Niedoczytana Baśń
-
„Mężczyzna poszukał wzrokiem kamery. Była tam. Wisiała pod sufitem ukryta w kulistym kloszu z przyciemnionego szkła.
Zwykły obrotowy fotel, na którym tamten bezgłośnie się szarpał, próbując się uwolnić, stał mniej więcej na środku biura. Dopiero pchnięcie nożem prosto w serce przyniosło mu ostateczny spokój. Znieruchomiał z głową spuszczoną na piersi.
Mężczyzna przyjrzał się swoim dłoniom. Białe gumowe rękawiczki były czerwone od krwi. Co za paskudna robota, pomyślał. Z dużej torby wyjął czystą szmatę.
- Czas tu posprzątać – powiedział do siebie cicho.”Na powieść Mariusza Koperskiego „Giełda milionerów” trafiłam zupełnie przypadkowo. Przyznaję, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością tego autora, także zupełnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. A jako że kryminałów czytam sporo, to i poprzeczka zawieszona jest wysoko. Ale jakim byłabym czytelnikiem, gdybym czasem nie zaryzykowała spotkania z nowym autorem? A Mariusz Koperski ze swoją „Giełdą milionerów” zdecydowanie wygrał i na kilka długich godzin całkowicie zawładnął moim czasem.
W jednej z zakopiańskich fundacji dochodzi do brutalnego morderstwa prominentnego obywatela miasta. Policja, poza nagraniem całego zdarzenia, nie ma żadnych tropów. Urzędujący komisarz, Derebas, prosi o pomoc dwóch urlopowanych policjantów ze stolicy, Hermana i Karpiela. Oczywiście Karpiel jest rodowitym zakopiańczykiem i zdecydowanie lepiej niż Herman odnajduje się w meandrach miasta i układów w nim panujących. Nie do końca oficjalne i legalne śledztwo długo nie przynosi efektów, wszystkie tropy wydają się być ślepe, brakuje motywu i podejrzanych. Jednocześnie, media tak lokalne, jak i ogólnokrajowe zdają się posiadać więcej informacji niż sama policja. Czy to morderca przesyła wiadomości, czy to w służbach jest przeciek? A może śledztwem zajmuje się ktoś jeszcze? Przełom następuje w momencie, w którym Karpiel poznaje opowieść o dramatycznych wydarzeniach w swojej rodzinie. Elementy układanki powoli zaczynają wyłaniać się z chaosu, ale bezwzględny morderca wciąż pozostaje nieuchwytny. Jak się okazuje, w całej historii olbrzymią rolę odgrywają olbrzymie pieniądze, szczerość jest pojęciem bardzo względnym, a w każdej plotce znajduje się ziarno prawdy.
Lektura „Giełdy milionerów” przenosi nas do stolicy polskich Tatr. W malowniczych okolicznościach, podczas górskiej złotej jesieni poznajemy Zakopane, które dla większości z nas pozostaje tajemnicą. Koperski zabiera nas ze szlaku turystycznych Krupówek w miejsca, które znane są tylko lokalsom. Wartka akcja, śledztwo, które daje więcej pytań i odpowiedzi i tajemnicze morderstwo, są niemal wszystkim, czego od dobrego kryminału można oczekiwać. Dodatkowo, Koperski językiem posługuje się bardzo sprawnie. Lokalne, podhalańskie słownictwo dodaje kolorytu i jeszcze mocniej oddziałuje na wyobraźnię czytelnika, który wyglądając przez okno spodziewa się zobaczyć na horyzoncie góry, a konstrukcja a la Dan Brown, czyli krótkie rozdziały, kończące się niedopowiedzeniami i znakami zapytania sprawiają, że tej książki się nie czyta – ją wręcz się pochłania. I choć nie ma co ukrywać, niczyjego życia ona nie zmieni, to jednak stanowi doskonałą rozrywkę w dobrym stylu, czyli coś czego, zwłaszcza podczas wakacyjnych wojaży, potrzebujemy najbardziej.
Koperski stworzył po prostu doskonały kryminał, który każdy miłośnik tego gatunku powinien przeczytać. A ja osobiście mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję do spotkania z panami Derebasem, Hermanem i Karpielem.