Monweg
-
Południowa Francja. Kraina słońca, wina, miłości i marzeń.
Francuska opowieść to kontynuacja Szczęścia all inclusive. W pierwszej części gościliśmy na pięknej, słonecznej greckiej wyspie, wdychając wraz z bohaterami oszałamiający zapach gajów oliwnych. Tym razem opuściliśmy gościnną Grecję i zamieniliśmy ją na Francję. Hotel i oliwki odchodzą w zapomnienie. Nowe wyzwanie to francuska winnica. Tutaj wszystko jest lepkie od słodkiego winnego soku i smakuje jak młode wino.
Spotykamy kilka postaci, które poznaliśmy w Szczęściu all inclusive. Do Francji udają się Beata, Jakub, Oliwia i Kacper. Dla tych co nie wiedzą. Beata i Jakub są razem, Oliwia to była Jakuba, a Kacper był narzeczonym Beaty. Chyba nie trudno sobie wyobrazić tę sytuację. Wiadomo, że sielanka raczej nie wchodzi w grę i trochę słabo to wszystko wygląda. Na miejscu poznają zarządcę winnicy, również Polaka, Aleksa. Aleks wyemigrował zostawiając pod opieką babć, dwie małe córeczki. Oliwia pojawiła się we Francji szukając inspiracji do napisania artykułu. Szybko zaczyna się interesować nową zdobyczą, Aleksem. Nie będzie jednak z nim tak łatwo, jakby się mogło wydawać. Jest też przesympatyczna i świetnie gotująca Francuzka, Marie. Ale więcej nie napiszę, bo musiałabym zdradzić wszystko. Kto, z kim, jak i dlaczego – jeśli chcecie wiedzieć więcej, to musicie przeczytać Francuską opowieść.
Nie jestem specjalistką od twórczości Krystyny Mirek. Przeczytałam chyba trzy książki, więc prawdę mówiąc nie wiem nic. Grecka przygoda jednak przypadła mi do gustu na tyle, żeby przeczytać drugą część. Południowa Francja mnie zachęciła, historia zainteresowała. Francuska opowieść to ciepła i bardzo miła w odbiorze powieść Mirek, specjalistki od książek obyczajowych dla kobiet.
Niby w obie części przypominają nam wakacje, jest cieplutko, panuje cudowny klimat, ale to nie wcale nie znaczy, że z tą książką to tylko na plażę czy na ławkę w parku. Historie stworzone przez autorkę Podarunku są leciutkie, czytają się praktycznie same, a nadają się na każdą porę roku, na każdy nastrój, obojętne czy dobry, czy kiepski. Uważam, że Francuska opowieść, jak i inne książki Krystyny Mirek dają czytelnikowi potężny zastrzyk energii, ale przy tym skłaniają do przemyśleń nad własnym życiem, nad swoimi wyborami i drogami, które obraliśmy.
Francuską opowieść czyta się bardzo szybko, a historia wystarczająco wciąga, aby nie chciało się z tą książką rozstawać. Zdaję sobie sprawę, że polecać tej pozycji nie trzeba, bo jestem pewna, iż liczne wielbicielki twórczości polskiej pisarki sięgną po tę opowieść na pewno. Ja nadal mam ochotę na poznawanie innych powieści autorki, mimo że, jak nieraz wspomniałam, nie jest to co kocham. Zdecydowanie wolę krwiopijcze wampiry, nie koniecznie paskudne czarownice, przepiękne elfy, czy brodate krasnoludy oraz inne magiczne i fantastyczne stworzenia. Bardziej wolę też krew, morderstwa, psychologiczne portrety przestępców. Lubię jak ciarki biegają mi po plecach i pocą się dłonie ze zdenerwowania. Tego w powieściach Krystyny Mirek nie ma. Ale można przy nich zrelaksować się, wyciszyć i odpocząć, a to też jest potrzebne. Zatem Francuską opowieść polecam tym, którzy właśnie w tym momencie potrzebują spokoju. Jestem ciekawa którą część Wy byście wybrali – gorącą grecką wyspę czy winne francuskie południe?