Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Moja Dzika Syberia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Moja Dzika Syberia | Autor: Karolina Kozioł

Wybierz opinię:

Literanka

Syberia ma w sobie coś tajemniczego i pociągającego i od kiedy się o tym przekonałam, z chęcią sięgam po literaturę dotyczącą tego obszaru, poczynając od książek historycznych, przez podróżnicze, aż po antropologiczne. Krainę tą zamieszkują ludy, wśród których szamanizm cały czas ma swoje miejsce bytu. Nam zapewne kojarzy się przede wszystkim z miejscem zsyłki, gułagami, katorżniczą pracą, na którą skazywani byli niewinni ludzie. Jest to jednak również miejsce, w którym przyroda pokazuje swoją potęgę i piękno. Wszystko to stało się bardziej dostępne po wybudowaniu Kolei Transsyberyjskiej, łączącej Moskwę z Władywostokiem. Przyznam, że podróż tą linią jest moim marzeniem, dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po reportaż Karoliny Kozioł „Moja dzika Syberia”, który jest relacją z takiej właśnie wyprawy autorki i jej przyjaciółki.

 

Podróż obu pań zaczyna się w Petersburgu, skąd przedostają się do Moskwy, gdzie spędzają kilka chwil na zwiedzaniu Placu Czerwonego w towarzystwie Andrew – Amerykanina mieszkającego w Rosji od roku. Ich spotkanie staje się okazją do wymiany spostrzeżeń na temat traktowania cudzoziemców przez Rosjan, którzy wykazują się wobec nich skrajną nieufnością.

 

W dalszej podróży autorka spotyka kolejne osoby, z którymi chętnie i otwarcie rozmawia. Poznaje Igora, piętnastoletniego skrzypka, który marzy o wielkiej karierze i robi wszystko, by osiągnąć wirtuozerstwo pozwalające na grę w Operze Bolszoj. Na razie jednak gra na ulicy, zbiera środki na dalszą naukę, na realizację swoich marzeń i wierzy, że wszystko jest możliwe. Następnie przedstawia nam postać Abbasa – syryjskiego uchodźcę, który nie ma domu, nie ma ojczyzny, ani rodziny. Pozostawiony sam sobie, dzięki uprzejmości konduktorów podróżuje z miejsca na miejsce. Sprawia wrażenie terrorysty, jednak przy bliższym poznaniu okazuje się, że zna siedem języków i ma do opowiedzenia niezwykłą historię o samotności. W pociągowej restauracji autorka spotyka Michaela spod Berlina, który dzieli się z nią wspomnieniem o niedawno zmarłym ojcu, którego bardzo kochał, a teraz spełnia jego marzenie i podróżuje przez Syberię, oddając mu hołd i snując przemyślenia o tym, że należy realizować swoje pragnienia, póki jest na to czas. W ten sposób docieramy do Krasnoyarska, gdzie autorka, przełamując granicę strachu, po raz pierwszy zjeżdża na nartach. W dalszej podróży poznajemy Georga, który głośnym, kłótliwym zachowaniem próbuje wzbudzić zainteresowanie otoczenia i skłonić kogoś, aby go pokochał. W ten sposób docieramy do Irkucka, stajemy się świadkami oczyszczenia duszy autorki podczas szamańskich obrzędów na wyspie Olkhom i poznajemy tajemnice jeziora Bajkał. W końcu docieramy do mety – Władywostoku, po czym przyjaciółki rozstają się na lotnisku, by powrócić do swoich miejsc.

 

Autorka snuje swoje rozważania i często porównuje swoją podróż do życia – ludzie przychodzą i odchodzą, pozostają na dłużej, odciskają swój ślad, tak jak wsiadają i wysiadają z pociągu, obdarowują ją swoimi historiami, uczą innego podejścia do marzeń, do przeciwności, do wszystkiego, co składa się na życie. Podziwia przy tym potęgę i niezwykłą moc przyrody, odczuwa niezwykłą atmosferę miejsc, które odwiedza, zwłaszcza dawnych obozów gułagu, gdzie wszystko przesiąknięte jest cierpieniem i śmiercią, ale też tajemniczość wybrzeży Bajkału – niezbadanego ogromnego jeziora, wokół którego dzieją się rzeczy niewytłumaczalne, nadprzyrodzone.

 

Jeśli chodzi o moje wrażenia po lekturze, to niestety, nie są pozytywne. Książka jest płytka, opowieść raczej pamiętnikarska, nie została pogłębiona informacjami, które mogłyby naprawdę wzbogacić tą historię. Zawiera tylko kilka rozmów z przypadkowymi ludźmi, zapis pośpiesznej podróży, okraszony nielicznymi czarnobiałymi zdjęciami. Wydaje mi się, że mijane miasta mają o wiele ciekawszą historię, a w reportażu nie mamy o tym nawet wzmianki. Książka skupia naszą uwagę na przeżyciach duchowych, a autorka często odwołuje się do metafory życia jako podróży. Jestem zawiedziona, oczekiwałam więcej informacji o mijanych miejscach, ich historii i mieszkańcach.

