Tomasz Niedziela
-
To trudna książka do recenzji, nawet bardzo. Przyznam, że trochę nie do końca dobrze zrozumiałem (w pierwszej chwili) jej tytuł. Nie mniej przebrnąłem przez nią w całości, bo skoro coś się zaczęło, to należy dobrnąć z tym do końca.
Z dużą dozą nieufności odnoszę się do badań wśród więźniów. Sam autor stwierdza, że szczególnie ta grupa, którą opisuje, w dużej mierze jest reprezentowana przez osoby egoistyczne, roszczeniowe, nie przestrzegające żadnych norm. W jakim stopniu zatem można zaufać odpowiedziom, które udzielały one na przedstawionych im ankietach? Czy nie będą robiły tego tylko z tego powodu, żeby poprawić w jakikolwiek sposób swój byt (interes), a udzielenie prawdziwej odpowiedzi będzie doprawdy zupełnie drugorzędne?
Nie kwestionuję w żaden sposób rzetelności badań autora, wręcz przeciwnie, widzę jak wielką pracę wykonał. Nie mniej brakuje mi właśnie konkluzji, bądź przynajmniej uwagi, iż osoby objęte badaniem, nie zawsze musiały podchodzić do nich w ten sam sposób co autor badań.
Smutne są wnioski i konstatacje autora, podsumowanie badań na pewno nie napawa optymizmem, ale trochę brakuje mi (szczególnie w statystykach) porównania do ogółu więźniów, bo przecież tak naprawdę nie wiemy jak bardzo mało aktywni są owi poszkodowani na tle całej populacji więziennej.
Z innej strony na to patrząc, takie badania i takie pozycje książkowe na pewno sporadycznie trafiają do tak zwanych zwykłych czytelników – kogo to interesuje? Mogę powiedzieć na podstawie moich rozmów z osadzonymi (zwykłymi), że cierpią oni na te same bolączki małej aktywności, oczywiście w zupełnie innym wymiarze.
Może ta pozycja pozwoli się zastanowić, czy nasz system penitencjarny, czasami szumnie nazywany przynajmniej w części resocjalizacyjnym – taki jest? Doświadczenia skazanych są raczej zupełnie inne. Nasz system penitencjarny jest z gruntu represyjny, resocjalizacja czasami przy okazji się zdarza. Nasuwa mi się takie porównanie : kiedyś, sporo lat temu, byłem na dyskusji na temat różnych giełd papierów wartościowych, jako jeden z przykładów była omawiana giełda niemiecka. Podsumowanie dyskusji w tym temacie było takie, że gospodarka niemiecka jest taka mocna nie „dzięki” giełdzie, a „pomimo jej”. Czy aby tego samego nie możemy powiedzieć o więźniach, którym się udało wrócić na normalną ścieżkę życia? Nie „dzięki” resocjalizacji, takiej jaka jest, a „pomimo” jej?
Trudno czyta się książki o charakterze naukowym, badawczym, jeżeli nie jest się przyzwyczajony do takiej lektury. Spore nagromadzenie faktów, rezultatów badań czy przypisów, bywa męczące dla zwykłego czytelnika, nie mniej rozumiem potrzebę takiego a nie innego sposobu pisania. Najbardziej ciekawe są chyba przypadki osobiste opisane jako przykłady. To zawsze kwintesencja takiej pracy, dowód na dogłębne poznanie tematu czy problemu.
Ciężki kawałek chleba wziął sobie autor na warsztat. Jak z tego wybrnął? Myślę, że opracowanie jest solidne i staranne, nie mniej jak już raz podkreśliłem, brakuje mi refleksji na temat prawdomówności ankietowanych i przedstawienie ich w szerszej perspektywie. Może jednak takie wycinkowe badania i wypływające z nich wnioski będą jak kropla, która drąży kamień? Kto wie, kiedy coś zaskoczy i zaprowadzi nas we właściwym kierunku? Bo przecież każdy zresocjalizowany więzień to szansa dla społeczeństwa na mniejszą liczbę przestępstw w przyszłości, rzecz nie do pogardzenia. Czyż nie warto o to zawalczyć?