Literanka
-
Oreste Pesare jest liderem włoskiej Odnowy w Duchu Świętym, osobą, która od lat głosi chwałę Boga. W moje ręce trafiła jego książka „Wielbi dusza moja Pana”, w której autor opowiada o swoim życiu pełnym znaków i interwencji Boga, dzięki którym zawsze udawało mu się wyjść z opresji i życiowych zakrętów. Świadectwo Pesare jest niepozorne, bo to zaledwie sto kilkanaście stron tekstu, jednak działa na wyobraźnię, kiedy uświadomimy sobie, jak niezawodnie i szybko działa Bóg, aby dać nam to, czego najbardziej potrzebujemy.
Historia stałego i niezłomnego nawrócenia Oreste Pesare zaczyna się w momencie, kiedy zostaje aresztowany za posiadanie narkotyków. Jako nastolatek był chłopcem dobrym i umiarkowanie religijnym, jednak zaczął wątpić w istnienie Boga i postanowił rzucić mu wyzwanie, zażądał jasnego znaku. Grzeczne, posłuszne życie nie przyniosło tego jednoznacznego potwierdzenia, dlatego rzucił się w wir życia rozrywkowego, pełnego alkoholu i narkotyków. Kiedy dość przypadkowo trafił do aresztu, zaczął się modlić, a jego błaganie zostało wysłuchane. To doświadczenie zmieniło wszystko w jego życiu – od tej pory zaczął uważnie wsłuchiwać się w głos Boga, rozmawiać z nim codziennie, bezwzględnie stosować do przekazywanych przez Boga instrukcji.
Oreste Pesare podporządkował swoje życie Bogu, który od tej pory zadbał o to, aby niczego mu w życiu nie brakowało. Kiedy nie miał regularnych dochodów, znaleźli się ludzie, którzy dzielili się z nim tym, co sami posiadali. Kiedy zdecydował się zrezygnować ze stałego etatu i poświęcić się nauczaniu o Bogu, przez co nie był w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb swojej rodziny, w cudowny sposób pojawiła się propozycja dobrej posady w kurii, dzięki której mógł realizować swoją misję służby Bogu, a jednocześnie zwiększyć dochody. Kiedy marzył o motocyklu, znaleźli się ludzie, którzy usłyszeli głos Boży nakazujący im podzielenie się znów swoimi zasobami. Wielość tych aktów dobroczynności i współpracy z Pesare naprawdę jest imponująca i robi wrażenie.
Autor jednak podkreśla, że zaufanie Bogu nie jest łatwe. Codzienne problemy, konflikty rodzinne, kryzysy finansowe, zwątpienie są przecież udziałem każdego z nas i często mamy wrażenie, ze Bóg milczy i wcale go nie obchodzimy, skoro pozwala na to, abyśmy czuli się zniechęceni lub przytłoczeni. Również takie myśli towarzyszyły autorowi, jednak odsuwał je dzięki codziennej modlitwie wspieranej przyjmowaniem sakramentów, wśród których zwrócił szczególną uwagę na spowiedź. Pesare zachęca do zaufania nie tylko Bogu, ale i Kościołowi.
Przyznaję, że książka jest sugestywna i działa na wyobraźnię i duszę. Z pewnością każdy chciałby mieć pewność, że z wszelkich opresji wyjdzie cało dzięki zaufaniu względem Boga. Boskie interwencje pomogły autorowi ułożyć sobie życie, w którym mógł poświęcić się głoszeniu Jego chwały i rozwijać Ruch Odnowy w Duchu Świętym. Za pośrednictwem innych ludzi doświadczył boskiej pomocy we wszystkich doczesnych, przyziemnych kłopotach. Zastanawiam się tylko nad jednym i bardzo chciałabym, żeby było mi dane dowiedzieć się od Oreste Pesare, czy Bóg kiedykolwiek wzywał jego osobiście do materialnej pomocy innym osobom, tak samo jak doświadczył jej od swoich przyjaciół. Czy równie chętnie, jak bliscy mu ludzie, dzieli się tym, co ma.
Osobiście uważam, że takie świadectwa są potrzebne, bo dzięki nim możemy się przekonać, że Bóg w naszym życiu naprawdę jest i działa. Z drugiej strony zastanawia mnie jednostronność tych interwencji, bo świadczy o tym, że niejako zaufanie Bogu jest interesowne. Pomijając moje wątpliwości uważam, że relacje takie jak Oreste Pesare trafią do ludzi poszukujących rozwoju duchowego w ramach kościoła katolickiego. Książeczka jest krótka, łatwa i przystępna, nie zaszkodzi przeczytać.