Airel
-
Mogłabym podsumować tę książkę jednym zdaniem: To przecież typowy Bond w kobiecym wydaniu! (i swobodniejszym podejściem do orientacji seksualnej). Ale takie zdanie warto jednak umotywować.
Dodatkowo, warto wiedzieć, że na podstawie „Obsesji Eve” został nakręcony serial cieszący się sporą popularnością. Widać to z miejsca dzięki filmowym okładkom polskich wydań: zarówno pierwsza część, „Kryptonim Vilanelle”, jak i jego kontynuacja „Jutra nie ma”, przedstawiają główne bohaterki. O ile pierwsza część, „Kryptonim Vilanelle” była kompilacją czterech opowieści, to druga została już napisana w całości. W przyszłym roku ma się ukazać trzecia (i ponoć ostatnia) część tej historii.Jeśli ktoś nie czytał „Kryptonimu Vilanelle”, to nie szkodzi. Nie stoi to na przeszkodzie w swobodnym odbiorze „Jutra nie ma”. Niezbędne fakty są przypomniane (czasem po kilka razy) i dość zgrabnie wplecione w tekst – a to w dialogi, a to w reminiscencje głównych bohaterów. W efekcie książkę spokojnie można przeczytać niezależnie od pierwszej części (co też zrobiłam).
No i co tu powiedzieć… superzabójczyni Vilanelle jest super i potrafi wszystko, jak każdy inny superszpieg i superzabójca w hollywoodzkim wydaniu. Włada wieloma językami (wszystkimi bez zagranicznego akcentu), jest niesamowicie wytrenowana, ma fantastyczne zdolności charakteryzatorskie, brakuje jej tylko zegarka z bombą i pióra z laserem.. ale ma pióro, które może być lutownicą, więc właściwie jest już blisko. Ach, no i oczywiście jest też seksbombą. A podstawowego niemieckiego nauczyła się w pociągu.
Agentka o dziwno nie jest aż tak super jak jej przeciwniczka, ale posiada swoją niemal ponadnaturalną umiejętność łączenia faktów i przeskakiwania w śledztwie na dalsze etapy dzięki wyobraźni (co do pewnego stopnia wydaje mi się zabawne). I w całej tej książce tylko jej męża żal, podobno najlepszego i najłagodniejszego człowieka na świecie, który niczym sobie nie zasłużył na to, co go spotyka.
Tymczasem, kiedy nie chodzi o zabójstwa, to zwykle chodzi o seks, a czasem chodzi o jedno i drugie jednocześnie, a obie bohaterki najwyraźniej są biseksualne, co wielokrotnie jest nam przypomniane. Bond jak się patrzy. Ewidentnie to nie tylko moje odczucia, bo w trakcie jednego z dialogów autor puszcza oko do swoich czytelników, wykorzystując w scenie kolejne tytuły bondowskich filmów. Do tego luksusowe wnętrza i akcesoria, drogie perfumy i Wenecja w tle.
Sama książka jest napisana w stylu hollywoodzkich filmów: w większości składa się ze scen, zakończonych często jakąś niepewnością, odkryciem czy szokiem, aż niemal słyszy się złowieszczą muzykę w tle. Czasem aż żałuję, że nie ma kontynuacji, bo chciałabym wiedzieć jak bohaterka (jedna albo druga) wybrnęły z danej sytuacji czy rozmowy, ale możemy się tego tylko domyślać.
Czyta się tę książkę błyskawicznie, i jeśli komuś nie przeszkadza, że superzabójczyni jest tak super, to jest to miła jednodniowa (może dwudniowa) lektura. Ludzie, którzy nie lubią ponadnaturalnych bohaterów i cudownych zbiegów okoliczności powinni omijać cały ten cykl, bo w trzecim tomie z pewnością lepiej nie będzie. Można tylko przewracać oczami, albo parskać śmiechem na kolejną wzmiankę o niezwykłych umiejętnościach Vilanelle i sposobach zdobywania informacji przez Eve. Jeśli to nam jednak nie przeszkadza i nie oczekujemy zbyt dużej dozy realizmu, to historia jest widowiskowa i zabawna. Z pewnością nie będziemy się przy niej nudzić. Trzeci tom zapowiada się na jeszcze więcej emocji i niezwykłych (nierealistycznych) zdarzeń, w których Vilanelle i Eve będą mogły zaprezentować pełnię swoich niezwykłych umiejętności – końcówka drugiego tomu właśnie to nam obiecuje.