Kozel
-
Kilka faktów, które podaje internet, nakazuje poprzeczkę zawiesić wysoko. Klasyfikowany jako horror z elementami powieści sensacyjnej „Grzesznik” w 2017 roku zdobył Nagrodę Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego. Lubiany przez czytelników, polecany w obrębie grup tematycznych w social mediach i doceniany przez recenzentów wydaje się być pozycją obowiązkową…
Głównym bohaterem powieści jest Marek Suchocki – boss suwalskiej grupy przestępczej. Gdy jego najpoważniejszy konkurent, nazwany swego czasu przed media Grzesznikiem, wychodzi z więzienia, dochodzi do starć, wskutek których Suchy doznaje wstrząśnienia mózgu. Po wybudzeniu ze śpiączki dowiaduje się, że jego gang przestał istnieć, a wszystkie nielegalnie zdobyte pieniądze zniknęły. Grzesznik nie zamierza na tym poprzestać i stawia ultimatum: albo Suchy podporządkuje się, albo straci wszystko.
Nie jestem szczególną entuzjastką ani horrorów, ani powieści sensacyjnej, a „Grzesznika” przeczytałam z przyjemnością. Duża w tym zasługa języka, jakim posługuje się Artur Urbanowicz. Autor koncentruje się na narracji dynamicznej, czego dowodem są krótkie zdania, składające się na niezbyt obszerne, a przy okazji bardzo obrazowe rozdziały. Dodajmy w tym miejscu, że w książce nie brakuje scen brutalnych, jak na reprezentanta gatunku przystało, ale nie jest to cecha determinująca ogólny obraz książki. Omdleń czytelniczych być nie powinno!
Potwierdzeniem dynamiki powieści jest też ogólny sposób przedstawiania wydarzeń. Osadzone zostały one w realnych miejscach, w okolicach Suwałk, a mimo to autor szczegółów topograficznych i miejscowych nam poskąpił. Nie uświadczycie tu rozbudowanych opisów okolicy, choć sami bohaterowie i ich charaktery zostali sprawnie, wiarygodnie nakreśleni. Są prawdziwi: żadnemu z nich nie można zarzucić jednowymiarowości. Przez cały czas dominuje jednak nastawienie na akcję rozłożoną na kilka wątków, bardzo zgrabnie poprowadzonych przez Urbanowicza od początku aż po ostatnie strony.
Zaczynając lekturę, bardzo szybko można zapomnieć, że jest to powieść spod znaku horroru. Skonstruowana w taki sposób, by wykazać, że każdy czyn ma swoje konsekwencje, a my tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, wciąga i zmusza do refleksji. Tak jak tytułowy Grzesznik manipuluje swoim rywalem, tak autor pogrywa sobie z czytelnikiem… Wspomniana groza jest przez autora dawkowana na tyle subtelnie, że czytelnik ulega pewnego rodzaju grze i pierwsze fantastyczne przejawy tłumaczy sobie w sposób racjonalny. Dopiero po pewnym czasie orientujemy się w swoim złudzeniu, lecz nawet wtedy nic nie jest oczywiste i proste. Łatwych odpowiedzi szukać próżno, a zakończenie zdecydowanie zaskakuje.W moim odczuciu „Grzesznik” zmusza również do refleksji. Mimo że klasyfikowany – ze względu na przynależność gatunkową – jako przykład literatury popularnej, wymaga uwagi. Dzięki temu dostrzec można również wprowadzony na karty powieści symbolizm: siedem spotkań jako odniesienie do siedmiu grzechów głównych? Uważam, że tak właśnie jest, że liczby nie są tu przypadkowe. Nic zresztą nie jest w powieści Urbanowicza przypadkowe, polecam więc uważną lekturę i analizę szczegółów dla uzyskania maksymalnej przyjemności z czytania… Chociaż po zastanowieniu stwierdzam, że na plażę „Grzesznik” też się nada, choć z pewnością nie jako „coś lekkiego”.
„Grzesznik” jest powieścią nieprzewidywalną. Pomysł na bohaterów, sposób pokierowania ich losami, a wreszcie zakończenie, które naprawdę zaskakuje – Artur Ubranowicz na każdej stronie udowadnia, że zachwyty jego pisarstwem nie są bezzasadne. Nie tylko rozrywka jest ważna, ale także refleksje i emocje, jakie rodzą się w głowie czytelnika.