Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Czwarty Pokój

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Monika B. Janowska
  • Gatunek: Obyczajowe
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 406
  • Rok Wydania: 2019
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 150x210 mm
  • ISBN: 9788381194518
  • Wydawca: Psychoskok
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Konin
  • Ocena:

    5/6

    6/6

    6/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Czwarty Pokój | Autor: Monika B. Janowska

Wybierz opinię:

Literanka

Ten tydzień upłynął mi pod znakiem lektury lekkiej, zabawnej i bardzo przyjemnej, a to za sprawą między innymi „Czwartego pokoju” Moniki B. Janowskiej, która to okazała się miłą niespodzianką. Nie pierwszy to raz, kiedy, dzięki Sztukaterowi, trafiają do mnie książki niepozorne, ale zaskakująco dobre. Kiedy zamykam ostatnią stronę takiej książki, zastanawiam się, co można dla niej zrobić, żeby trafiła w ręce rzeszy czytelników zamiast szeroko promowanych pozycji wątpliwej jakości.

 

„Czwarty pokój” to historia opowiedziana z perspektywy Dobrawy – żony Arka i matki trójki chłopców, która przeprowadziła się do mieszkania odziedziczonego po zmarłej ciotce Celinie, by zacząć nowe życie i oderwać się od toksycznych relacji ze swoim rodzeństwem. Życie jej nie rozpieszczało, ani nadal nie jest usłane różami. Jej rodzice zginęli, kiedy była małą dziewczynką i wychowywała się pod opieką dużo starszego rodzeństwa, które przede wszystkim jej dokuczało. Kiedy wyszła za mąż i urodziła synów, zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci, jednak w chwili, gdy najmłodszy syn zaczął chodzić do przedszkola, postanowiła poszukać pracy, by zyskać odrobinę niezależności i pewności siebie. Z upływem czasu Arek przestał być przykładnym mężem i zamiast słodkich słówek ma dla Dobrawy cierpkie, niesprawiedliwe słowa, które bolą coraz bardziej.

 

W momencie przeprowadzki do nowego lokum na Dobrawę spada jeszcze jeden problem – mianowicie duch zmarłego w tym mieszkaniu Antoniego. Mężczyzna nie wie do końca, jak zginął. Przeczuwa jednak, że kobieta, którą w czasach po zakończeniu wojny bardzo kochał, nadal żyje i tylko jej obecność w świecie doczesnym sprawia, że i on tu jest. Prosi więc Dobrawę o pomoc w jej odnalezieniu, a także odkryciu prawdy na temat swojej śmierci, ujawnieniu jego morderców oraz dokumentów, które zakopał lata temu w przyratuszowym ogrodzie.

 

Od tej pory Dobrawa zaczyna swoje śledztwo, które przecież musi pogodzić z dbaniem o rodzinę. Prowadzenie badań historycznych na zlecenie ducha to jednak nie jest coś, czym można się pochwalić przed rodziną bez ryzyka, że zostanie się posądzonym o chorobę psychiczną. Kobieta więc szuka rozwiązań, trochę kłamie, trochę bagatelizuje różne sprawy, z czego wynikają przezabawne historie i nieporozumienia. Przeżywa niezwykłe przygody, spotyka na swojej drodze niebanalnych ludzi, z którymi się zaprzyjaźnia, odnajduje przyjaciela z dzieciństwa, ale też naraża na realne niebezpieczeństwo. Ostatecznie, z pomocą przyjaciół, udaje jej się rozwikłać tą wielką tajemnicę, a przy okazji rozliczyć własną przeszłość i uporządkować sprawy z mężem.

 

Jestem pod wielkim wrażeniem tej lektury i uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Bardzo przystępna, inteligentna opowieść z nutką ironii, którą czyta się z autentycznym rozbawieniem. Dialogi między bohaterami tak często bywały komiczne, że z żalem rozstałam się z nimi, gdy zamykałam ostatnią stronę. A do tego wszystkiego książka wcale nie jest banalna, bo pokazuje, że w związki międzyludzkie to naprawdę trudna sprawa i wcale nie musi się w nich pojawiać przemoc, zdrada, czy inne namacalne czynniki, by uznać je za nieudane. Czasami ludzie krzywdzą się w całkiem inny, dyskretny sposób, odbierając sobie poczucie bezpieczeństwa, pewności siebie i ciągle dyskredytują drugą osobę w jej oczach. Jestem pełna podziwu dla autorki i już szukam innych jej powieści, bo koniecznie chcę je poznać, licząc na równie dobrą zabawę.

Mirosława

„Los czy Bóg mają poczucie humoru i niezły ubaw z naszych min, gdy niemożliwe nagle staje się możliwym.“

 

Są takie książki, które po przeczytaniu pozostawiają po sobie niezwykły klimat i na długo pozostają w naszych umysłach. Dla mnie taką lekturą jest książka pt.: „Czwarty Pokój“. Po zamknięciu ostatniej strony opowiadania pozostał żal, że to już koniec, gdyż chętnie poznałabym dalsze losy bohaterów.

 

Monika B. Janowska urodziła się w 1972 roku w Legnicy. Pisanie od zawsze sprawiało jej przyjemność. Zaczęła już w wieku dziesięciu lat od pisania bajek, potem zaczęły powstawać opowiadania aż w końcu przyszedł czas na napisanie książki. Zadebiutowała w 2011 roku powieścią” Gra o pałac”. Po niej pojawiły się kolejno: w 2013 roku „Zawracanie głowy” i w 2017 roku „Połknąć żabę”. O jej powieściach przeczytałam, że: „ tryskają dobrym humorem, obfitują w zwariowane przygody zwykłych-niezwykłych bohaterek i zaskakujące zbieg okoliczności, ale przede wszystkim pozwalają się oderwać od szarej codzienności“ o czym mogłam przekonać się, czytając jej najnowszą książkę pt.: „Czwarty Pokój“.

 

Akcja tej powieści toczy się głównie w rodzinnym mieście autorki - Legnicy, do której przeprowadza się główna bohaterka razem ze swoim mężem Arkiem i trzema synami: Piotrem, Jakubem i Miłoszem. Zamieszkują w mieszkaniu odziedziczonym po zmarłej krewnej swojego męża - ciotce Celinie.

 

Dobrawa Tulewicz to urocza blondynka o brązowych oczach. Ma ona swoje ambicje, plany i dylematy ale często to życie weryfikuje ich wykonanie. Pomimo wielu przeciwności nie traci pogody ducha i stara się zmienić swoje życie.

 

Po wielu latach niepowodzeń i zmagania się z trudnymi sytuacjami życiowymi postanawia, że wraz ze zmianą adresu zmieni się całkowicie jej życie, gdyż dość ma ciągłego pecha i problemów. Okazuje się, że nie jest to takie proste, ponieważ zdana jest tylko na siebie.

 

Nieoczekiwanie otrzymuje mnóstwo motywacji ze strony... ducha, który zamieszkuje w czwartym pokoju mieszkania. On dostrzega to, czego ona nie widzi. Ona - odkrywa w sobie nieprzeciętne umiejętności, które pomagają jej dostrzec niebezpieczeństwo lub pokonać pojawiające się trudności.

 

Postać ducha nie jest tu dominująca lecz jedynie stwarza pole do działań głównej bohaterki. Duch Antoni angażuje ją w rozwiązanie tajemnicy jego śmierci i miłości. Chce wiedzieć co się stało kilkadziesiąt lat temu, dlaczego tu jest i nie może opuścić pokoju a przede wszystkim pragnie, by Dobrawa odnalazła jego ukochaną o imieniu Irene.

 

Zarówno postać ducha, jak i główna bohaterka wzbudzają sympatię od samego początku. Niestety nie można tego powiedzieć o mężu Dobrawy - Arku, który nie dostrzega starań żony, ciągle ją strofuje, poniża i manipuluje jej uczuciami. Od pierwszych chwil jego postawa złości, podobnie jak zachowania członków jego rodziny oraz rodzeństwa Dobrawy. Na szczęście w jej otoczeniu pojawiają się osoby pełne pozytywnych wibracji, motywujących ją do działania i życiowych zmian.

 

Decyzja o sięgnięciu po jakąkolwiek książkę zapada pod wpływem różnych czynników. Najczęściej jest to okładka, osoba autora lub rekomendacja recenzencka. W przypadku powieści "Czwarty Pokój“ grafika okładki jest stonowana i raczej nie zapowiada emocjonującej fabuły. Osoba autorki do tej pory nie była mi znana, więc nie był to u mnie czynnik decydujący. To, co zwróciło moją uwagę na ten tytuł to informacja na okładce o duchu zamieszkującym w jednym z pokoi.

 

Autorka porusza kilka ważnych problemów, wśród których na plan pierwszy wysuwa się rola kobiet niepracujących zawodowo, gdyż poświęcają swój czas rodzinie. Niestety, często są one niedoceniane przez najbliższych.

 

Dobrawa stara się utrzymać rodzinną atmosferę, zapewnić dzieciom komfort życia, lecz nie czuje się doceniana przez swojego męża i dzieci. Każdy z nich oczekuje od niej zaspokojenia własnych potrzeb, nie zauważając ile to kosztuje ją stresu i siły. Większość obowiązków jest na jej barkach lecz mimo to nigdy się nie poddaje i zawsze szuka sposobów, by znaleźć rozwiązanie.

 

Nie spotkałam do tej pory opowiadania obyczajowego, w którym nie byłoby powrotów do przeszłości. To ona jest najczęstszym elementem odgrywającym istotną rolę w opowiadanej historii. „Czwarty Pokój“ również zabiera nas w różne okresy czasowe ale nie są to długie, nużące opisy jakiejś sytuacji lecz zwięzłe informacje, które nie przytłaczają całości i nie spowalniają tempa akcji.

 

W powieści nie brakuje odniesień do przeszłości, zwłaszcza do lat powojennych i realiów socjalistycznej rzeczywistości. Ludzkie losy w tamtym czasie były plecione przez okoliczności związane ze zmianami ustrojowymi ale też przez osoby będące u władzy. Tak było w przypadku Antoniego i Irene, których miłość została brutalnie przerwana. Poprzez epizody, które zabierają nas kilkadziesiąt lat wstecz, autorka uświadamia jak bardzo przeszłość potrafi rzutować na teraźniejszość. Dobrawa konsekwentnie podąża za kolejnymi odkrywanymi faktami z życia Antoniego a przy okazji odkrywa prawdę o swojej rodzinie, o sobie i swoich uczuciach.

 

Powieść „Czwarty Pokój“ to przykład bardzo dobrze napisanej historii, w której nie ma zbędnych słów, rozmów czy epizodów. Każdy z nich został przedstawiony w konkretnym celu, by znaleźć swoje miejsce w odpowiednim czasie. Nie ma w niej nagłych zwrotów akcji jakie można znaleźć w opowiadaniach sensacyjnych ale mimo to nie brakuje zaskakujących sytuacji, emocji, dynamicznej fabuły niebezpiecznych wątków. Poszczególne rozdziały noszą tytuł nawiązujący do motywu przewodniego danej części ale nie zdradzają szczegółów a jedynie rozbudzają ciekawość.

 

Akcja toczy głównie w XXI wieku ale przeplata się ze wspomnieniami osób, które opowiadają swoje wydarzenia z przeszłości. Często są to tragiczne wspomnienia chowane głęboko w zakamarkach pamięci przez wiele lat.

 

Tłem dla wydarzeń są, w większości, urokliwe zakątki Legnicy. To niewątpliwy atut dla tych, którzy znają to miasto, gdyż autorka ujawnia fakty z jego historii, pokazując miejsca, których dziś już nie ma oraz oddaje klimat powojennych lat. Dobrawa nie odnajduje się w dynamice dużego miasta i często wraca myślami do niewielkiej wsi o nazwie Usza, która jest uosobieniem spokoju i ciszy.

 

Czytając kolejne rozdziały, targają nami różne emocje - od uśmiechu, poprzez złość, lęk, nostalgię, wzruszenia aż po romantyczne uniesienia. Nie jest to typowe opowiadanie obyczajowe, jest w nim trzymająca w napięciu akcja, paranormalne zjawiska, kryminalne elementy, nierozwiązane tajemnice, miłość i jej pokrętne ścieżki.

 

Pani Monika B. Janowska stworzyła bardzo spójną i wciągającą historię, w której nie chodzi jedynie o rozwiązanie zagadki z przeszłości lecz także o pokazanie zmagań z codziennymi problemami zwykłej kobiety. To opowieść o tym jak nie dać się natłokowi obowiązków, odnaleźć własną drogę i nie poddawać się w obliczu trudności. Poznając własną siłę i drzemiący w nas potencjał można poradzić sobie w każdej sytuacji, nawet jeżeli w naszym życiu pojawi się uroczy duch.

Agnesto

Dobrawa Tulewicz („Cóż za stare i przecudne, ale i rzadkie imię. Dobrawa. Niewiarygodne. Prawdziwe słowiańskie i pozytywnie i pozytywnie naznaczone” - takie komplementy serwował zachwycony nią sąsiad z parteru, Rafał Kloch. W przeciwieństwie do niego, narzeczona to już inny sort człowieka. Ona ani z uśmiechu ani z pozytywnego naznaczenia nie słynęła, a Dobrawę „paliła laserami” (swym wszystko mówiącym wzrokiem) – jak zazdrosna baba o swego Romea.

