Pani M
-
"Dwudziesty drugi wiek. Cesarstwo rosyjskie znajduje się u szczytu potęgi. I nic dziwnego: w tej rzeczywistości nie było powstania styczniowego ani wojen światowych. Za to od czasu do czasu pojawiają się jokerzy – charyzmatyczne jednostki zdolne zmienić bieg historii. Sztabskapitan Czachowski, były buntownik i terrorysta, otrzymuje zadanie przeciągnięcia na stronę caratu jednego z nich. Sam od pewnego czasu uważany jest za pretorianina imperium, choć niektórzy mają wątpliwości, czy rzeczywiście i do końca wyrzekł się dawnych poglądów. Jednak sprawa nie jest prosta: jego cel znajduje się w nadgranicznej stanicy, a wrogowie Rosji mają swoje plany...".
Mówiłam już o tym wiele razy, ale powtórzę raz jeszcze - mam problem z czytaniem książek, w których przedstawia się alternatywną wersję wydarzeń. Trudno wczuwa mi się w ich klimat i często jest tak, że mam problemy z doczytaniem ich do końca. Jednak dla Adama Przechrzty postanowiłam zrobić wyjątek i sięgnąć po tę książkę.
Sprawa wygląda tak, że Rosja jest potęgą. Nie wydarzyło się bowiem nic, co mogłoby jej zaszkodzić. Konkurencję stanowią dla niej Euroland i Chiny. Gdzie w tym wszystkim Polska? O tym musicie już przekonać się sami, choć podejrzewam, że niektórzy z was domyślają się, co się stało już po przeczytaniu opisu powieści. Musicie przyznać, że taka wizja alternatywnej rzeczywistości jest ciekawa (i tak, mnie, sceptykowi w tej kwestii, także się spodobała). Na dodatek autor w ciekawy sposób wykreował Chiny i Euroland. Mam nieco mieszane uczucia jeśli chodzi o głównego bohatera. Lubiłam go, ale nie do końca kupuję jego zachowanie. Konkretnie mam na myśli to, jak szybko, w zależności od okoliczności, zmieniało się jego postrzeganie świata. Co prawda nie wiem, jak zachowałabym się na jego miejscu, ale nie do końca mnie przekonywał. I nie pogniewałabym się, gdyby wątek jokera został trochę bardziej rozwinięty. Był dobry, ale czuję w tej kwestii niedosyt.
Problem stanowiło dla mnie przemieszanie gatunków. Troszkę tego dla mnie za dużo było. Nie zrozumcie mnie źle. Uważam, że Adam Przechrzta w tej powieści podołał połączeniu ich i każdy na swojej płaszczyźnie się broni, ale ja momentami miałam trochę przesyt i musiałam sobie robić przerwy w lekturze, to był dla mnie za duży kaliber, żeby zmierzyć się z nim na raz. Mimo wszystko książkę oceniam dobrze, nie nudziłam się w trakcie czytania i podziwiam autora, że był w stanie nad wszystkim, co się działo, zapanować.
Myślę, że największą przyjemność lektura tej powieści sprawi tym czytelnikom, którzy kochają cyberpunk i historie alternatywne. Będą mogli zastanowić się nad tym, co by było, gdyby faktycznie stało się to, o czym mówi autor. Gdzie my bylibyśmy w całej tej historii i jak wyglądałaby reszta świata. Wielbiciele bitew również znajdą tu coś dla siebie. Pod tym względem nudno nie było.
Uważam, że ta powieść spodoba się zdecydowanie bardziej mężczyznom i oni znajdą dla siebie więcej wątków, za którymi będą chętnie podążali, chociaż mnie koniec końców książka usatysfakcjonowała. Pomimo moich oporów przed historiami alternatywnymi, zaintrygowała mnie przedstawiona przez autora rzeczywistość. Może i nie do końca taka, jak my, Polacy, byśmy tego chcieli, ale to było ciekawe.
Trochę pomarudziłam, trochę pochwaliłam. Jeśli lubicie twórczość autora, możecie śmiało sięgnąć po tę książkę. Nie powinna was rozczarować.