Bacha85
-
Anatomia i fizjologia człowieka nie są czymś, co ciągle jest obecne w ludzkich zainteresowań, co zdumiewa tym bardziej, że prawie każdy ma jakieś opinie i zdanie na temat tego jak ciało funkcjonuje i co jest dla niego dobre. Nie zawsze idzie to w parze z wiedzą. Najnowsza książka Billa Brynsona wychodzi nieco naprzeciw temu problemowi, gdyż „Ciało. Instrukcja dla użytkownika” jest dokładnie tym, co sugeruje tytuł. Przewodnikiem po ludzkim ciele, pozwalającym je zrozumieć.
W książce poruszonych została większość tematów związanych z funkcjonowaniem ludzkiego organizmu. Począwszy od krótkiej analizy i opisu poszczególnych układów i co ważniejszych organów, aż po uproszczone wyjaśnienia chemii organizmu. Znajdziemy tu więc nie tylko wzmianki o układzie ruchowym, czy pokarmowym, ale równie ważne o mikroflorze organizmu, czy o zależnościach między tym, co dostarczamy do organizmu, a tym jak on potem funkcjonuje.
Oprócz zgłębienia niektórych tajemnic ludzkiego ciała znajdziemy tu również mnóstwo informacji z historii medycyny. Prawie każdy, poświęcony innej części, czy funkcji ciała rozdział rozpoczyna się od wyjaśnienia, jak i dlaczego ludzkość i medycyna w ogóle zwrócili na nią uwagę. Pojawiają się opowieści o prekursorach badań i naukowcach, którzy jako pierwsi zagłębili się w tajemnicę ludzkiego organizmu. To interesująca wyprawa w historię medycyny, która niekiedy bywa równie fascynująca, co przerażająca.
Kolejną rzeczą, którą znajdziemy w książce, są wzmianki o szczególnych przypadkach, jakie z różnych przyczyn zapisały się w historii medycyny. Dowiemy się między innymi, o do dziś budzącym zdumienie przypadku człowieka, który całkiem nieźle funkcjonował, pomimo przebitej części mózgu, albo o takim, który posiadając perforację w powłokach brzusznych stał się idealnym przypadkiem do badań nad tym, co dzieje się w czasie trawienia pokarmów. Większość przytoczonych anegdot pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, co nie dziwi, gdyż autor skupia się mocno na medycynie w świecie zachodnim, z USA jako jeden z głównych przykładów.
„Ciało. Instrukcja dla użytkownika” czyta się bardzo dobrze. Jest to książka napisana bardzo przystępnie i nie nudno. Pojawiają się specjalistyczne terminy, jednak nie dominują one lektury. Dzięki temu nawet laikowi nie sprawi ona problemu. Stylistyka zdań z kolei przywodzi na myśl interesującą opowieść, a nie wykład akademicki, dzięki czemu po każdy kolejny rozdział sięga się z niecierpliwością i ciekawością.
Autorowi udało się uniknąć poważnych błędów rzeczowych, jednak nadmierne uproszczenie tematu miejscami poskutkowało tymi drobniejszymi. Tym, najbardziej rażącym i irytującym, było zamienne stosowanie nazw rak i nowotwór. Jest to o tyle kłopotliwe, że w społecznej świadomości, funkcjonują one zamiennie, tym większej staranności wymagało wyraźne ich rozgraniczenie. Tak, by czytelnik po lekturze książki nie miał wątpliwości, że rak to tylko jeden z możliwych (choć zdecydowanie częstszy od innych) nowotworów.
„Ciało. Instrukcja dla użytkownika” Billa Brynsona to ciekawa pozycja przeznaczona dla laików, którzy pragną dowiedzieć się czegoś o swoim ciele, tym jak działa i dlaczego działa w taki, nie inny sposób. Wystarczająco rzeczowa, unika akademickiej powagi stając się przyjemną, rozrywkową wręcz lekturą, którą czyta się lekko i przyjemnie. To w końcu minimum wiedzy o własnym organizmie, które powinien mieć każdy, wzbogacone w szereg anegdot i ciekawostek z historii medycyny.
Ruda Recenzuje
-
Choć bardzo cenię sobie literaturę faktu wszelkiej maści, to prawdę mówiąc rzadko sięgam po książki podobne do tej, jaką napisał Bill Bryson. Literatura naukowa, mimo że zazwyczaj szalenie interesująca, bywa również męcząca za sprawą przytaczania dużej ilości szczegółów, fachowych terminów i przedstawiania faktów, o których większość czytelników prawdopodobnie nie ma pojęcia. I nie będę ukrywać, że w tym przypadku (czasami) było tak samo.
„Ciało. Instrukcja dla użytkownika” to książka bardzo zajmująca i niezwykle ciekawa. Ale jej lektura wymagała ode mnie sporego poświęcenia. Okazało się o wiele trudniejsza, niż mogłabym sądzić. I jestem pewna, że nie byłabym w stanie poznać jej na raz, oddając się opisywanym rzeczom dzień po dniu. Nowa książka Brysona zmusiła mnie do koncentracji i uwagi, skupienia i odcięcia się od innych zajęć, czytania w ciszy, co praktycznie nigdy mi się nie zdarza. A przede wszystkim do przystanków- jednorazowo czytałam tylko kilka rozdziałów, a następnie pozwalałam sobie na kilka dni przerwy.
Brzmi przerażająco, prawda? Tak. Ale nie chciałam Was przecież przestraszyć.„Ciało…” to niesamowita przygoda ze światem nauki. Długa, trudna i czasochłonna. A jednak wspaniała. Trochę jak nauka biologii rozszerzona o niebanalne anegdotki i intrygujące opowiastki, ciekawostki z historii medycyny oraz wzbogacona elementem czarnego humoru i nutką cynizmu. Momentami podczas lektury czułam się znużona natłokiem informacji, ale duża część opisywanych faktów robiła na mnie tak duże wrażenie, że starałam się podchodzić do nich z otwartym umysłem, jak najwięcej zapamiętać oraz rozmawiać i dzielić się tym, czego się nauczyłam.
Ta książka nie tylko uczy i przypomina czy pozwala pogłębić wiedzę. Ona także na swój sposób otwiera oczy, staje się przewodnikiem i motywatorem. Sporo z tych anegdotek czy ciekawostek dało mi do myślenia, a także pozwoliło zmierzyć się z tym, co wśród głoszonych każdego dnia haseł uznawałam (niesłusznie) za pewnik. Co ważne, książkowa wiedza została przekazana w fantastyczny sposób. Autor nie zachowuje się, jakby pozjadał wszystkie rozumy, nie próbuje się przechwalać. Miałam natomiast wrażenie, że cieszy się mogąc przekazać nam te informacje i swoje spostrzeżenia, bowiem tematy, które porusza są dla niego ważne i cenne, a mówienie o nich sprawia mu przyjemność i radość.
Całość ma niezwykle uporządkowany charakter. Książkę podzielono na wiele rozdziałów, a każdy z nich skupia się na innej części naszego ciała i istnienia. To nie tylko suche fakty, ale zwrócenie uwagi czytelnika na istotną rolę, jaką odgrywa każda cząstka nas, dzień po dniu. Bardzo istotne było dla mnie również to, jak Bryson poruszał się między poszczególnymi tematami, pozwalając sobie na wtrącenia i płynnie przechodząc od jednej kwestii do kolejnej. Byłabym szalenie usatysfakcjonowana, gdyby szkolną wiedzę przekazywano mi w podobny sposób.
Nie łudzę się, że ta książka zdobędzie dużą popularność, bo temat jest trudny i zapewne mało interesujący dla większego grona odbiorców. Ale ja cieszę się, że poświęciłam temu dziełu swój czas i uwagę. I choć wiem, że udało mi się zapamiętać jedynie fragment z tego, co autor próbował mi przekazać, to i tak czuję się teraz bardziej świadoma i mądrzejsza. To najlepszy przykład tego, że warto czasami wyjść poza swoją strefę czytelniczego komfortu i trochę się potrudzić.