Aneta Grabowska
-
Gdyby nie fakt, że wprost uwielbiam tematykę posiadania rodzeństwa i tę, w której dzieci zadają trudne, często spędzające rodzicom sen z powiek pytanie - skąd się wzięły? - zapewne ta książka nigdy by do naszego domu nie trafiła. Nie przekonała mnie bowiem okładka, której brakuje w moim odczuciu wyrazistości i mocniejszych kolorów. A jako okładkowa sroka otwarcie przyznaję, że warstwa wizualna ma dla mnie duże znaczenie - dość często kieruję się pierwszym wrażeniem przy wyborze książek, co - i to również muszę otwarcie przyznać - nie zawsze okazuje się wyborem dobrym. Tytułowe pytanie jednak zaciekawiło mnie na tyle - w zasadzie to ciekawość, jak autorka ugryzła odpowiedź na nie - że postanowiłam sprawdzić, czy to coś dla nas.
Moje wrażenia można by w zasadzie podzielić na dwie części - tę dotyczącą samego tekstu i jego przesłania oraz tę związaną z samym wydaniem książki. Zacznę od tej pierwszej, w moim odczuciu o niebo lepszej.
Bo tekst w "Skąd się wziąłem w brzuszku, tato?" jest naprawdę przyjemny. Poznajemy chłopca o imieniu Filip, który nie może zasnąć, bo wciąż rozmyśla nad tym, skąd się wziął na świecie. Tata, zapytany o to, zawstydza sie, kręci, kombinuje, opowiada o bocianach i kapuście, ale rezolutny chłopiec wie przecież, że dzieci biorą się z brzucha mamy, a nie z kapusty. Pytanie brzmi - jak tam trafiają? Z pomocą przychodzi mama, która w bardzo przystępny i delikatny sposób odpowiada na pytanie synka, łącząc przy tym dwa podejścia - biologiczne i religijne. Autorka nie unika określeń takich jak "plemnik" czy "komórka jajowa", ale daleka jest też od obrazowego opisu samego stosunku płciowego - w tej historii rodzice, gdy się kochają, mocno się przytulają. I to w moim odczuciu jest okej, bo rodzic sam decyduje, jak bardzo uszczegółowi tę wiedzę, w zależności od wieku i rozwoju emocjonalnego swoich dzieci. Jak wspomniałam, nie brak tu także odniesień do Boga, to on daje dzieciom duszę, a od rodziców otrzymują one ciało - taki podział zastosowała Luiza Borkowska-Ziółkowska. Mnie jako rodzicowi ten podział się podoba. Ogólnie cała historia jest wdzięczna, momentami zabawna, a przede wszystkim - ciepła i rodzinna. Tekst jest wierszowany, więc także miły dla ucha.
Druga część oceny książki to samo wydanie - w moim odczuciu można to było zrobić lepiej. Szanuję to, że autorka sama podjęła się stworzenia ilustracji do książki, ale nie jest to po prostu ten typ obrazu, który do mnie przemawia najbardziej. Ja wolę inną kreskę, lubując się w ilustracjach Dziubak, Szymanowicza, Detner, Minora czy Urbaniaka. Mam także wrażenie, że gdyby test nie był zapisany tak przewidywalnie, czytelnik odniósłby korzystniejsze wrażenie wizualne. Gdyby tak na przykład pokombinować z różną wielkością czcionki, z jakimiś zawijasami, pofalowaniem momentami tekstu, całość nie byłaby taka statyczna, a zatem ciekawsza. Plus z kolei za twardą okładkę.
Podsumowując, "Skąd się wziąłem w brzuszku, tato?" to miła dla ucha i dostosowana pod względem treści do dzieci opowieść o jednym z najtrudniejszych pytań, jakie słyszą w życiu rodzice. I o ile pod względem tekstu jest naprawdę okej, tak już samo wydanie nie powaliło mnie na kolana, niemniej cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce.