Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Linia Maginota

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Maksym Aleksandrowicz
  • Gatunek: Sensacja
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 334
  • Rok Wydania: 2019
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 121x195 mm
  • ISBN: 9788381473910
  • Wydawca: Novae Res
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Gdynia
  • Ocena:

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 4 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Linia Maginota | Autor: Maksym Aleksandrowicz

Wybierz opinię:

Don Centauro

„Czy naprawdę wierzysz w to, że sam kierujesz swoim życiem?” - takim dramatycznym pytaniem zaczyna się opis książki, zamieszczony na okładce. Niestety, na to – i na resztę pytań – odpowiedzi nie znajdziemy. Przynajmniej nie w tej powieści. Trochę szkoda, bo pierwsze rozdziały są naprawdę niezłe i widać, że autor sporo się napracował, budując charakterystykę głównych bohaterów. Co więc zawiodło?

 

Zacznijmy jednak od początku. Powieść „Linia Maginota”, autorstwa Maksyma Aleksandrowicza, zaczyna się od tajemniczej zbrodni. Wkrótce potem poznajemy trojkę budowlańców, pracujących w małej firemce, której szefem jest Adam. Zatrudnieni u niego są Patryk oraz Ryszard, których zagmatwane życie stopniowo poznajemy coraz dokładniej. Zarówno ciekawą, choć dość tragiczną przeszłość trójki pracowników, jak i sytuację firmy ledwie wiążącej koniec z końcem autor przedstawia bardzo realistycznie. Notoryczne problemy z opłaceniem faktur przez zleceniodawcę, kłopoty z zakupami materiałów budowlanych, kombinowanie jak opłacić zamówienia – to szara codzienność Adama i spółki. Nie mają jednak wyjścia, gdyż są podwykonawcami jednej z potężnych firm budowlanych, która jest głównym zleceniodawcą w sporej części kraju. Gdy zdesperowany Adam udaje się do szefa, by otrzymać kolejną zaliczkę, zdarza się cos zupełnie niespodziewanego...

 

...I wkrótce potem pojawia się Beata, której absolutnie irracjonalnie zachowanie kompletnie mnie zaskoczyło. Z jednej strony współczesna namiastka Auguste Dupina, obdarzona zdolnością spostrzegania drobiazgów i umiejętnego kojarzenia, z drugiej osoba, której brak reakcji w sytuacji, w której ta reakcja powinna nastąpić, poraża naiwnością. Dalej z prowadzeniem tej postaci nie jest lepiej, ajk gdyby autor chciał przypisać jej wszystkie cechy postaci kobiecych spotykane w powieściach sensacyjnych, dostosowując je do aktualnej sytuacji. Nie lepiej jest z Karolem, który również jest kalką wielu bohaterów literatury sensacyjnej, co niestety nie wyszło tej postaci na dobre, zwłaszcza w zakończeniu powieści. Wydawać by się mogło, że autorowi, po początkowych rozdziałach, zabrakło pary i pomysłów, ale nie – pojawiająca się później postać Artura znów jest soczyście, świetnie przedstawiona i broni się swą historią przez kolejne rozdziały.

 

Autorowi brak również nieco wyobraźni, gdy opisuje niektóre sceny walki. Choćby starcie Patryka z Reinerem – kompletna katastrofa, zaczerpnięta chyba z jakiejś slapstickowej komedii. Zamiast dramaturgii wzbudza tylko śmiech, gdy czytelnik próbuje sobie to wyobrazić. A już zakończenie to kompletny dramat – przeciągnięte do granic niemożliwości, w dodatku absolutnie nierealistyczne i oczywiście przegadane.

 

No i tytułowa „Linia Maginota' – nie wiem nadal, mimo próby wyjaśnienia tego przez jedną z postaci, dlaczego taki właśnie tytuł nadał swej powieści autor. Nie przystaje on do tego, o czym można przeczytać w początkowych rozdziałach, nie nadaje się do przedstawienia celów, jakie przyświecają stronie negatywnej w tej powieści. Odnoszę wrażenie, że gdyby odwrócić sytuację o sto osiemdziesiąt stopni i poprowadzić akcję nieco inaczej (nawet wykorzystując tych samych bohaterów!), ten tytuł pasowałby bardziej.

 

Szkoda zmarnowanego potencjału, bo sporo w tej książce dobrych opisów i niezłej akcji. Dopóki akcja krążyła wokół firmy budowlanej Adama, jego zmagań z Budotermem, walki trójki budowlańców o normalne życie – było ciekawie. Stopniowo jednak akcja stawała się coraz bardziej nierealna, a niektóre sceny wręcz groteskowe i pozbawione logiki. Nawet pojawienie się Artura tylko na chwilę uratowało narrację, by już po chwili ponownie szokować swą niewiarygodnością. Powieść sprawia wrażenie, jakby autor chciał połączyć dwa teksty w jeden, ale nie do końca mu się to udało. Szkoda, bo pisać potrafi całkiem nieźle, przydałaby się jednak praca nad realnością przedstawianych scen i ucieczka od schematyzmu, charakterystycznego dla filmów i literatury klasy „B”. Warto opracować choćby końcówkę, która nie jest kopią setek identycznych zakończeń, które większość czytelników doskonale zna.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial