Zdrowe I Pełne Energii Dziecko | Autor: Katarzyna Błażejewska Stuhr

Oto książka, która prawdopodobnie stanie się popularna wśród rodziców, gdy tylko spojrzą na okładkę. Trzeba przyznać, że zadbano tu o marketing na bardzo wysokim poziomie. I wcale nie chodzi o jakąś mega efektowną oprawę i przykuwającą wzrok grafikę. Po prostu znajdźcie mi rodzica, który nie zawiesi oka na tak chwytliwym tytule - "Zdrowe i pełne energii dziecko". Przecież właśnie tego wszyscy chcemy dla naszych pociech. A jeśli dodamy gdzieś w widocznym miejscu jeszcze napis, że to porady mamy dietetyczki, to już sukces mamy praktycznie w kieszeni. Ja tego wcale nie piszę teraz z jakąś ironią, bo to ciekawa publikacja, po prostu jestem pod wrażeniem nie tylko treści, ale także tego, jak chwytliwie ją "opakowano".

Mamy tu do czynienia z dość obszernym wstępem, niemniej nie jest on taki, jak zazwyczaj w tego i nie tylko tego rodzaju publikacjach - jest tu garść, albo i kilka, konkretów, autorka stawia zatem już od początku na ujęcie praktyczne, a nie teoretyczne, co osobiście doceniam, bo nie lubię sztucznego nabijania treści. Prawdziwa gratka dla rodzica - w moim przypadku rodzica niejadka - zaczyna się później. Tam, gdzie zaczyna się część z przepisami. I to naprawdę różnorodnymi - mamy tu i śniadania, i przekąski, także te, które można łatwo zapakować do szkoły (zajmują cały osobny rozdział!), zupy, drugie dania, desery, koktajle oraz przepisy dla dzieci, tych ostatnich jest niewiele, bo jedynie trzy, są za to proste w przyrządzeniu, a to jako ktoś, kto niespecjalnie lubi się utrudzić w kuchni, dla mnie zawsze zaleta.

Nie ukrywam, że u nas najbardziej jak na razie sprawdzają się koktajle. Wypróbowałyśmy już kilka przepisów i tylko jeden nie podszedł córze, reszta została zaakceptowana przez jej dość wybredne kubki smakowe :) Bo to niestety nie jest tak, że moje nielubiące warzyw dziecko - poza wersją gotowaną w parowarze - nagle zacznie ze smakiem zajadać pierogi z bobem i szpinakiem czy kluseczki z dyni z masłem szałwiowym. Pewnie, że będziemy próbować różnych smaków, niemniej zdaję sobie sprawę z tego, że jedne znajdą u córy uznanie, inne kompletnie nie. Dla mnie ważne jest to, by wachlarz potraw mojego szkraba sukcesywnie się powiększał - to jest priorytet. A ta książka małymi kroczkami przybliża nas do celu.

Podoba mi się układ treści, jaki zafundowała nam autorka. Jest czytelny i łatwo się w nim odnaleźć. W książce znajdziemy zarówno ilustracje, jak i fotografie potraw - ja preferuję te drugie, bo to zawsze dodatkowa motywacja, by zrobić jakieś danie, jako typowy wzrokowiec coś o tym wiem. Ze skrzydełka okładki dowiedziałam się, że Katarzyna Błażejewska-Stuhr wydała już kilka publikacji na temat zdrowego żywienia i sądząc po okładkach i tytułach - one także odnalazłyby się w naszym domu. Pewnie kiedyś na którąś się skusimy.

Gwoli podsumowania - "Zdrowe i pełne energii dziecko" to publikacja, która okaże się wartościowa dla wielu rodziców oraz dzieci. My korzystamy jak na razie z kilku wybranych przepisów, niemniej rodzice pociech, które są bardziej otwarte na nowości smakowe, będą zachwyceni. Przepisów jest sporo, wszystkie wydają się zdrowe, zapewne też smaczne, więc warto pokombinować. Mam nadzieję, że i u nas zakres wykorzystywanych przepisów z czasem się zwiększy.