Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Hiob Komedia Sprawiedliwości

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Hiob Komedia Sprawiedliwości | Autor: Robert A. Heinlein

Wybierz opinię:

Michał Lipka

GDY NAGLE ZMIENIA SIĘ TWÓJ ŚWIAT

 

„Hiob: Komedia sprawiedliwości” to czwarta powieść wydana w ramach serii „Wehikuł czasu”. Podobnie, jak pozostałe tytuły, tak i ten został dobrany według klucza: „znany autor – klasyczne dzieło – nieoczywisty dobór tytułu” – w końcu „Hioba” trudno uznać za pozycję tak flagową dla Heinleina, jak np. „Władca marionetek” – i podobnie jak one to kawał świetnej literatury, nieustępującej w niczym najsłynniejszym tworom amerykańskiego mistrza. Jednocześnie to kolejna świetna książka, którą z czystym sercem można polecić nie tylko miłośnikom fantastyki, bo jej jakość, doskonałe wykonanie i głębia sprawiają, że to po prostu kawał świetnej literatury dla czytelników lubiących wzruszyć się, pomyśleć i przeżyć coś niezwykłego.

 

Co byś zrobił, gdyby nagle zmienił się twój cały świat? Przed takim problemem staje Alexander, który po utarcie przytomności przy próbie przejścia po płonących węglach, budzi się w zupełnie nowej rzeczywistości. Przemieniony w „Pana Grahama”, którego życie „przejmuje”, zakochany w jego kobiecie Margreth, zmuszony zostaje do odkrycia co się właściwie dzieje. Przekonany, że przyspieszenie zmian oznacza szybko nadciagający koniec świata, chce za wszelką cenę oclić duszę swojej ukochanej. Ale to dopiero początek problemów, które na niego spadają…

 

Nominacje do nagrody Hugo i Nebula dla najlepszej powieści oraz nagroda Locusa dla najlepszej książki fantasy – takim uznaniem może pochwalić się ta inspirowana zarówno biblijną „Księgą Hioba”, jak i „Jurgen, A Comedy of Justice” Jamesa Brancha Cabella powieść. Powieść z gatunku religijnej science fiction, poplątanej z urban fantasy, ale takim dalekim od tego, z czym obecnie kojarzy nam się ten gatunek. Trochę romantyczna, trochę apokaliptyczna, dojrzała i inteligentna, podlana została satyrą kojarzącą się z prozą Marka Twaina i licznymi nawiązaniami, zaczynając od innych utworów Heinleina, na różnych drobiazgach skończywszy. To wszystko to jednak kwestie drugorzędne, w końcu nagrodę zdobyć można przypadkiem, pod wpływem mody czy za same nazwisko, a wszystkie te easter egg wcale nie muszą mieć uzasadnienia czy głębszego znaczenia. Na szczęście w „Hiobie” autor nic nie pozostawił przypadkowi, tworząc po prostu świetne dzieło.

 

Jego siła wynika właściwie z trzech rzeczy: wykonania, umiejętnego dawkowania elementów fantastycznych i przekonującej warstwy obyczajowej. Ta ostatnia, połączona z nienachalnym romantyzmem (nie mylcie go z romansidłem), najbardziej do mnie przemówiła. Ale nie zawiodła też tajemnica i klimat, podlane intrygującą nutą niepewności, które prowadzą nas coraz głębiej w szalone i niezwykłe wydarzenia. Owszem, w pewnym momencie docieramy do momentu, w którym zaczyna się, kolokwialnie mówiąc, pomieszanie z poplątaniem. Na szczęście i z tego mixu motywów pełnymi garściami czerpanych zewsząd wokoło Heinleinowi udało się wybrnąć naprawdę świetnie. Wszystko dzięki wspomnianemu już wykonaniu, w zasadzie prostemu, ale treściwemu. Jest w jego stylu coś, co sprawia, że od książki nie można się oderwać, a opisywane przez niego rzeczy nabierają życia. Podobnie rzecz ma się z postaciami – może nie są to wybitne psychologicznie kreacje, ale też i nie płaskie, nijakie twory.

 

W skrócie: w ręce czytelników trafia kolejna, absolutnie warta poznania pozycja. Rzecz intrygująca, nastrojowa i wciągająca. Coś, co warto poznać niezależnie od gatunkowych preferencji. Dobra, skłaniając do zastanowienia rozrywka gwarantowana.