Malinka94

Jestem wielką miłośniczką kolei. Uwielbiam wsiadać codziennie w pociąg i jechać na zajęcia na uczelnię. Kiedy tego nie robię to czuję się wręcz chora, bo jest to dla mnie codzienność, która sprawia mi bardzo wiele przyjemności w ciągu dnia. Moim wielkim marzeniem, które mam nadzieję kiedyś spełnić jest podróż Koleją Transsyberyjską, przez dziką, nieprzeniknioną i tajemniczą (przynajmniej dla mnie) Syberię. Skoro już o Syberii mowa… jest to miejsce zimne, na swój sposób mroczne, gdzie ludzie tam żyjący wykazują się naprawdę odwagą, wytrzymałością i końskim zdrowiem. Bardzo chętnie sięgnęłam po książkę Karoliny Kozioł „Moja dzika Syberia”, gdzie autorka wybrała się w podróż tą niezwykłą trasą.

 

Kolej Transsyberyjska, to jak zapewne większość z Was wie, kolej łącząca Moskwę z Władywostokiem, która liczy 9 289 km. Przyznacie, że to imponująca liczba. Karolina Kozioł w swojej książce będącej reportażem przeprowadza niezobowiązujące rozmowy ze współpasażerami. Każda stacja, na której ludzie wychodzą i wchodzą nowi, z nowymi opowieściami, nowymi refleksjami i innymi doświadczeniami dostarcza nowej wiedzy, innego punktu widzenia, wzruszających historii i przede wszystkim relacji międzyludzkich w tej długiej, trwającej wiele dni podróży. Nikt z nas, spędzają tak wiele godzin w pociągu nie wytrzyma i w końcu się do kogoś odezwie lub przyłączy się do konwersacji.

 

Karolina mieszka w Londynie, jest zapaloną podróżniczką i widać, że nie potrafi usiedzieć na miejscu dłużej jak kilka dni. Pewnego dnia poczuła monotonię w pracy, toteż razem z przyjaciółką wybrały się w podróż. A ja już od samego początku, niestety, miałam wrażenie, że będzie to zwykła książka o podróży. Każda z osób, które główna bohaterka i zarazem autorka spotkała na swojej drodze sprawiły, że nie mogła dojść do siebie. Jedną z nich był Syryjczyk, bezdomny Syryjczyk, który przemierzał trasę wte i wewte. Ale nie miał z tym jakiegoś problemu, bo czuł się bogaty w środku. Jego głęboka wiara w lepsze jutro sprawiło, że i autorce udzieliła się owa wiara i nie była już taka jak wcześniej. Niby to możliwe, ale mnie to jakoś do końca nie przekonało, choć miałam czasem wrażenie, że czytam książkę o coachingu.
To, co ta książka, choć licząca sobie ledwie sto stron, mi dała to pewne przeświadczenie o tym, że tak naprawdę mogę wszystko i że mieć marzenia to nie wszystko, a najważniejsze to je spełniać. Tę historię podróży pociągiem mogłyby bardzo dobrze podsumować zdania zawarte w książce:

 

„Ponoć podróżować to znaczy żyć. Ci, co podróżują, nie tylko odkrywają kulturę, ale przede wszystkim samego siebie; swoje możliwości, słabe i mocne strony. Opuszczają strefę komfortu, aby zasmakować prawdziwego, dzikiego, często niepozornie zaskakującego życia. Każdy, kto wyrusza w podróż, ma jakiś powód, coś w jego się zmieniło, jakieś wydarzenie odcisnęło tak duże piętno, że wyprawa jest pewnego rodzaju oczyszczeniem. Pogodzeniem się z tym, co przyniósł los. Podróże przede wszystkim uświadamiają nam, jak mało wiemy o życiu, jak niewiele miejsc odkryliśmy.”

 

Mogłabym pod tymi słowami podpisać się rękami i nogami, bo ja właśnie tak spojrzałam na tę historię. Autorka wyszła poza sferę komfortu i wyruszyła w podróż, z której wróciła całkowicie odmieniona, dzięki osobom, które spotkała na swej drodze całkiem przypadkowo, a które zmieniły jej światopogląd, postrzeganie różnych rzeczy, a także postrzeganie samej siebie. Choć sama marzę o takiej podróży to nie wiem czy na obecnym etapie życia zdecydowałabym się rzucić wszystko, postawić los i życie na jedną kartę i po prostu wsiąść do pociągu byle jakiego, tak jak śpiewał klasyk. Według mnie trzeba mieć bardzo dużo odwagi, żeby wyruszyć w podróż, już nie tyle mając na myśli Rosję, co cały świat. Zazdroszczę ludziom, którzy mają możliwości, podróżują i zwiedzają świat uświadamiając sobie jak mali jesteśmy na tej planecie.

 

Jednakże, żeby nie było tak kolorowo to mam wrażenie, że autorka potraktowała pisanie tej książki, swojego dziennika z podróży bardzo po macoszemu, bo zarówno opisy jak i dialogi są trochę ubogie, nie przekazują w pełni tego, co mogłyby przekazywać. Jestem zawiedziona pod tym względem, bo „Moja dzika Syberia” miała być książką, która pokaże dzikość tego regionu świata, pokaże jej krajobrazy i przede wszystkim przedstawi ludzi tam żyjących, tymczasem Karolina w pociągu spotyka wszystkich tylko nie Rosjan. Może gdyby było więcej stron, zdjęcia były kolorowe i wydanie byłoby trochę inne to wyniosłabym z niej więcej, byłabym bardziej przekonana, a tymczasem… coś tam głęboko poczułam, żeby nie siedzieć w miejscu tylko się ruszyć, zwiedzać świat i żyć, ale nie sprawiła tego akurat ta książka.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial