Lukardis
-
„Czem jest skauting polski?” księdza Kazimierza Lutosławskiego, dla polskich drużyn był mniej więcej tym samym, czym dla zagranicznych „Scouting for boys”. Jednak w obecnych czasach, wraz z odejściem od stricte religijnych konotacji harcerstwa oraz zmianami w mentalności wywołanymi przez nowoczesne technologie, same korzenie tej organizacji zostały po części zapomniane. Stąd też pomysł na serię „Przywrócić pamięć”, w ramach której przedrukowano wiele kluczowych tekstów myśli harcerskiej.
Patrząc na gawędę ks. Lutosławskiego w świetle swoich czasów, widać w niej odpowiedź na dwie tendencje – to jednocześnie cios wymierzony w dekadenckie, bierne prądy kulturowe czasów Młodej Polski oraz korekta tego, w jaki sposób na początku ubiegłego wieku został przyjęty i zrozumiany ruch scoutowski. W jego wizji harcerstwo to ruch czynu, ale czynu będącego wyrazem jasno wyrażonych idei, swojego rodzaju „drogowskazów życiowych”. Co ważniejsze, jego postrzeganie dobrze wpisuje się w istotę skautingu będącego systemem wychowawczym rozumianym nie jako jakaś narzucająca swój światopogląd instytucja, ale jako narzędzie samokształcenia. Coś, co pozwala wykorzystać młodzieńcze marzenia i niezorganizowane pragnienia „wielkich czynów” do odnalezienia własnego miejsca w społeczeństwie.
Taka jest bowiem główna myśl gawędy „Czem jest skauting polski?” - żeby reguły harcerskie, zamiast zostawać na zbiórkach i wyjazdach, stały się swojego rodzaju fundamentem dla późniejszego życia. Cytując autora, „celem skautingu jest przetworzenie pragnienia czynu, tęsknot rycerskich i drzemiącej w każej młodej duszy miłości całego świata – na świadomą wolę zrobienia z siebie prawdziwych rycerzy i przetworzenia stosunków wzajemnych na wzór ideału, piastowanego w duszy” lub, jak też pisze później, „życie skautowe – to nie są błyskotki miłych wycieczek i ćwiczeń, ale szare życie powszednie w ciągłym trudzie i pracy”. Z perspektywy swojego doświadczenia harcerskiego upatrywałabym się jednak, przewrotnie, właśnie w tym przyczyny słabej kondycji ideowej strony współczesnego skautingu.
Nie zamierzam bynajmniej popadać w krytykanctwo skierowane w strone „współczesnej młodzieży”. Istotą jest tu raczej powszechny kryzys idei, ponieważ zbyt wysoki relatywizm obecnego momentu dziejowego uniemożliwia wartościom być czymś istotnym a już tym bardziej wystawianym na sztandar. Ponadto, ważnym elementem harcerskiego życia była służba społeczeństwu, co wymaga, siłą rzeczy, uznania obecnego kształtu społeczeństwa za coś na tyle pozytywnego, by warto było do niego się przyczyniać. I o ile istnienie porządku samo w sobie nadal jest pożądane, tak powszechne jest raczej uznawanie obecnego za coś wymagającego kompletnej przebudowy, aniżeli służby mu. Zwłaszcza w momencie, kiedy ciężko jest wrócić do tradycyjnie rozumianego humanizmu ze względu na to, że intelekt człowieka, niegdyś tak często wysławiany, okazał się być najbardziej niebezpieczną z broni
Mimo tego, potrzeba łączności ze światem, w którym istnieją jeszcze niepodlegające relatywizacji wartości. Nie zmienia to jednak faktu, że wydania z serii „Przywrócić pamięć” niekoniecznie są najlepszym sposobem odzyskania tej łączności, choćby ze względu na kwestionowalny sposób tegoż wydania. O ile zachowanie oryginalnej szaty graficznej stron tytułowych się chwali, tak projekt okładki jest już niezbyt estetyczny – to jednak jest nic w porównaniu z kwestionowalnością rozwiązania, jakim jest wydanie dużej ilości maluteńkich książeczek, w których połowa stron to dosłownie przedstawienie innych „broszurek w twardej oprawie” z tej serii. Już lepiej byłoby albo wydać w jeszcze mniejszych, ale pozbawionych twardej okładki i zapychaczy stron książkach, albo w ramach zbiorczego tomiku lub kilku, które raczej też nie byłyby zbyt długie. Krótko mówiąc – idea słuszna, treść słuszna, sposób ich egzekucji – pozostawiający całkiem sporo wątpliwości.