Literanka
-
Nieczęsto sięgam po literaturę fantastyczną, jednak czasami trafiają na moja półkę tego typu książki. Chociaż co do zasady nie pałam do nich szczególną miłością, jestem otwarta na to, co mogą zaoferować i wielokrotnie dały mi wiele przyjemności. Dziś chciałam podzielić się swoją opinią o powieści Eryka von Englberta „Zapomniane miasto. Fałszywy raj”, która trafiła w moje ręce w ramach eksperymentu. Wydawca obiecał mi historię o walce o siebie, możliwość robienia tego, na co się ma ochotę, o wolność po prostu.
Akcja książki opiera się na typowym dla gatunku motywie drogi w niebezpieczne, upiorne krainy, której celem ma być zabicie władców planujących inwazję na szczęśliwe krainy Edenu. W świecie, który poznajemy, a właściwie w wymiarze, pewna Bogini panuje nad krainą, do której dostęp mają istoty, które zginęły, jednak dostały szansę na powtórne życie pod postacią zwierzęcą. Mieszkańcom niczego nie brakuje, są szczęśliwi, niestety, nie są zupełnie wolni. Pojawia się jednak szansa na odzyskanie swobody, gdyż Bogini proponuje ochotnikom wyprawę w inne wymiary, aby zabić panujące tam potężne upiory i zapobiec ich napadowi na Eden, a nagrodą za ukończenie misji będzie spełnienie dowolnego marzenia. Na prawdopodobnie samobójczą misje zgłasza się czterech śmiałków: byk, kot, królik i lis. Zostają wyposażeni w magiczne bronie, które pozwolą im walczyć na nieprzyjaznej ziemi i chronić się przed zjawami łaknącymi ich energii życiowej. Przemierzają nieprzyjazne krainy narażeni na ataki upiorów, potężną magię królów i szereg wielu niebezpieczeństw.
Finał książki jest… no cóż… właściwie go nie ma. Wojownicy wędrują przez ziemie pełne upiorów, zabijają jednego z bodajże siedmiu władców, którzy stanowią zagrożenie i dalszego ciągu nie ma. Nie ma też zapowiedzi następnych części historii. Bardzo dziwne.
Co do przewodniej myśli tej opowieści to sądzę, że dotyczy siły przyjaźni, czy też wartości współpracy przy dążeniu do celu. Wędrowcy nie pałają do siebie sympatią od samego początku, byk nie ukrywa chęci przewodzenia całej grupie, królik jest samotnikiem, często oddzielającym się od współtowarzyszy, by pobyć w samotności. Jednak w walce okazuje się, że szanse mają tylko wtedy, gdy trzymają się razem i wzajemnie sobie pomagają. Historię można też odczytać jako pochwałę wolności. Żony wojowników, które pozostały w swojej złotej klatce wspominają swoje dawne życie i żałują, że nie mogą spełniać swoich pragnień, podróżować, zajmować się tym, co kochają. Wolność ma zatem dla nich większą wartość niż dobrobyt i spokojne życie pod skrzydłami swojej władczyni.
Muszę jednak przyznać, że wartość książki jest dla mnie żadna. Styl i jakość literacką porównałabym do wypracowania jakiegoś licealisty. Liczne powtórzenia informacji, bez włożenia wysiłku w to, by przynajmniej użyć innych słów, są zwyczajnie niedopuszczalne i nie zasługują na miano literatury. Świat stworzony przez autora nie jest zbyt wyrazisty, w żaden sposób zaskakujący, a przez nieudolność językową, zupełnie nieprzekonujący. Tym samym za regułę jednak muszę przyjąć, że książki wydawnictwa Novae Res należy omijać szerokim łukiem, bo rzadkie przykłady literatury zaledwie poprawnej nie są w stanie przekonać mnie, że kolejne dzieło spod tego znaku nie będzie stratą mojego cennego czasu. Podsumowując, „Zapomniane miasto” pozostaje dla mnie bajką dla dorosłych, pełną magii, walki, upiorów i ciemnych mocy, napisaną prostym językiem, urwaną w połowie i bez konkretnego przesłania.