 

Ale wracamy do Dobrawy, która swojego imienia nie cierpiała. „(...)Jak można tak nazwać dziecko, które się kocha. A jednak. Ale mogło być gorzej. Taka Wyszeniega, Izbygniwa, Jarmiła, Więcesława, Mścisława, Dziaumiła, czy Strzeżysława to dopiero coś” - takie myśli zapychały jej umysł od wieków. Chociaż, gdyby popatrzyła na siebie nowoczesnym okiem, to pojęłaby piękno swego imienia. No, bo Dobrawa. Zdrobnienie – Dobrusia (Dobra Siusia). Mi kojarzy się z uśmiechniętą, ciemnowłosą dziewczynką z dwoma kitkami na głowie. Imię ważna sprawa, ale zostaje nadal zagdką kim ona jest? Kobietą – tak, matką, żoną, kochanką (swego męża, nie sąsiada z parteru). Mąż Arek i trójka dzieci – same chłopaki, które wiecznie są głodne i pochłaniają takie ilości jedzenia, że lodówka mogłaby być ich domem. A propos domu, to poznajemy Dobrawę podczas przeprowadzki do nowego mieszkania po ciotce. I tu zaczyna się nowe życie – dosłownie.

 

Choć nie tyle życie ile nieżycie. Oto Dobrusia nasza pokorna widzi ducha. Szczypanie nie pomaga, szukanie ratunku też nie – duch jest i siedzi w graciarni, no – czasem stoi przy oknie. Nie wychodzi poza próg czwartego pokoju, który jest składowiskiem wszystkiego i niczego jednocześnie. On sam przypomina klamota, na widok którego Dobrawa krzykiem obudziła cały blok, po czym zemdlała (choć dama to „osuwa się na ziemię”). Bo to „Duch! Bandytaaaaaaaaaaaaaaaaa”.
Ona i duch. Ona - „krążownik” po całym domu (jak to z rodzicielką bywa, zwłaszcza z sygnowaną kurą-domową, choć Dobrawa akurat na gnieździe nie siedziała, jajek nie znosiła. Za kogutem też nie wypatrywała, ani tym bardziej za jego jajkami). Ona – łazi wszędzie, nos wsadza nawet w szparę w parkiecie, a palec w dziurę w ścianie. On – przeciwność (ale nie kogut!) - duch. Z czasem fajny facet – ba, elegancki, niczego sobie. Ale tkwiący tylko w tym okropnym pokoju. Jednak, kto powiedział, że człek i zjawa nie mogą ze sobą gadać? Rozmawiają ze sobą w obrębie całego M4, choć on tkwiąc u progu graciarni, swego „pokoju wisielca”. A co najlepsze – jest to pokój, w którym owa zmora odebrała sobie życie. To Antoni Szymański, lat 29. mieszkał tu od 1947 roku. Tfu, nadal mieszka... Ale dzięki Dobrusi może nadrobić „martwe lata” oglądając wiadomości w tym dziwnym pudle, zwanym tv. Telewizor wydziera się na full volume, nikt z ludzi (żyjących) go nie ogląda (duchy się nie liczą).

 

Dobrawa zaczyna podejrzewać u siebie chorobę psychiczną. I tu żaden lekarz nie pomoże, ani okulista okularami ze szkłami grubymi, jak denka od szklanych butelek. Wzrok mami, czy nie? A nerwy... Kobieta biedną jest. I mąż – ten to dopiero numer. Ale co tam mąż, on przynajmniej żyje.
Tak to w telegraficznym skrócie przedstawia się główna osnowa powieści. Nie będę zdradzać więcej, choć może się (mylnie) wydawać, że ujawniłam wszystko. A tu, guzik prawda. To tylko zarys (dosłownie) tego, co jest w tej 400-stronicowej powieści. Bo to skarb. To SEZAM fenomenalnej treści, stylu i pomysłu na nią. To nieustające czytanie, którego nie chce się przerywać. Swoboda pisania pani Moniki jest tak odczuwalna, jak powiew wiatru na twarzy (nawet facjaty ducha Antosia). Czuć lekkość pióra, niemalże zabawę nim. Jakby pisanie „Czwartego pokoju” sprawiało jej przyjemność,m jakby było wytchnieniem w zabieganej rzeczywistości.

 

W „Czwartym pokoju” jest świetny język, styl i fabuła. Świetne prowadzenie wątków i nieziemski humor. Czytasz – pochłaniasz dosłownie i rechotasz pod nosem. I z siebie i z tego, o czym czytasz. To recepta na zdrowie, na poprawę samopoczucia, nastroju i wzroku. Bo oto nagle dostrzegasz... ducha Antośka – faceta niczego sobie, acz...martwego.
Perełka w moim domu.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Comments  

0 # Mirosława Dudko 2019-08-20 22:14
To jedna z lepszych książek, które czytałam :)
Reply | Reply with quote | Quote | Report to administrator
0 # Monika 2019-08-21 21:43
Dziękuję bardzo :-*
Reply | Reply with quote | Quote | Report to administrator

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial