Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Demony Czasu Pokoju

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Demony Czasu Pokoju | Autor: Adam Przechrzta

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

Wydawnictwo Fabryka Słów zaserwowało swoim czytelnikom wspaniałą niespodziankę, jaką to jest wydanie w nowej, jeszcze bardziej spektakularnej odsłonie, porywającego cyklu Adama Przechrzty pt. "Demony", opowiadającego o wojennych i powojennych losach radzieckiego pułkownika wywiadu - Aleksandra Razumowskiego. I tak oto dziś mamy przyjemność poznać najnowszą odsłonę tego wznowionego cyklu - powieść pt. "Demony czasu pokoju"!

 

Woja się skończyła... Dwa lata po upadku Rzeszy do Rosji wciąż powracają tysiące żołnierzy, dołączając do tych, którzy to po tym, co zobaczyli na zachodzie, nie koniecznie wierzą już tak gorliwie w dobrobyt "Matuszki Rossiji". Wraz z nimi powrócili także uwolnieni z więzień okrutni przestępcy, którzy bynajmniej nie zamierzają zdać broni, siejąc tym samym dookoła terror i przemoc. W celu zaprowadzenia pokoju, zostaje wezwany do działania Aleksander Razumowski, który wraz ze swoimi ludźmi ma przywrócić radziecki ład i porządek! Jednocześnie Stalin powierza mu dodatkową misję, która okaże się zgoła trudniejszą...

 

Niniejsza odsłona cyklu Adama Przechrzty kontynuuje sobą tę jakże wspaniałą i klimatyczną opowieść o losach rosyjskiego szpiega i żołnierza - Razumowskiego. Kontynuuje w najlepszy z możliwych sposobów, czyli m.in.za pomocą wartkiej akcji, umiejętnie potęgowanego napięcia, szczypty fantastyki i pokaźnej porcji czarnego humoru. I choć wojna się skończyła..., to książka ta oferuje nam wiele ekscytujących scen walki, które rozpalą naszą wyobraźnię do czerwoności. I rzecz najważniejsza - tradycyjnie już opowieść ta łączy sobą literacką atrakcyjność z realizmem tamtych czasów, dzięki czemu też i spotkanie z tą pozycją upływa nam w tak błyskawicznym tempie.

 

Fabuła książka przedstawia się iście znakomicie, skupiając się na losach głównego bohatera, który musi raz jeszcze ruszyć do walki - tak tej stricte z bronią w ręku, jak i tej zakulisowej i gabinetowej. Od pierwszych stron jesteśmy rzuceni wprost na głęboką wodę, gdy oto przychodzi nam zetknąć się dramatyczną sytuacją w Rosji 1947 roku, a potem jest tylko i wyłącznie jeszcze ciekawiej. Spiski, zdrady, knowania, walka i namiętności - to wszystko wypełnia strony tej książki, w której dzieje się bardzo wiele, nieustannie nas coś zaskakuje, zaś finał sprawia, że długo nie możemy o nim zapomnieć. Innymi słowy rzecz ujmując - jest tak, jakbyśmy sobie tego życzyli!

 

Tradycyjnie już znakomicie jawi się postać głównego bohatera, który to przyjmuję tu pozę niezwykle doświadczonego agenta i żołnierza w jednym, którego cechuje wybitna inteligencja, przenikliwość, umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji, ale też i właściwie poczucie tego, co jest dobre, a co złe. Oczywiście, to twardy mężczyzna, która nie cofa się przed zabijaniem i szafowaniem życiem innych ludzi, w imię misji, realizacji rozkazów i żołnierskiego obowiązku. Naturalnie nie sposób nie wspomnieć o jego nadprzyrodzonych zdolnościach, które z każdym tomem wydają się silniejsze. Najważniejszym wydaje się jednak to, że nie jest to fanatyk stalinowskiej ideologii, ale po prostu człowiek, który żyje w kraju i robi dla niego to, co musi. Lubimy tę postać, nawet bardzo...

 

Nie mniej okazale przedstawia się obraz tej powieściowej rzeczywistości, czyli Rosja w kilka lat po wojnie. To gorzki, smutny, niezwykle przerażający w kontekście panującego tam strachu, biedy, wszechobecnej inwigilacji, ale też i przemocy, obraz tego kraju w tej jakże ponurej epoce. I jak zawsze, autor zadbał tu o wszelkie drobiazgi, polityczny klimat i perfekcyjnie ukazaną codzienność zwykłych ludzi, dzięki czemu też czytając tę powieść mamy pewność, że z jej stron bije prawda i autentyzm. I można też chyba pokusić się o stwierdzenie, że Adam Przechrzta potrafi pisać o Rosji i Rosjanach, jak mało kto...

 

Spotkanie z tą opowieścią gwarantuje nam sobą wielką przyjemność i nie mniejsze emocje, gdy oto stajemy u boku głównego bohatera w walce o porządek, prawo i lepszą - choćby minimalnie, przyszłość. Świetnie czyta się tą książkę, m.in. z uwagi na jej znakomity scenariusz, niepowtarzalny klimat, możliwość spotkania z charakternymi bohaterami, jak i też humor, którego tu nie brakuje. Dlatego też mogę stwierdzić z absolutną pewnością, że każdy miłośnik niniejszego cyklu, będzie tą jego oto odsłoną, w pełni usatysfakcjonowany.

 

"Demony czasu pokoju", to bardzo dobra, mająca wiele do zaoferowania i napisana w znakomitym stylu, powieść sensacyjno-wojenna. Powieść, po którą mogą sięgnąć także i ci czytelnicy, którzy nie znają poprzednich tomów cyklu, gdyż bez trudu także i oni odnajdą się tej fabule. Nie pozostaje mi zatem nic innego, aniżeli gorąco zachęcić wszystkich i polecić sięgnięcie po ten tytuł, który daje nam sobą wszystko to, czego tylko moglibyśmy od niego oczekiwać. Polecam - naprawdę warto!

Sylfana

Demony czasu pokoju Adama Przechrzty to trzeci tom cyklu Demony, który w całości tworzy trzon czasowo – przestrzenny, z tymi samymi punktami wspólnymi – zmieniają się czasy, w których żyje znany ze wcześniejszych już części Razumowski, jednak oprócz tego praktycznie nie zmienia się nic. Okres powojenny, brak bezpośredniego zagrożenia pozwala na wyklucie się niezwykłego rozpasania i swobody obyczajowo – kulturowej. Paradoksalnie, czasy pokoju, jak twierdzi Przechrzta, wywołują więcej konfliktów, zbrodni, przestępstw, gdyż człowiek zbytnio zachłysnął się wolnością, którą momentami myli z brakiem jakiejkolwiek kontroli i ograniczeń. Rzeczywistość rosyjska po 1945 roku jawi się w powieści jako przestrzeń kompletnego chaosu i zatracenia ludzkich odruchów. Ci, którzy już zdążyli doświadczyć zachodniego świata powojennego, zapomnieli, że na ich rodzimych ziemiach ukryta, aczkolwiek namacalna wojna dobra ze złem, jeszcze trwa. Z drugiej strony pojawiają się także osoby, które zostały wypuszczone z tzw. przysłowiowej klatki – zamknięci w łagrach i radzieckich więzieniach wiele czasu, pragną nad wyraz odzyskać stracone lata i nieraz zapominają o tym, że przez swoje działania mogą skrzywdzić innych, bądź też robią to z pełną świadomością. Autor porusza zatem temat zła w czasach pozornego pokoju, który w praktyce przesiąknięty jest namacalną podłością i nikczemnością ludzką.

 

Lektura tej powieści należała do przyjemnych, jednak nie zaskoczyła jakąś innowacyjnością i pomysłowością. Mam wrażenie, że w całym. dotychczasowym cyklu czytam notorycznie o tym samym – motywy i okoliczności się powielają, i choć miałam nadzieję, na zmianę twórczych frontów, to jednak w tej kwestii mocno się zawiodłam. Całość wygląda mniej więcej tak, jakby Przechrzta nie miał pomysłu na kontynuację sagi, dlatego w dalszym ciągu podąża wyznaczonymi już przez siebie samego ścieżkami – zdecydowanie jest to mało odkrywcze i fascynujące. Jedyne, co ratuje w tym aspekcie pisarza, to gruntowna wiedza historyczna, którą potrafi połączyć z wątkami fantasmagorycznymi. Pamiętać jednak należy, że odgrzewany kotlet zawsze będzie tylko odgrzewanym kotletem, nawet jeśli będziemy chcieli wyciągnąć z niego coś więcej.

 

Co właściwie powtarza się we wszystkich częściach cyklu, z czym możemy również zaznajomić się w tej ostatniej? Przede wszystkim postać Rozumowskiego i jego działania mają charakter cykliczny. Bohater znów walczy z przestępcami, znów dostaje zlecenie od Stalina, znów inni czyhają na jego życie, a także ponownie mamy styczność z jednorodnym tłem fabularnym; to wszystko może jedynie uratować w jakiejś mierze talent autora, który z pewnością stara się podnieść całość, jednak udaje mu się to z trudem, a fabuła poprzez to wlecze się niemiłosiernie jak flaki z olejem. Brak jakiegokolwiek powiewu świeżości jest tak dotkliwy i bolesny, że czytelnik stara się jak najszybciej doczołgać się do finału całej naciąganej historii.

