Hiril
-
Cykl Kate Daniels małżeństwa Ilony i Andrew Gordonów, którzy ukrywają się pod pseudonimem literackim Ilona Andrews, jest jednym z moich ulubionych.
Urban fantasy jako takie doskonale trafia w mój gust czytelniczy, ale to co oferuje ten cykl to dla mnie 100% szansy na udaną lekturę. Wiem też, że kiedy zaczynam książkę o Kate Daniels z całą pewnością nie będę wstanie się od niej oderwać. Według mnie ten cykl to absolutny majstersztyk równowagi pomiędzy lekkością pióra, brutalnością, romansem, a fantastyką.
Nie inaczej było tym razem, choć nie mogę pozbyć się wrażenia, że celem tej książki było tak naprawdę wprowadzenie nas do następnych tomów. Nie mam wątpliwości, że zapowiada się to fantastycznie, ale dla mnie ta konkretna część była... Zbyt chaotyczna. Z jednej strony otrzymaliśmy mnóstwo przemyśleń o bohaterach, o życiu, rodzinie, ewidentnie było to preludium do dalszych zmian w życiu osobistym głównej bohaterki i jej przyjaciół. Z drugiej strony główne wydarzenia tego tomu kiedy już się pojawiały były tak dynamiczne, że łatwo można było się w nich pogubić. Zabrakło mi wyważenia tempa tego tomu i choć wiem, że każde słowo w tej książce jest przemyślane, to tym razem trochę się prześlizgnęłam przez historię.
Skoro mowa o historii... Wydarzenia poprzedniego tomu mocno odbiły się na życiu Kate. Nie dość, że jest ona teraz odpowiedzialna za całe miasto, to jeszcze żeby chronić mieszkańców musiała odmienić swoją relację z Gromadą. Separacja od Gromady wciąż się stabilizuje, co wywołuje na zmianę zabawne i pełne napięcia sytuacje. Kiedy do Kate i Currana przychodzi George informując ich o zaginięciu Eduardo nie wahają się ani sekundy. Ruszają na poszukiwania, które prowadzą ich do Gildii Najemników, a to jak wiadomo zawsze oznacza kłopoty...
Wbrew pozorom „Magia zmienia” jest tytułem bardzo przemyślanym. To tom, w którym wiele zmian następuje w fabule, ale nie mniej odmienia się Kate. Na razie nie napiszę, że jest to zmiana na lepsze, bo nie mogę się do tego przyzwyczaić, ale Kate zdecydowanie zmienia priorytety i staje się (o zgrozo!) bardziej odpowiedzialna.
Mogę Wam też zdradzić, że dramatyczne sytuacje w tym cyklu wcale nie są rzadkością, ale tym razem duet autorów przeszedł sam siebie. Po raz pierwszy podczas lektury spociły mi się oczy, a to jest naprawdę coś!
Są jednak elementy, które zmianom nie ulegają. Podobnie jak w poprzednich tomach otrzymujemy bardzo smaczną choć nieco pokręconą mieszankę mitologii, baśni i legend. Dzięki temu spotkamy wiele mistycznych zwierząt i znowu dowiemy się czegoś nowego o postprzesunięciowym świecie. Nie zmieniają się też temperamenty głównych bohaterów, ich siła, wielka odwaga, determinacja i cudowne poczucie humoru.
Choć „Magia zmienia” nie zachwyciła mnie dynamiką, to mam bezbrzeżne przekonanie, że w kolejnych tomach otrzymamy mnóstwo świetnych przygód. Coraz wyraźniej wyodrębniają się główni bohaterowie i czuć, kto ma szanse w kolejnych tomach grać pierwsze skrzypce. Nie da się też ukryć, że duet pisarzy doskonale rozumie potrzebę zmian przy jednoczesnym zachowaniu klimatu cyklu i choć nie jestem tym tomem tak zachwycona jak poprzednimi to nic nie powstrzyma mnie przed sięgnięciem po kolejny. Polecam gorąco cały cykl każdemu wielbicielowi fantastyki – to naprawdę majstersztyk w swojej kategorii.