Morrigan
-
David Lynch to bez wątpienia jeden z najbardziej charakterystycznych reżyserów amerykańskiego kina. Historie, które opowiada na ekranie, często mają mroczny klimat niczym ze złego snu, są sugestywne i niepokojące, pełne przemocy, dziwne, trudne do zinterpretowania. Muszę przyznać, że nigdy nie byłam zagorzałą miłośniczką jego filmów, ale ilekroć zdarzyło mi się obejrzeć któryś z nich, długo nie mogłam wyrzucić z głowy pewnych obrazów. Przystępując do czytania wywiadów z Lynchem, zebranych w książkę przez Richarda A. Barneya, liczyłam na to, że słowa reżysera rzucą nowe światło na to, co zobaczyłam w "Głowie do wycierania" czy "Blue Velvet". Szybko przekonałam się, że Lynch nie zamierza pomagać widzom w zrozumieniu swojej twórczości. A jednak jestem zupełnie zadowolona z lektury, publikacja wydana przez Axis Mundi okazała się niezwykle interesująca. Co takiego można w niej znaleźć?
Na pewno to, czego oczekuje większość osób, zamierzających sięgnąć po tę książkę, czyli odpowiedzi na wiele ciekawych pytań. Trzeba przyznać, że autor wybrał do swojego zbioru bardzo przyzwoicie przeprowadzone wywiady. Podczas czytania nie sposób nie zauważyć, że dziennikarze nie tylko byli doskonale obeznani z życiorysem i twórczością Lyncha, ale i mieli wiele ciekawych przemyśleń na temat jego filmów, które czytelnik może skonfrontować z własnymi refleksjami. Jeśli chcielibyście wiedzieć, co stanowi dla Lyncha źródło inspiracji, dlaczego to właśnie on został wybrany na reżysera "Człowieka słonia" czy poznać angdotę o tym, jak wygłupił się na pierwszym spotkaniu z Isabellą Rosselini, koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Wartościowe wydają mi się także zawarte tu ogólne informacje na temat tworzenia filmów - budowania fabuły, nagrywania, dodawania ścieżki dźwiękowej. Ktoś, kogo fascynuje techniczna strona kina, na pewno znajdzie w tym zbiorze sporo cennych uwag. W książce są również zdjęcia - świetnej jakości, ale w bardzo niewielkiej liczbie, oraz lista wszystkich produkcji Lyncha.
Niektóre informacje powtarzają się po kilka razy, w niemal każdej rozmowie znajdziemy na przykład wzmiankę o tym, skąd pochodzi Lynch i czym zajmował się jego ojciec, ale cóż, tak zwykle dzieje się w przypadku zbiorów wywiadów. Można oczywiście spojrzeć na te powtórzenia w nieco inny, trochę bardziej optymistyczny sposób i uznać, że pomagają one zapamiętać ważne fakty z biografii sławnego reżysera.
Muszę zaznaczyć, że "David Lynch. Rozmowy" to książka dla tych, którzy znają już filmy, będące przedmiotem zamieszczonych w niej wywiadów. Te ostatnie pełne są bowiem spoilerów, i to tych dotyczących kluczowych scen, często pojawia się nawet opis zakończenia danego obrazu. Na przykład "Głowa do wycierania" jest streszczona na tyle szczegółowo, że ktoś, kto jeszcze nie miał okazji jej obejrzeć, pozna wszystkie wydarzenia, które wywierają istotny wpływ na główną postać.
Czy teraz, po przeczytaniu wszystkich wywiadów umieszczonych w tym zbiorze, czuję, że lepiej rozumiem twórczość ich głównego bohatera? Cóż, chyba mocno przesadziłabym, pisząc, że książka Richarda A. Barneya stanowi drzwi do umysłu Davida Lyncha. Jestem skłonna uznać, że jest to raczej małe okienko, które pozwala nam zajrzeć do wyobraźni tego kontrowersyjnego reżysera, ale nie pokazuje zbyt wiele, zostawia pole do interpretacji. Z pewnością zainteresuje miłośników kinematografii, zwłaszcza tych, którzy "Blue Velvet" czy "Dzikość serca" uważają za swoje ulubione filmy. To właśnie im szczególnie polecałabym tę świetną książkę.