 

Innym słabym punktem jest sama kreacja Razumowskiego, który jawi się jako postać z papieru. Jest tak mocno wyidealizowana, że aż się robi obrzydliwie słodko. Właściwie nie ma on żadnych wad, wszystko robi doskonale, z każdym problemem radzi sobie znakomicie. Jego doskonałość razi w oczy, irytuje i odrzuca. Brak w jego całości kreacyjnej jakiejkolwiek ludzkiej rysy, co czyni go jedynie wyobrażeniową konstrukcją, niekoniecznie człowiekiem z krwi i kości. W poprzednich częściach bohater był „jakiś” – nie do końca dobry i zły, miał swoje wady i zalety, podejmował czasem złe decyzje. W ostatniej stworzonej odsłonie jest już całkiem inny… całkiem nieciekawy i szablonowy.

Don Centauro

Rok 1947. Skończyła się wojna, ale nie skończyły problemy. Przynajmniej dla Razumowskiego, bohatera poprzednich części cyklu. Moskwa czekała na kogoś, kto posprząta po wojennej zawierusze i zapewni spokój oraz porządek w mieście . I choć tym razem wydaje się, iż nasz bohater wylądował na ciepłej posadce, zarówno okoliczności, jak i jego buntowniczy charakter szybko wpędzają go w nowe kłopoty. Jakby tego było mało, sprawę nie cierpiącą zwłoki ma do niego sam Stalin. A z towarzyszem Józefem żartów nie ma...

 

W kolejnej powieści cyklu o Razumowskim nadal dzieje się dużo. Pojawia się sporo nowych wątków, w których oficer GRU może wykazać się umiejętnościami nie tylko stricte fizycznymi, ale również ujawnić czasami swe niezwykłe zdolności. A będą mu one potrzebne, gdyż oprócz nie wróżących dobrze pomruków Stalina wciąż czai się na niego Beria i Abakumow. Ale pierwszą i najważniejszą rzeczą jest zapanowanie nad przestępczością w stolicy. Aleksander wykonuje to zadanie, stając na czele specjalnej grupy i udaje mu się to całkiem dobrze, choć efektem ubocznym jest zarządzanie pewnym uwielbianym przez panów przybytkiem.

 

Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki autor prowadzi narrację. W przeciwieństwie do większości (zwłaszcza zachodnich) autorów, którzy stoją niejako obok akcji, czytając książki Przechrzty mam uczucie, jakby siadł on naprzeciwko mnie, wyciągnął butelczynę i zakąskę i zaczął snuć swą opowieść. Takie to swojskie, klimatyczne i oczywiście wciągające. Może wynika to z tego, iż choć akcja dzieje się kilkadziesiąt la temu, to sporo zachowań i sporo mechanizmów znamy, jako naród rządzony przez komunistów, z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Pewne rzeczy się nie zmieniają...

 

Saszka Razumowski oczywiście z wszystkich problemów wychodzi obronną ręką. Fakt, ma on pewne nadnaturalne zdolności (choć dowiadujemy się o nich w tym tomie stosunkowo rzadko) jednak chyba zbyt łatwo mu to przychodzi. Ma on namiastki na superbohatera, zdolnego do rozwiązania każdego problemu, wyjaśnienia trudnej zagadki detektywistycznej i pokonania wszystkich, którzy staną mu na drodze. I nie przeszkadza tej wizji wszechpotężnej postaci nawet fakt, iż ma on pewną... kontuzję. Jest po prostu w tym tomie wszechmocny.

 

Widać to zwłaszcza w momencie, gdy los znów zetknie go z Ingą von Bredov i to w naprawdę dramatycznych okolicznościach. W sytuacji pozornie nierozwiązywalnej ujawniają się jego moce, co jest o tyle istotne dla Razumowskiego, iż dotyczy to jego spraw osobistych. Widać tu również nieco odmienionego Aleksandra, bardziej ludzkiego – choć akurat ten wątek jest dość krótki, to właśnie on utkwił mi w pamięci najbardziej. Z pewnością zarówno oficer GRU jak i piękna Inga, a przede wszystkim jeszcze jedna osoba, która pojawiła się w tym tomie spotkają się jeszcze na kartach kolejnych części powieści.

 

Zaletą tej książki jest też fakt, iż nie trzeba znać poprzednich przygód Razumowskiego, by bez problemów dać się porwać nurtowi akcji. Barwny język i przede wszystkim, mimo dość brutalnych momentami scen, lekkość narracji sprawia, iż gdzieś tam podczas lektury czytelnikowi błąka się uśmieszek pod nosem. Powojenna Moskwa jest pełna niespodzianek, które co chwila pojawiają się na kartach książki. Na przykład knajpka „Anastazja”, nieprzypadkowo nazywająca się tak samo, jak zaginiona córka cara Mikołaja. Zresztą miłośnicy historii z pewnością wychwycą sporo takich smaczków, którymi raczy nas autor. I jest to jeden z mnóstwa powodów dla których, choć było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Adama Przechrzty, jestem pewien, iż nie ostatnie.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial