Puchata Sówka
-
Elle Kennedy jest dosyć znaną autorką romansów, które bardzo często zawierają wątki sportowe. Czego więc można by się spodziewać po „Pościgu” - powieści otwierającej nową serię Briar U, jeśli nie historii miłosnej? Z taką też myślą podeszłam do lektury, nie oczekując zbyt wiele i bardzo dobrze zrobiłam.
Historia przedstawia losy Summer i Fitza – pozornie ludzi z różnych światów, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego. Summer to dziewczyna z wyższych sfer, którą interesują moda oraz zakupy, a Fitz to ponury i zamknięty w sobie hokeista z tatuażami. Jednak mimo to oboje czują do siebie ogromny pociąg, który narasta, gdy niespodziewanie stają się współlokatorami. Gdy zaczynają się bliżej poznawać, zdają sobie sprawę, że łączy ich więcej niż myśleli.
Wiele już istnieje na rynku pozycji z wydźwiękiem, że przeciwieństwa się przyciągają, a miłość pokona wszelkie trudności. Ludzie z różnych światów, którzy się nienawidzą i wbrew sobie zakochują się w sobie. Samo określenie „z wyższych sfer” budzi we mnie pewien niesmak i przywołuje skojarzenia z na przykład XIX-wiecznym polskim społeczeństwem. Wydawać by się mogło, że historia Summer i Fitza nie będzie się różniła niczym od wszystkich poprzednich i istotnie tak jest, co nie jest, niestety, żadnym spojlerem.
Czytelnik otrzymuje powieść na wskroś schematyczną, jak gdyby była iście wyjęta z Wattpada. Cała historia skupia się praktycznie na codziennym życiu studentów, którzy nie robią nic innego poza chodzeniem na zajęcia i imprezowaniem. Mimo to czytałam „Pościg” z ogromnym zainteresowaniem i byłam naprawdę zaangażowana w lekturę, co zdziwiło mnie samą, bo po przeczytaniu pierwszych kilku stron nie sądziłam, że ta historia przypadnie mi do gustu.
Moje odczucia względem tej książki są mieszane, ponieważ dostrzegam w niej pewne absurdy, schematy fabularne, które znam niemal na pamięć, a niektóre dialogi między bohaterami wyglądają na bardzo nieadekwatne do ich wieku. Co mam na myśli? Wedle opisu czytelnik styka się ze światem uniwersyteckim, wydawać by się zatem mogło, że bohaterowie to będą osoby chociaż odrobinę poważne. Jednak czasami odnosiłam wrażenie, jak gdyby to byli jeszcze nastolatkowie, którzy nie do końca dorośli.
Mimo to całkowicie poddałam się klimatowi „Pościgu”, który przyciąga, kusi i nie pozwala oderwać się od lektury. Poczułam się przez chwilę, jakbym razem z bohaterami podążała korytarzami uczelni, co pozwoliło mi się oderwać od rzeczywistości.
Choć ponoć jest to romans sportowy, to tego sportu w całej powieści nie znalazłam zbyt wiele. Cały „sportowy klimat” opiera się przede wszystkim na obecności bohaterów na meczach hokeja, podczas których i tak przeważnie rozmawiają o jakichś przyziemnych kwestiach, nie skupiając się na grze zawodników. Przed rozpoczęciem lektury szczerze miałam nadzieję, że to właśnie ten sportowy pierwiastek nada tej powieści pewien powiew świeżości. Ten akurat aspekt „Pościgu” bardzo mnie rozczarował.
Zostałam zaś mile zaskoczona, jeśli mowa o bohaterach. Elle Kennedy przynajmniej starała się niektórym z nich nadać pewnej głębi, przywołując historie ich życia, które ukształtowały ich jako ludzi. Doceniam to, aczkolwiek i tak było to bardzo… Łopatologiczne. Najbardziej chyba irytowała mnie sytuacja, w której autorka próbowała ckliwą przeszłością bohatera usprawiedliwić jego wcześniejsze nieadekwatne zachowanie, przy czym nagle rozumie on popełniony błąd i staje się nagle innym człowiekiem. Nie tędy droga, człowiek nie zmienia się diametralnie z godziny na godzinę! Mimo to i tak wygląda to przyzwoicie na tle większości romansów, które dane mi było przeczytać.
Choć mam świadomość wielu wad „Pościgu”, to zaprzeczyć nie mogę, że jego lektura przyniosła mi wiele rozrywki, a o to między innymi chodzi w książkach. Dlatego też jeśli nadarzy się okazja, to przeczytam jeszcze jakąś powieść Elle Kennedy, aby na chwilę powrócić na amerykański uniwersytet. To książka idealna na jednorazową podróż do innego świata i, mimo że nie wybitna, przynosi radość.