Michał Lipka
-
LĘKI, PASJE I DZIWACTWA
Czy jest ktoś, kto nie zna twórczości Davida Lyncha? Pewnie tak, ale są to jedynie wyjątki potwierdzające regułę – poza tym większość z tych osób, niekojarzących tego nazwiska i tak rozpozna tytuły jego filmów. Teraz o reżyserze znów zrobiło się głośno, bo choć zapowiedział, że nie nakręci już więcej żadnego filmu pełnometrażowego (i od jedenastu lat tego nie zrobił), powrócił właśnie jako współtwórca ciągu dalszego serialu, który śmiało można nazwać jego opus magnum. Mowa tu oczywiście o „Miasteczku TwinPeaks” ponownie goszczącym na ekranach telewizyjnych po ćwierćwieczu od zakończenia jego emisji. Jak to w takich wypadkach bywa, premiera wsparta została całą seria kampanii promocyjnych i produktów, które wyrosły nagle jak grzyby po deszczu. Czasem były to rzeczy wartościowe, czasem zupełnie zbędne i wypuszczone na rynek tylko i wyłącznie dla pieniędzy, a czasem zwyczajnie nijakie. Na szczęście „David Lynch. Rozmowy” to propozycja zdecydowanie należąca do tych najlepszych.
Jak wskazuje tytuł, mamy tu do czynienia z rozmowami z Lynchem, jednak nie jest to wywiad rzeka. To po prostu zbiór wywiadów, jakie przeprowadzano z reżyserem przy najróżniejszych okazjach, na różnych etapach jego kariery. W dwudziestu dwóch rozmowach wędrujemy w czasie od „Głowy do wycierania”, przez „Miasteczko TwinPeaks” i „Dzikość serca”, po „InlandEmpire”. Lynch uwielbia rozmawiać, uwielbia opowiadać, ale nie lubi zdradzać przesłania swoich dzieł i pilnie strzeżonych zakulisowych sekretów. Woli by to widz sam znalazł swój własny sens w jego obrazach, tak jak woli, żeby tajemnice rozpalały wyobraźnię odbiorców, podsycały magię dużego ekrany i intrygowały. Taki mniej więc portret autora wyłania się z kart tej znakomitej książki. Autora pełnego własnych lęków, pasji i dziwactw. Scenarzysty i reżysera, który nawet własnej żonie nie chciał zdradzić tego, o czym opowiadają jego filmy. I może nie dowiecie się tutaj z czego w rzeczywistości było zrobione upiorne niemowlę z „Głowy do wycierania”, ale na pewno poznacie szczegóły tworzenia wielu filmów splecione z fragmentami biografii autora, które rzucają nowe światło na wiele elementów jego dzieł i pozwalają lepiej je zrozumieć.
Nie pamiętam już filmu, od którego zaczęła się moja przygoda z Lynchem, ale najprawdopodobniej był to (poza niepamiętanym „Miasteczkiem TwinPeaks”, jakiego fragmenty widziałem gdzieś we wczesnym dzieciństwie), „Mulholland Drive”. Z jednej strony zachwycił mnie, z drugiej nieco rozczarował, bo lynchowskie rozwiązanie fabuły niczego wspólnego z rozwiązaniem nie miało. Kolejne obrazy rozpaliły moją wyobraźnię, skłoniły do myślenia i ponownego oglądania w celu znalezienia jakichś elementów wyjaśniających to i owo, ale dopiero „Głowa do wycierania” zachwyciła mnie, poraziła, rzuciła na kolana, wgniotła w fotel (etc.) i dała pełne zrozumienie tego, co tworzy Lynch. Do czasu jej obejrzenia uważałem go nie tyle za artystę, choć jego filmy zdecydowanie były artystyczne, ile za dziwaka, który odniósł sukces, bo akurat trafił na swój czas, po seansie wiedziałem już, że mam do czynienia z jednym z geniuszy. I że Freud, gdyby tylko wciąż żył, zwariowałby radości, jaką dałaby mu możliwość analizowania jego filmów.
„Rozmowy” są po części takie, jak same filmy Lyncha. Dostajemy wiele informacji, wiele opowieści i wiele dziwactw. Pada też mnóstwo pytań, pojawiają się rozpalające wyobraźnię kwestie, ale odpowiedzi najczęściej pozostają poza naszym zasięgiem. Ale to wszystko ma swój niesamowity urok, pokazuje nam reżysera i jego wnętrze i przy okazji naprawdę znakomicie się czyta. Jeśli dodacie do tego kompleksowe podejście do tematu, pełną filmografię Lyncha (w tym nawet teledysk, jaki nakręcił) i skromną, ale jednak galerię kolorowych zdjęć, otrzymacie książkę, którą powinien przeczytać każdy miłośnik twórczości reżysera. Polecam ją Waszej uwadze, bo jest tego warta.