Literanka

Nigdy bym nie przypuszczała, że fantastyka naukowa będzie dla mnie lekturą ciekawą i wciągającą, no ale stało się – przeczytałam „Hioba. Komedię sprawiedliwości” Roberta A. Heinleina i nie żałuję. Co prawda znawcy gatunku twierdzą, że nie jest to szczególnie wybitne dzieło tego klasycznego już amerykańskiego pisarza SF, jednak ja nie mam żadnego porównania, oceniam zatem na podstawie własnego doświadczenia literackiego.

 

Bohaterem książki jest Alex Hergensheimer, duchowny całkowicie pewny, że Bóg kieruje całym światem. Mężczyzna podróżuje na statku wycieczkowym po Polinezji. Przez przypadek zakłada się, że zdoła przejść po rozżarzonych węglach, tak jak tubylcy podczas jednego ze swoich obrzędów. Udaje mu się to, jednak na koniec traci przytomność. Kiedy się budzi, świat nie jest już taki sam. Okazuje się, że wszyscy wokół uważają go za niejakiego Pana Grahama, w którym zakochana jest stewardessa Margarethe. Również Alex wkrótce odwzajemnia jej uczucia i od tej pory razem przemieszczają się pomiędzy różnymi światami, które zmieniają się dla nich z coraz większą częstotliwością, sprawiając, że co jakiś czas muszą zaczynać wszystko od początku, zdobywać środki do życia.

 

Oboje żyją w przekonaniu, że zbliża się koniec świata. Alex uważa, że doświadczają tej ciężkiej próby dlatego, że Bóg właśnie odsiewa ziarno od plew. Za wszelką cenę chce pozostać wierny swojej wierze, a ponadto sprawić, by Margarethe również ją podzielała. Ta jednak wyznaje wiarę nordycką i uważa, że przekształcenia, które ich dotykają, są dziełem złośliwego boga Lokiego, który wyzwolił się z więzów nałożonych przez innych bogów i właśnie szuka zemsty. Wymiana poglądów tej dwójki ludzi stanowi najważniejszą i najbardziej wartościową część książki. Alex, jako człowiek wierzący i kierujący się tradycyjnymi wartościami, często ulega jej praktycznym, choć często nieoczywistym poglądom i działaniom.

 

Historia Alexa ma być rozumiana jako współczesna wersja losów biblijnego Hioba, na którego Bóg zesłał wszelkie nieszczęścia, w wyniku których stracił on majątek, rodzinę, a na koniec również zdrowie, jednak pozostał mu wierny, dlatego Bóg go nagrodził i pozwolił odzyskać wszystko to, o czym marzył. Tak samo Alex traci wszystko, raz za razem, jednak nie wątpi w Boga, dlatego dostępuje wniebowzięcia. A tam dopiero zaczyna się dziać…

 

Jestem pod wrażeniem kreatywności Heinleina. Stworzył niesamowitą fabułę, od której może zakręcić się w głowie. Do tego w lekkim, satyrycznym tonie opowiada nam historię, pełną teologicznych rozważań, pytań i wątpliwości. Dzięki temu książka jest lekkostrawna, choć dotyka spraw najważniejszych: sensu cierpienia, relacji człowieka z Bogiem, obecności zła na świecie. Tytułowej sprawiedliwości też. Zadaje pytania o zaangażowanie Boga w ludzkie sprawy, sens ofiary Chrystusa na krzyżu, obecność szatana. Powiedziałabym, że nawet podważa sens istnienia religii.

 

Sądzę, że książka jest na tyle wszechstronna, że miłośnicy wielu gatunków literackich znajdą w niej wątek, który ich zainteresuje. Każdy, kto szuka powieści czy to odnoszącej się do symboliki biblijnej, czy historii miłosnej, czy fantastyki naukowej, czy nawet powieści drogi, powinien być zadowolony, kiedy sięgnie po „Hioba. Komedię sprawiedliwości”. Mnie osobiście książka urzekła, cenię sobie umiejętność satyrycznego opisywania świata. Jednocześnie mogłam się przekonać, ze literatura science-fiction może być wartościowa, skłaniająca do myślenia, że to coś więcej niż wojny robotów i podróże kosmiczne.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial