Sylfana
-
Maszketny hajmat Michała Radomskiego to mały zbiorek wierszy, anegdotek oraz opowiastek napisanych w gwarze śląskiej. Autor używa w tekstach zwrotów codziennych, dotyczących życia każdego człowieka, żyjącego na Górnym Śląsku. Bardzo często zahacza o tematykę pracy w kopalni, mówi wtedy o „fedrowaniu”, „gruborzu” itd. Zwroty te może zrozumieć jedynie osoba znająca wspomnianą gwarę, dla kogoś z innych rejonów Polski utwory będą zdecydowanie niezrozumiałe, jedyną możliwością jest korzystanie ze słownika polsko – śląskiego, jednak to też nie daje gwarancji odczytania zarówno powierzchownej warstwy tekstu, jak i tej symbolicznej. Niebywałą trudność może sprawić także obrany rodzaj literacki, czyli liryka, która, jak wiadomo, przeważnie ma za zadanie przekazywać głębsze znaczenia, metafory i symbole.
Inną przeszkodą jest właśnie sama tematyka – codziennie życie ludzi Śląska, szczególnie tego dawnego, które toczyło się wokół kopalni, specyficznych tradycji i zwyczajów, może być czymś dziwnym i nieczytelnym dla odbiorców, którzy nie mają pojęcia o wspomnianym skrawku rzeczywistości polskiej. Radomski, choć jest autorem młodym, bardzo ciekawie oddał w swoich poetykach i wierszach nietuzinkowość i odmienność mentalności i sposoby postrzegania świata przez Ślązaków. Jako, że jestem rodowitą ślązaczką, pochodzącą z Górnego Śląska, z którego są także moi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie, udało mi się bez większych oporów i przeszkód odczytać znaczenia poszczególnych wersów. Większość z nich jest raczej utrzymana w formie żartobliwej, radosnej, wdrożone w całość fragmenty epickie są przeważnie poszczególnymi wersjami żartów i dowcipów, znanych nie tylko Ślązakom, ale także i Polakom z innych części naszego kraju.
Lektura tego tomiku wywołała u mnie wiele wspomnień związanych z moimi dziadkami, którzy do dziś są nasiąknięci kulturą i tradycjami Śląska. W trakcie czytania prawie cały czas przypominały mi się epizody z mojego dzieciństwa, dosyć często związane z kulinariami – należy pamiętać, że kultura i tradycja śląska to także jedzenie – sposób jego przygotowania, określone regionalne potrawy, a także wspólne biesiadowanie przy jednym stole. Nie wiem, czy Radomski zrobił to świadomie, ale bezwzględnie pozwolił na otwarcie pewnych wrót do przeszłości, do tej radosnej, spontanicznej, związanej z osobami, których już przy mnie nie ma, a za którymi bardzo tęsknię.
Zbiór wierszy, jak sam tytuł wskazuje, jest o „hajmacie”, czyli o ojczyźnie, małej ojczyźnie Ślązaków, którzy swoje ziemie kochają do granic możliwości. Choć świat się zmienia i pędzi do przodu, na Śląsku są jeszcze takie miejsca, które zatrzymały się w czasie – wynika to z chęci zatrzymania nostalgicznych, dobrych i wyjątkowych wspomnień. Mimo, że sama jestem już przesiąknięta nowoczesnością, uwielbiam podróżować, poznawać nowych ludzi, to mój „hajmat” zawsze będzie tylko jeden i zawsze będę do niego wracać z radością i uśmiechem na ustach.
Co jeszcze więcej można napisać o tym malutkim zbiorku? Zdecydowanie mogę go polecić osobom znającym gwarę, ale także zachęcam „nie – Ślązaków” do spróbowania swoich sił w odczytywaniu treści. Z tyłu tomu znajduje się mały słowniczek, który może ułatwić pracę z tekstami. Być może dzięki lekturze, ktoś zapragnie nauczyć się gwary śląskiej? Myślę, że istnieje taka możliwość, szczególnie, że czytanie tego małego zbiorku zajmuje dosłownie chwilę, więc nie jest w stanie znużyć, zirytować lub zdenerwować czytelnika. Czekam niecierpliwe, aż autor pokusi się o wydanie kolejnych tytułów, nawiązujących do śląskiej rzeczywistości.