Ruda Recenzuje
-
“Bądźmy dobrej myśli” to powieść, którą napisało samo życie. Historia wielkiej miłości i wielkiej tragedii. Szczęście, które często musi zostać okupione późniejszym cierpieniem. Pokazanie, że w życiu nie ma nic za darmo. Tylko czy nie jest warto zaryzykować, mimo wszystko? By poczuć smak tego najpiękniejszego uczucia? By zrozumieć, ile jest warte? Takie refleksje, wnioski i pytania nasuwały mi się podczas lektury.
Powieść Caroliny Setterwall wywołuje mnóstwo emocji, w dużej mierze właśnie za sprawą tego, że autorka opowiada o własnych doświadczeniach. Na kartkach książki dzieli się najbardziej intymnymi szczegółami swojego życia, zarysowując autentyczne, a przy tym interesujące portrety dwojga młodych i szukających własnego miejsca ludzi. Zagłębiając się w kolejne rozdziały wyobrażamy sobie ją i jej partnera, którzy na naszych oczach przeżywają wzloty i upadki, uświadamiając sobie, że dzielą chwile, które mogą wszystko zmienić. I zmieniły.
Na każdym kroku i w każdym słowie widać realizm i prawdziwość tej opowieści. Carolina opowiada szczerze, nie chowa się za żadnym tabu. Dzieli się szczegółami własnego życia, nie wybielając siebie i ukochanego. Każdy z nas składa się zarówno z zalet, jak i wad, a na naszą codzienność łączą się dobre i złe chwile. I to wszystko widać w powieści. Ta autentyczność szalenie przyciąga. Mogłoby się wydawać, że to historia, jakich wiele, ale i tak dobrze się ją czyta i ma się chęć poznać opisywane wydarzenia.
„Bądźmy dobrej myśli” to historia przed i po. Wydarzenia przedstawiające jak autorka poznała swojego męża, migawki z ich życia, wspólne decyzje oraz rodzące się między nimi uczucie. Te fragmenty uzupełniane są historią o tym, jak Carolina próbowała żyć po śmierci męża. Takie poukładanie historii sprawia, że staje się ona jeszcze ciekawsza i magnetyzująca, a przede wszystkim bardziej emocjonalna. W ten sposób bowiem autorka łączy chwile największego szczęścia z największym cierpieniem.
Bardzo lubię łączenie przeszłości i teraźniejszości. Do tej pory byłam przekonana, że taka narracja sprawdza się głównie w przypadku mroczniejszych książek- kryminałów i thrillerów, ale teraz widzę, że to dobry pomysł także na opisanie życiowych historii. Prawdę mówiąc nie pomyślałam, że ta powieść może okazać się taka interesująca, a z pewnością zyskała poprzez wybór takiej narracji.
Muszę również przyznać, że Carolina pięknie pisze. Nie tylko bardzo składnie i przekonująco, ale po prostu znakomicie operuje słowem, a jej styl przypomina ten, który kojarzymy z autorkami największych bestsellerów. Mimo że powieść jest przejmująca i melancholijna, to za sprawą tego stylu czyta się ją dobrze i szybko. Każde słowo zdaje się zajmować swoje miejsce. Niczego nie ma za dużo i niczego nie brakuje.
„Bądźmy dobrej myśli” to historia, w której łatwo się zaczytać. Z jednej strony dlatego, że jest interesująca, z drugiej zaś ponieważ dobrze ją napisano. Nie można również zapominać, że przekonuje swoim autentyzmem i w ten sposób przyciąga uwagę i pozwala się zaangażować. Moim zdaniem takie historie mają także działania motywacyjne, pozwalają nam sprowadzić myśli na odpowiednie tory i cieszyć się tym, co mamy. Nie zawsze pamiętamy, żeby doceniać swoje życie, często przesadnie skupiamy się na problemach i porażkach. Zupełnie niepotrzebnie. Cieszmy się chwilą i kochajmy ludzi. Nigdy nie wiadomo, jak długo będą jeszcze z nami.